4 marca 1945. Rozpoczyna się bitwa o Kołobrzeg. Umocnione miasto szturmuje 1. Armia WP. Twierdza zostaje zdobyta po dwóch tygodniach. To największy samodzielny sukces bojowy Wojska Polskiego. Trwała 14 dni i kosztowała Wojsko Polskie 3808 żołnierzy.
W wyniku uderzeń Armii Czerwonej w styczniu i lutym 1945 r. na Pomorzu w dwóch dużych kotłach - pod Gdańskiem i Gdynią oraz między Kołobrzegiem a Szczecinem - znalazła się rozcięta niemiecka Grupa Armii „Wisła”. Do zlikwidowania oddziałów nieprzyjaciela w rejonie Kołobrzegu sowieckie dowództwo skierowało 1. Armię Wojska Polskiego, dowodzoną przez oddelegowanego z Armii Czerwonej gen. Stanisława Popławskiego. Polskie oddziały otrzymały zadanie rozbicia wojsk niemieckich na kierunku Kołobrzegu i Mrzeżyna i wyjścia na brzeg Bałtyku. Do zajęcia miasta gen. Popławski skierował dwie dywizje piechoty (3. i 6.) wspierane przez artylerię. Tak zaczął się polski atak na Kołobrzeg, który okazał się dla Wojska Polskiego bardzo trudnym egzaminem.
Miasto-twierdza
W 1945 r. Kołobrzeg miał status twierdzy i przewidziany był do długotrwałej obrony. Miasto miało położenie pozwalające prowadzić skuteczne walki obronne. Otaczała je szeroka podmokła dolina, przez środek której biegł rów melioracyjny. Po wschodniej części leżał bagnisty park. Od południowego wschodu rozciągała się zwarta zabudowa miejska, a obok niej przebiegał Kanał Drzewny, czyli odnoga płynącej przez miasto rzeki Parsęty. Od południa dostępu broniły budynki koszar wojskowych, a od zachodu kolejny podmokły park. Te warunki naturalne zostały świetnie wykorzystane przy tworzeniu linii obronnych miasta.
Trzy następujące po sobie linie obrony tworzyły umocnienia polowe (okopy i drewniano--ziemne schrony), rowy przeciwczołgowe, XIX-wieczne forty i zabudowa miejska. W środku miasta budynki zmieniono w punkty oporu. Drzwi i okna zamurowano, w ścianach wybito otwory strzelnicze, na piętrach i strychach umieszczono karabiny maszynowe oraz stanowiska dla snajperów. Kamienice połączono przejściami wybitymi w piwnicach. Ulice zamknięto barykadami, w które często wbudowywano uszkodzone czołgi i działa pancerne. Na większych skrzyżowaniach ustawiono czołgi i działa. Na placach urządzono stanowiska dział przeciwlotniczych, które strzelały na wprost.
Zdobycie twierdzy stało się ważnym wydarzeniem, a informacja o tym została podana przez radio i prasę w wielu krajach
Załoga twierdzy liczyła około 10-12 tys. żołnierzy i członków Volkssturmu. Składały się na nią jednostki liniowe, improwizowane, a także części rozbitych oddziałów. Wśród obrońców byli też żołnierze tworzonej przez Francuzów Dywizji Grenadierów SS „Charlemagne” oraz łotewskiej 15. Dywizji Grenadierów SS „Lettland”. Do miasta cały czas napływali żołnierze z rozbitych jednostek, których włączano do załogi, a także cywilni uchodźcy, z których formowano oddziały Volkssturmu.
Obrońcy dysponowali około 90 działami i moździerzami różnych kalibrów, 16 wyrzutniami pocisków rakietowych Nebelwerfer, 18 czołgami i działami pancernymi, 12 pojazdami opancerzonymi oraz pociągiem pancernym. Wspierała ich artyleria okrętów stojących na redzie. Były to w zależności od dnia trzy niszczyciele oraz dwa krążowniki: „Admiral Scheer” i „Lützow”.
Komendantem twierdzy został płk Fritz Fullriede, uczestnik kampanii rosyjskiej, afrykańskiej i włoskiej. Zadaniem Festung Kolberg było związanie jak największej liczby sowieckich jednostek oraz ewakuacja drogą morską jak największej liczby cywilów. Niemiecka propaganda podtrzymywała ducha załogi odwołaniami do udanej obrony twierdzy przed wojskami napoleońskimi (w tym polskimi) w latach 1806-1807. W 1944 r. dużym nakładem sił i środków (tysiące statystów i kostiumów, 6 kamer, kolorowa taśma, koszt 8 mln marek) kręcono film historyczny „Kolberg”, opowiadający o tej obronie. Jego zadaniem miało być pokazanie, że miasto nie zostało zdobyte przez wroga, dzięki wielkiemu poświeceniu mieszkańców.
