Zdjęcia pełne wspomnień
Przedwojenne zdjęcia z niemal każdej klasy szkoły powszechnej nieczęsto zachowują się w rodzinnych zbiorach. Pani Teodora może się nim pochwalić.
Dziś są pamiątką i wspomnie- niem dziecięcych lat. A ponieważ rodzina kilka razy zmieniała mieszkanie, więc uczennica co i rusz trafiała do innej szkoły.
O ojcu pani Teodory, Marcinie Marciniaku, pisaliśmy w Albumie Historycznym dwa tygodnie temu. Wielkopolanin, w czasie I wojny światowej zmobilizowany do armii pruskiej, jesienią 1917 roku we Francji dostał się do niewoli. Później trafił do armii gen. Hallera.
Marcin wraz z żoną Marianną sprowadził się do Bydgoszczy, nie wiadomo dokładnie kiedy. W każdym razie już tu, w 1922 r. urodziła się ich starsza córka Cecylia, cztery lata później - Teodora.
Rodzina początkowo kilka razy przeprowadzała się, więc Tedzia zaczęła uczyć się w szkole przy Karpackiej. Później była szkoła powszechna przy Toruńskiej/ Bełzkiej. Do kościoła należeli wówczas do fary i tam Teodora została przyjęta do I Komunii św. Dziś, oglądając pamiątkowe zdjęcie, śmieje się z czarnych butów do białej sukienki. - Sukienkę chyba uszyła mi mama.
Prezenty? Nie pamięta, czy w ogóle jakieś były. Inne były obyczaje.
Pod koniec l. 30 Marcin Marciniak z rodziną przeprowadził się na Szwederowo, córka poszła do szkoły przy ul. Leszczyńskiego. Przed wybuchem wojny zdążyła skończyć VI klasę. Później uczyła się tam jeszcze, a gdy skończyła 14 lat, Arbeitsamt skierował Teodorę na naukę zawodu. Uczyła się krawiectwa. Przejęła fach od mamy, która z kolei nauczyła się tego od swego ojca.
Tedzia trafiła na naukę do pani Kąkolewskiej. - Miała sklepik przy Gdańskiej vis a vis radia - wspomina pani Teodora. - Tylko 3 czy 4 maszyny tam były. Kąkolewska mieszkała przy Cieszkowskiego 12 i tam też szyłyśmy, gdy miała dużo zamówień. Kąkolewska Pochodziła z Mazur, do nas mówiła po polsku.
W zakładzie była praktyka, teoria w szkole, o ile pamięć nie zawiodła - w szkole przy ul. Bernardyńskiej.
W 1944 r. Teodora pojechała zdać egzamin zawodowy przed komisją w Gdańsku. Zachował się niemiecki dyplom, poświadczający fachowe umiejętności.
Tuż po wojnie krótko pracowała przy pl. Teatralnym. Kojarzy, że w czasie wojny w tym miejscu niemiecka firma szyła mundury, ale szczegółów nie pamięta.
Potem na kilka lat zatrudniał się w firmie Pilaczyńskich - zakład mieścił się przy Pomorskiej 10. Wśród wielu zachowanych zdjęć ma i to z 25-lecia firmy w 1949 roku. Jeszcze należała do właścicieli. - Szyłam tam koszule, piżamy. Różności.
Romuald Pilaczyński, gdy powiedzieliśmy mu o tym zdjęciu uzupełnił, że jest to jedyne z tego jubileuszu.
Następnie pani Teodora była krawcową w firmie Zająkałów przy ul. Dworcowej 30. Dziś nie ma ani tej firmy, ani budynku, w którym się mieściła.
Maszyna do szycia długo była ważnym sprzętem w jej domu.