Zdobyć najwyższe szczyty Polski w dobę. Niemożliwe? Nie dla braci
Czterech braci, 28 szczytów i jeden cel - w dobę zdobyć Koronę Gór Polski. Jeśli się uda, nie tylko zapiszą się w historii, ale (co dla nich ważniejsze) pomogą Bartkowi, którego życie uległo ogromnym zmianom.
W domu na poznańskich Naramowicach mieszka czteroosobowa rodzina. Tomek, Ania, 19-letni Bartek i 11-letni Miłosz.
I to dla Bartka 17 lipca na zdobycie Korony Gór Polski w dobę zdecydowali się bracia Gramaccy, czyli Maciej (37 l.), Michał (35 l.), Paweł (33 l.) i Szymon (25 l.).
Każdy z nich zajmuje się czymś innym, ale ponownie integruje ich chęć zrobienia czegoś wspólnie. A jeśli można przy tym pomóc? Czemu nie!
Zaczęło się od bóli głowy
22 lutego życie rodziny Jankowskich zmieniło się diametralnie. Do tej pory aktywna rodzina z harcerskimi tradycjami skupiła się na walce o życie Bartka, u którego wykryto bardzo dużego guza mózgu. Znaki, że dzieje się coś złego były widoczne już wcześniej.
- Trzy lata temu byliśmy zaangażowani w szkołę demokratyczną. Chcieliśmy dać szansę dzieciom uczyć się tego co lubią. Bartek cudownie spędzał czas. Nie korzystał jednak z tej szkoły tak jak mógł - wspomina Tomasz Jankowski, ojciec Bartka.
Po likwidacji szkoły, chłopak musiał iść do normalnego liceum. Skończył pierwszą klasę, ale radził sobie coraz gorzej, chociaż wcześniej był dobrym uczniem. W końcu musiał powtarzać klasę, zdarzało się, że oddawał puste sprawdziany, mówiąc, że są dla niego zbyt trudne.
- Widać było, że coraz bardziej nie rozumie,co się dzieje. Kiedy powtarzał drugą klasę i siedział do nocy, zaczęły się bóle głowy.
Tłumaczyliśmy to emocjami - mówi Jankowski. Lekarz stwierdził, że bóle głowy mogą mieć różne przyczyny. Bartek zaczął chodzić do fizjoterapeuty. Twierdził, że to pomaga.
Podczas wyjazdu w góry chłopak nie był już w stanie jeździć. Neurolog polecił ostry dyżur. Okazało się, że guz w mózgu ma wielkość 8 na 6 cm. Rozrastał się bardzo powoli, więc mózg się do niego przystosowywał.
- W Poznaniu nie chcieli operować. Zdecydowali się na to w Warszawie. Operacja trwała 11 godzin. Udało się usunąć mniej niż połowę. Ciśnienie było tak duże, że lekarze nie mogli zamknąć czaszki - mówi Anna Jankowska, mama Bartka.
Później trzeba było przeprowadzić kolejną operację, która uszkodziła obszar mózgu związany z mową. Dlatego
Bartek nie znajduje dziś słów, a rozmowa z nim często przypomina kalambury.
W całym domu rozwieszone są karteczki z nazwami. Operacja uszkodziła też wzrok. Rehabilitacja to praca na lata. Na kolejną operację Jankowscy nie chcą się na razie decydować. Umiejscowienie guza jest zbyt newralgiczne. Jest to jednak najmniej złośliwy glejak.
- Nie będziemy się spieszyć. Stosujemy naświetlania, estry z olejów lnianych, ścisłą dietę, suplementy. Pomóc może też medyczna marihuana - wylicza pani Anna. - Nie jest to medyczna procedura walki z rakiem, ale nie mając opcji - idziemy w to. Ma spowodować obumarcie guza - dodaje tata Bartka.
Postępy są. Chłopak jeździ już na rowerze, jest w stanie coś zaproponować.
- Odbierając go ze szpitala czułem, jakbym odebrał go po porodzie - zauważa pan Tomasz.