Atakujemy z marszu
Jako pierwsza pod Kołobrzeg podeszła 4 marca jednostka sowiecka: 45. Brygada Pancerna z 1. Armii Pancernej. Podjęła ona próbę zdobycia miasta z marszu, jednak jej czołgi zostały zatrzymane zaraz na przedmieściach. Dzień później od strony wschodniej nadeszła sowiecka 272. Dywizja Strzelecka i również próbowała zająć miasto z marszu, ale poniosła spore straty. Obie jednostki zorientowały się, że Kołobrzeg jest dobrze broniony, zrezygnowały więc z ataków i przystąpiły do jego blokowania. Gdy pod Kołobrzeg dotarły oddziały 1. Armii WP błąd poprzedników powtórzył gen. Popławski nakazując jak najszybciej zająć miasto.
7 marca, bez rozpoznania i bez przygotowania do walki w terenie zabudowanym, zaatakowała 6. Dywizja Piechoty. Natarcie od południowego zachodu podjęły dwa jej pułki: 16. i 18. Ten drugi osiągnął nawet pewne powodzenie, docierając do kompleksu koszar artylerii zwanych białymi (od koloru tynku), ale został przez Niemców odrzucony. Pułk 16. nacierał bez sukcesów, podobnie jak atakująca od wschodu sowiecka 272. Dywizja. Po pierwszym dniu walk dla dowódcy armii stało się jasne, że w zdobycie miasta trzeba będzie włożyć znacznie więcej wysiłku.
Do drugiego natarcia Popławski skierował także 3. DP oraz jednostki artylerii i saperów. Dywizja miała nacierać od południowego wschodu. 9 marca Kołobrzeg zaatakowały wsparte artylerią cztery polskie pułki: trzy z 6. Dywizji i jeden z 3. Dywizji. Od wschodu nacierała 272. Dywizja sowiecka. I tym razem atak nie przyniósł wielu sukcesów. Pułki 6. Dywizji tylko nieznacznie posunęły się do przodu, a 7. pułk 3. Dywizji dotarł do wspomnianego rowu melioracyjnego. Tam okazało się, że jest on na tyle szeroki i głęboki, że nie da się go pokonać z marszu i potrzebne są środki przeprawowe… Tymczasem sztab 1. Frontu Białoruskiego, zupełnie nie biorąc pod uwagę tych trudności, domagał się jak najszybszego zdobycia Kołobrzegu.
Przed kolejnym natarciem dowództwo 1. Armii przeprowadziło reorganizację sił. Do walki skierowano kolejny pułk (9. z 3. Dywizji Piechoty), zmieniono pasy natarcia niektórych jednostek, większą uwagę poświęcono tworzeniu grup szturmowych. Składały się one zwykle z batalionu piechoty, dwóch drużyn saperów, plutonu armat 45 mm, plutonu armat 76 mm, czterech moździerzy 82 mm i miotaczy ognia. Atak rozpoczął się 10 marca rano. Walki toczyły się o kościół św. Jerzego, strzelnicę garnizonową i białe koszary. Znów nie odniesiono znaczących sukcesów, a na jaw wyszły kolejne mankamenty: brak umiejętności walki w terenie miejskim, brak ciężkich armat w grupach szturmowych, brak obserwatorów artyleryjskich (zanotowano przypadek ostrzelania własnej piechoty przez 3. pułk artylerii).
Dom po domu
Kolejne natarcie odbyło się 11 marca. Atakowało już pięć pułków, które usiłowały przerwać zewnętrzny pierścień obrony. Udało im się pokonać podmokłą dolinę otaczającą Kołobrzeg. Zdobyto wspomniany wcześniej kościół św. Jerzego oraz jeden kwartał budynków. Tego dnia poprawiła się pogoda i do działań mogły wejść samoloty polskiej 4. Mieszanej Dywizji Lotniczej, które atakowały cele w twierdzy i okręty na redzie. 12 marca gen. Popławski znów wzmocnił siły szturmujące miasto, kierując do walki m.in. 4. Dywizję Piechoty, 4. pułk czołgów ciężkich i 2. batalion miotaczy ognia. Tym samym w bitwie o miasto brało udział 60 proc. stanu 1. Armii WP, 29 tys. żołnierzy, 815 dział i moździerzy, 12 czołgów ciężkich, 23 lekkie działa pancerne oraz 102 samoloty. Dzięki takiej koncentracji sił 12 marca udało się odnieść sukces - przełamano pierwszą linię niemieckiej obrony i przeniesiono walki do wnętrza.
