Kobiety zabijają, kiedy zostają doprowadzone do ostateczności. Najczęściej chroniąc siebie lub dzieci. Gdy wbiją nóż w partnera, krzyczą, że nie chciały, bo przecież tak bardzo kochały.
W Augustowie kobieta dźgnęła swojego męża nożem „przypadkiem“, gdy robiła dzieciom kanapki. W Suwałkach 28-latka wbiła nóż prosto w serce konkubenta, bo - jak twierdzą sąsiedzi - nie był on dobry dla jej dzieci. Z kolei we wsi Przystawka w gm. Janów kobieta pobiła męża na śmierć, a w Białymstoku 32-letnia wówczas Kinga P. zabiła męża podczas libacji alkoholowej.
- Do tzw. zabójstw kuchennych dochodzi najczęściej w rodzinach patologicznych, gdzie była przemoc i alkohol - mówi psycholog Małgorzata Iwaniuk, właścicielka Centrum Rozwoju Osobistego w Białymstoku. - Kobiety zazwyczaj wstydzą się mówić o swoich problemach bliskim i rodzinie. Myślą, że skoro inni widzą, że dzieje się coś złego, a mimo to milczą i nic z tym nie robią, to właśnie tak należy postępować. Dręczone kobiety zostają więc ze swoim cierpieniem same, w czterech ścianach, gdzie rozgrywają się prawdziwe dramaty.
Zabiła, gdy smarowała masłem chleb
Magdalena J. M. ma 38 lat. Ze starszym o dwa lata Andrzejem pobrali się 15 lat temu. Mieszkali w jednym z bloków na augustowskim osiedlu Lipowiec. Mają trójkę dzieci - dwie córki w wieku 8 i 15 lat oraz 7-letniego synka. Mężczyzna pracował w jednym z zakładów na terenie miasta, a ona w pobliskim sklepie. Chociażby z tego względu nie ma na osiedlu osoby, która by jej nie znała.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień