Zdejmują szpilki, wkładają kamasze
W polskiej armii służy prawie 4500 kobiet. Panie bez przeszkód mogą już zajmować najwyższe stanowiska i dowodzić mężczyznami.
Już nie tylko pielęgniarki, lekarki i dentystki, ale także farmaceutki, biotechnolożki, fizyko-biochemiczki czy psycholożki. Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowuje projekt, który rozszerza liczbę zawodów, których przedstawicielki już wkrótce będą musiały obowiązkowo stawać na corocznych komisjach wojskowych.
Resort planuje, by panie przechodziły badania i dostawały kategorie zdrowia. W razie wojny miałyby zostać wcielone do armii, m.in. jako zaplecze medyczne. - Podobne przepisy obowiązują już od ponad pięciu lat. System w tym czasie sprawdził się i nie był poddany krytyce zarówno przez żołnierzy, jak i organy wojskowe. Dlatego postanowiliśmy rozszerzyć listę osób, które powinny stawić się na komisji poborowej - tłumaczy Katarzyna Jakubowska, p.o. rzecznika prasowego MON. - Aktualnie projekt jest na etapie uzgodnień międzyresortowych. Planowany termin wejścia w życie to I kwartał 2017 r. - dodaje Jakubowska.
Prawie 4,5 tys. kobiet w polskiej armii
Zawodową służbę wojskową w Siłach Zbrojnych RP obecnie pełni 4484 żołnierzy kobiet.
- Nie mamy taryfy ulgowej - zapewnia pochodząca z Kraśnika mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz, która od kilku miesięcy jest pełnomocnikiem Antoniego Macierewicza ds. Wojskowej Służby Kobiet.
Jak informuje nas ppłk Ireneusz Olender, z-ca szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego w Lublinie, w jednostkach wojskowych na terenie województwa lubelskiego służy ok. 3500 żołnierzy. - Podobnie jak w całym kraju, tak i na Lubelszczyźnie ok. 5 proc. z nich to kobiety - mówi Pęzioł-Wójtowicz. Z tego wynika, że w regionie prawie 200 pań chodzi na co dzień w wojskowym mundurze.
Także w litewsko-polsko-ukraińskiej Wielonarodowej Brygadzie w Lublinie pracują kobiety. - W dowództwie Wielonarodowej Brygady, które mieści się w Lublinie, są dwie kobiety - Polki. Panie służą też w naszych afiliowanych jednostkach, ale nie sposób policzyć, ile to dokładnie osób - wyjaśnia Oleksandr Gain, rzecznik prasowy LITPOLUKRBRIG.
Z 4484 kobiet należących do Sił Zbrojnych RP najwięcej służy szeregowych - 2477. Natomiast w randze majora mamy 117 kobiet, kapitanów - 272 i 402 poruczników.
Od 1999 roku kobiety mają możliwość podjęcia nauki w szkołach wojskowych - akademiach wojskowych, wyższych szkołach oficerskich i podoficerskich. Egzamin ze sprawności fizycznej jest odpowiednio zróżnicowany w stosunku do płci, natomiast z wiedzy jest identyczny dla obu płci.
- Kobiety mają do przebiegnięcia na teście 1000 m, mężczyźni natomiast 3000 metrów - podkreśla Pęzioł-Wójtowicz.
Absolwentki cywilnych uczelni mogą się starać o przyjęcie do Studium Oficerskiego we Wrocławiu, Dęblinie i Łodzi. W szkołach wojskowych uczy się 460 kobiet. - W naszej szkole jest 36 dziewczyn. Wszystkich kształcących się osób mamy prawie 400, więc kobiety stanowią ok. 1/10 - wylicza ppłk Jarosław Wojtyś, rzecznik prasowy Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie.
Mjr Pęzioł-Wójtowicz najpierw skończyła studia na kierunku stosunki międzynaro-dowe, dopiero potem podjęła kształcenie wojskowe. - W moim domu zawsze ważne były wartości patriotyczne. Moja mama pracowała w szkole w Janowie Lubelskim jako na-uczycielka przysposobienia obronnego. Po studiach postanowiłam podjąć wyzwanie i zostałam żołnierzem - opowiada pełnomocnik MON ds. Wojskowej Służby Kobiet.
Panie w polskim wojsku mogą zajmować takie same stanowiska jak mężczyźni.
- Jeżeli kobieta spełnia wymogi, może zostać dowódcą jednostki. W polskiej armii nie ma dyskryminowania ze względu na płeć - podkreśla Pęzioł-Wójtowicz.
Z 4484 kobiet należących do Sił Zbrojnych RP najwięcej służy szeregowych - 2477. Natomiast w randze majora mamy 117 kobiet, kapitanów - 272 i 402 poruczników. Najwięcej kobiet służy w korpusach łączności i informatyki, logistyki, medycznym i wojsk lądowych.