Zbigniew Pyszniak: Kończę z pracą trenera. Na razie
- Mamy nowy zespół, nowego trenera, ale liczę, że będziemy się liczyć w pierwszej lidze. Podstawowym celem jest awans do fazy play off - mówi Zbigniew Pyszniak, były trener koszykarzy Siarki Tarnobrzeg.
Można zażartować, że w Siarce prezes Pyszniak zwolnił trenera Pyszniaka.
Tak, powiedziałem pas. Być może na zawsze, a może tylko na jakiś czas kończę z trenerką. Nie ma się co zarzekać i mówić nigdy. Z przerwami pełniłem tę funkcje przez kilkanaście lat. Na mojej głowie jest klub, sprawy organizacyjne, więc mam prawo czuć się zmęczony. Przez ostatnie lata niemal w ogóle nie miałem czasu dla siebie.
Nie był pan na wakacjach?
Byłem, wygrzałem się w słońcu, ale wróciłem i znów zaczęła się karuzela, trzeba biegać za klubowymi sprawami. A to rozmowy ze sponsorami, a to mieszkanie dla zawodników. Ciągle coś się dzieje.
Przynajmniej weekendy będzie miał pan teraz wolne.
Niektóre tak, ale od czasu do czasu pojadę na mecz. Ciężko się odciąć tak na całego.
Zastąpi pana dotychczasowy asystent, Arkadiusz Papka. To był jedyna opcja na nowego trenera?
Miałem inne pomysły, ale zdecydowałem się postawić na miejscowe goczłowieka, od lat związanego z klubem. Trzy lata był asystentem u trenera Szczubiała, trzy lata u mnie, więc przyszła chyba pora, aby dostał szansę samodzielnej pracy. Mam nadzieję, że ją wykorzysta.
Pan jest człowiekiem ekspresyjnym. O charakterze nowego trenera niewiele wiadomo. Na pierwszy rzut oka wygląda, jak.. rzetelny księgowy.
(śmiech) Arek jest spokojny, to fakt, ale jak trzeba, też potrafi krzyknąć. Zobaczymy, charaktery ludzi są różne, ale wynik może zrobić każdy trener. Osobowość Arka może się okazać odpowiednia do tej drużyny.
To nowa, młoda ekipa.
Nowa, tak, ale młoda? Jeśli koszykarz ma 23, 24 lata, to dla mnie nie jest już żaden młodzieniaszek.
Kto będzie ciągnął wynik nowej Siarki?
Jest paru ciekawych zawodników. Choćby Piotrek Niedźwiecki. Chłopak ma 212 centymetrów wzrostu, ale za trzy tez potrafi rzucić.
Siedem lat temu został wicemistrzem świata do lat siedemnastu w drużynie Jerzego Szambelana.
I wychodził w pierwszej piątce,a Przemek Karnowski był wtedy rezerwowym. Z Mateuszem Ponitką był na campie NBA. Świetnie się zapowiadał, ale potem dopadły go problemy zdrowotne. Teraz jest już zdrowy, chce się odbudować i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stało się to w naszym klubie.
W ekstraklasie budżet Siarki oscylował w okolicy miliona. Takie pieniądze w pierwszej lidze sytuowałby pana klub w finansowej czołówce.
Gdyby była szansa na milion, to może zostalibyśmy w PLK. Budżet w pierwszej lidze będziemy mieli niższy, powiedzmy o jedna trzecią.
Ma pan problem ze sponsorami?
Różnie bywa. Nic nigdy nie jest pewne do końca. Można porozumieć się z firmą, ale nagle zmienia się tam szefostwo i znów jesteś w punkcie wyjścia, a czas płynie.
Jest pan w stanie powiedzieć, o co Siarka będzie walczyć w najbliższym sezonie?
Drużyna na pewno potrzebuje czasu na dotarcie się, ale wierzę, że zajmiemy miejsce dające prawo gry w play offach.
Kto jest faworytem do awansu?
W tej chwili tego nie wiem. Siedem lat byliśmy w ekstraklasie, rzucałem okiem na wyniki w niższej lidze, ale nie mam na razie dużej wiedzy o potencjałach naszych rywali. Na pewno odpowiednią wiedzę na ten temat ma Arek.
O powrocie do ekstraklasy pan już nie myśli?
Dlaczego nie. Jeśli przyjdzie na to czas, to spróbujemy wrócić do PLK.