- Kiedyś był bardzo logiczny. Dziś zachowuje się trochę jak małe dziecko.
Jest spontaniczny i pozytywnie nastawiony do wszystkiego - podsumowują rodzice Bartka. On sam woli być ostrożny i gotowy na gorsze scenariusze. A później miło się zaskoczyć.
Gramaccy w akcji
22 lutego to Dzień Jedności Braterskiej. Doskonale wiedzą o tym bracia Gramaccy.
Jest ich czterech, każdy zajmuje się czymś innym.
- Z Tomkiem (tatą Bartka - przyp. red.) znam się z harcerstwa, żagli i firmy. Tak poznałem też historię Bartka - tłumaczy Maciej Gramacki, najstarszy z braci.
Wszystko zaczęło się od pomysłu, żeby zrobić coś wspólnie. Nieczęsto zdarza się, że bracia mogą połączyć siły, dokonać czegoś, a do tego pomóc i nagłośnić ważną sprawę.
- Byliśmy u rodziców na święta i padł pomysł - Korona Gór Polski. Każdy zdobędzie część - wyjaśnia Paweł Gramacki. - Ale co jest wspólne, skoro każdy z nas wbiega sam i w ogóle się nie widzimy? - zapytał Maciej. Projekt nabrał pełnego kształtu, gdy pojawił się jeden cel - pomoc Bartkowi. Każdy z braci ma swoją rolę. Logistyka, media, rozeznanie w trasach. Wszystko jest ważne. Najmłodszy z nich, Szymon, nie mieszka w Poznaniu. W górach przygotowuje się do egzaminu pozwalającego wejść w szeregi TOPR.
- Trwają nasze przygotowania. Siłownia, wytrzymałość, dotleniamy się nawet w komorze tlenowej.
Koronę Gór Polski będziemy musieli zdobyć... biegiem
- zapewnia Michał Gramacki, kolejny z braci.
Sam projekt nazywa się „Projekt Bracia: Korona Gór Polski”. Przed Gramackimi wyzwanie, jakiego wcześniej nikt nie próbował.
- Godzina startu jest ruchoma. Musieliśmy policzyć jaki mniej więcej jest czas wejścia w tempie turystycznym, my będziemy wbiegać i zbiegać, a większe odległości między szczytami pokonywać samochodem - zdradza Paweł, odpowiedzialny za logistykę. Trasa, którą opracował zakłada, ze każdy z braci pokona mniej więcej podobną odległość. 50-60 kilometrów z czterema kilometrami przewyższeń.
Zaczynają jeszcze w nocy, żeby do godz. 21, 17 lipca zdobyć Rysy, ostatni szczyt.
Tam chcą zobaczyć zachód słońca. Przebieg wspinaczki chcą na bieżąco relacjonować na Facebooku. Celem jest wzbudzenie jak największego zainteresowania ludzi.
- Biegniemy, żeby zebrać środki, ale bylibyśmy szczęśliwi, gdyby np. ktoś chciał wbiec na jakiś szczyt razem z nami - mówi Maciej.
Na Rysach ma się z nimi pojawić Bartek Jankowski z tatą.
- Bartek miewa różne odczucia, nie wie czy podoła. Ale choćbym miał go wnieść na te Rysy, to będziemy tam razem - zapowiada Tomasz Jankowski.
A co jeśli coś pójdzie nie tak? Gramaccy liczą się z tym, że może wydarzyć się właściwie wszystko. Patrzą na to trzeźwym okiem, ale nie dadzą się zniechęcić.
- Jak postawiliśmy jedną stopę, to wchodzimy w to całkowicie i bez zawahania. Zastanawiać się będziemy, jeśli coś pójdzie naprawdę źle. Ale
liczymy, że spotkamy się u stóp Rysów i zdobędziemy je razem
- podsumowują Gramaccy.
Pieniądze na pomoc Bartkowi można wpłacać na konto fundacji Orchidea o nr: 27 1020 4027 0000 1102 1334 5931. W tytule: Rehabilitacja Bartka Jankowskiego.