Zbuntowani działkowcy jednoczą siły
Członkowie poznańskich stowarzyszeń ogrodowych spodziewają się, że w weekend do stolicy Wielkopolski przyjadą działkowcy z kilkunastu polskich miast. Chcą działać wspólnie.
Oburzeni działkowcy z całej Polski przyjadą w sobotę do Poznania. To członkowie stowarzyszeń ogrodowych, które wyodrębniły się z Polskiego Związku Działkowców lub zamierzają to zrobić. Wspólnie chcą walczyć z nieprawidłowościami, do jakich - jak dowodzą - dochodzi na ogrodach. Zamierzają też wystąpić do polityków z apelem o zmiany w ustawie o Rodzinnych Ogrodach Działkowych, m.in. zapisu mówiącego o zamieszkiwaniu na działkach.
Dość przekrętów!
Inicjatorem sobotniego spotkania są dwa poznańskie stowarzyszenia ogrodowe - Forsycja i Kajka oraz Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów.
- Poznań już się zjednoczył. Teraz chcemy połączyć siły z działkowcami z innych polskich miast - mówi Rafał Zawadzki, prezes Stowarzyszenia Ogrodów Działkowych „Forsycja”. - Zamierzamy wymienić się swoimi doświadczeniami - porozmawiać o tym, co już zrobiono, jakie to przyniosło efekty. Wypracujemy też plan działania.
Chodzi o zjednoczenie osób, którym nie podoba się działanie PZD. Jak podkreślają członkowie wymienionych stowarzyszeń, w tej organizacji dochodzi do wielu manipulacji, także finansowych. - Chodzi o grube miliony - mówi R. Zawadzki. - Takie sytuacje mają miejsce w całej Polsce. Gdy ktoś zaczyna głośno o tym mówić, jest skreślany z listy członków PZD i pozbawiany praw do działki. Zdaniem prezesa „Forsycji” pieniądze, które płacą działkowcy w dużej części nie idą na utrzymanie ogrodów, lecz struktur PZD.
Protest działkowców w Poznaniu
Źródło: gloswielkopolski.pl
Zmiany w prawie
Działkowcy z Forsycji, Kajki i Wielkopolskiego Stowarzyszenia Lokatorów chcą też doprowadzić do zmiany ustawy o Rodzinnych Ogrodach Działkowych. Uważają, że nie przystaje ona do rzeczywistości. Chodzi m.in. o zapis mówiący o tym, że działkowiec, który zamieszkał na działce, traci wszystko.
- Ludzie, którzy się na to zdecydowali, nie zrobili tego z własnej woli, lecz dlatego że nie mieli innego wyjścia. Zamiast pójść z rodziną pod most, wybrali ogród - mówi R. Zawadzki. - Z tego powodu mogą być pozbawieni członkostwa w stowarzyszeniu i prawa do działki. Póki nie rozwiąże się problemu braku mieszkań socjalnych, działkowców powinno się zostawić w spokoju.
Osobom walczącym o zmiany nie podobają się też inne zapisy ustawy, m.in. ten mówiący, że działkowiec, który nie jest członkiem stowarzyszenia i tak płaci na jego struktury 7 groszy za metr kwadratowy działki. Uważają też, że wyjście z PZD i założenie własnego stowarzyszenia jest dziś zbyt trudne.
Działkowcy chcą zainteresować swoimi problemami polityków. Aby zwrócić ich uwagę zamierzają m.in. zorganizować pikietę w Warszawie.
PZD odpowiada
Jak tłumaczy Zdzisław Śliwa, prezes Okręgowego Zarządu PZD w Poznaniu, zdarza się, że na ogrodach dochodzi do nieprawidłowości, tak jak wszędzie - w końcu jest to organizacja, zrzeszająca miliony członków. Na pewno jednak żadne takie sprawy nie są „zamiatane pod dywan”. - Większość ogrodów jest dobrze zarządzanych - mówi Zdzisław Śliwa.
Działkowcy odzyskają sprzęt. Włamywacz z zarzutami
Źródło: gazetalubuska.pl
Prezes OZ PZD uważa też, że obecna ustawa o ROD jest dobra i spełnia oczekiwania większości działkowców. - Musimy przestrzegać obowiązującego prawa. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy bezwzględni. Eksmisje zdarzają się rzadko. Rozmawiamy z każdą rodziną i wspólnie szukamy rozwiązania - mówi Zdzisław Śliwa.
Uważa jednak, że o możliwość zamieszkania na działce w dużej mierze walczą osoby, które przez wiele lat nie przestrzegały prawa i zamiast altany działkowej pobudowały domy.
- Co do opłat, pieniądze ze składek członkowskich zostają w ogrodzie. Niewielka opłata jest przeznaczana na zarządzanie ROD. Płacą ją wszyscy, także działkowcy nie zrzeszeni w PZD, ale nie widzę w tym nic dziwnego. Kwota ta jest przeznaczana na cele organizacyjne - mówi Z. Śliwa. Uważa, że nie ma trudności w założeniu stowarzyszenia. Pokazuje to przykład dużych ogrodów, jak np. ROD Rzepicha (gm. Pobiedziska), któremu się to udało.
- Oczywiście działkowcy mają prawo walczyć o zmianę w prawie. Mamy demokrację.
Mogą zebrać podpisy pod obywatelskim projektem i złożyć go w Sejmie - stwierdza Z. Śliwa.