Atak na Kołobrzeg okazał się dla Wojska Polskiego bardzo trudnym egzaminem
Zmagania o poszczególne obiekty były bardzo zacięte. Polskie grupy obezwładniały ogniem dział prowadzonym na wprost umocnione budynki, wysadzały zamurowane wejścia, a następnie w walce bezpośredniej - przy użyciu pistoletów maszynowych, granatów i miotaczy ognia, a często kolb i bagnetów - zdobywały piętro po piętrze. Atakująca koszary piechoty (od koloru cegieł zwane czerwonymi) 7. kompania z 14. pułku piechoty dowodzona przez chor. Marka Kahane została odcięta i wybita. Ocalało 13 żołnierzy, którzy dostali się do niewoli. Niemcy związali ich, zaprowadzili do piwnic, a następnie oblali benzyną i spalili żywcem.
Pewien sukces przyniosły także walki z 13 marca. Polscy żołnierze zdobyli wtedy białe koszary, gazownię i strzelnicę, wdarli się do zwartej zabudowy i zajęli kilka kwartałów. Natarcie prowadziło już siedem pułków, a wieczorem dołączył ósmy. 14 marca szturm kontynuowano. 14. pułk piechoty zdobył czerwone koszary i zbliżył się do portu, pułk 10. wziął parowozownię, a pułk 12. jako pierwszy dotarł do Bałtyku.
Ewakuować się!
O godz. 15 gen. Popławski nakazał przerwać ogień i przez radiostację nadać do dowództwa twierdzy wzywanie do poddania się. Strona niemiecka potwierdziła przyjęcie komunikatu i poprosiła o przedłużenie czasu na odpowiedź o godzinę. Gdy termin upłynął a odpowiedzi nie było wznowiono natarcie. Broniący się Niemcy wielokrotnie kontratakowali wspierani przez pociąg pancerny.
Marszałek Żukow wyrażał niezadowolenie ze sposobu prowadzenia ataku i wytykał polskiemu dowództwu błędy
15 marca załoga Kołobrzegu została wzmocniona batalionem alarmowym „Kell” przerzuconym drogą morską ze Świnoujścia, który natychmiast wszedł do walki. Jego kompanie wykonały kontratak skierowany przeciw polskiemu 7. pułkowi. Przerodził się on w zacięte walki trwające przez noc z 15 na 16 marca. Również 15 marca do sztabu 1. Armii dotarła ostra opinia dowódcy 1. Frontu Białoruskiego marsz. Gieorgija Żukowa, w której wyrażał niezadowolenie ze sposobu prowadzenia ataku i wytykał polskiemu dowództwu błędy.
By przyspieszyć szturm marszałek przydzielił atakującym 6. brygadę artylerii rakietowej. Tak wzmocnione natarcie postępowało. Wieczorem 16 marca w rękach obrońców był już tylko wąski pas lądu o szerokości od 300 do 1000 m obejmujący m.in. nadmorską dzielnicę willową, okolice dworca kolejowego oraz ujście Parsęty do Bałtyku. Uznając, że sytuacja jest już beznadziejna, komendant twierdzy nakazał ewakuację resztek garnizonu drogą morską. Rozpoczęła się ona natychmiast, a z portu w ciągu dwóch nocy odpłynęło na rozmaitych jednostkach 7,5 tys. żołnierzy.
Nocny szturm
Zdając sobie sprawę, że zdobycie miasta jest przesądzone, 17 marca polskie oddziały posuwały się ostrożniej. Silniej wykorzystywano artylerię, która zasypywała niemieckie pozycje pociskami. Nieustannie ostrzeliwano też port, starając się utrudnić ewakuację. Wieczorem tego dnia Niemcy utrzymywali się już tylko na małym skrawku terenu przy porcie, o długości 180 m i szerokości 500 m. Ostateczny szturm polskie dowództwo zaplanowało na godz. 9 w dniu 18 marca. Po zapadnięciu zmroku obserwatorzy zauważyli jednak wzmożony ruch w porcie, Jednocześnie zaczęła maleć intensywność ognia obrońców, a ostrzał wzmogły trzy niemieckie niszczyciele. Zrozumiano, że odbywa się ewakuacja. W takiej sytuacji oddziały zostały poderwane do ataku.
Walki trwały przez noc, a nad ranem 18 marca żołnierze 4. Dywizji wyszli nad morze w okolicach kąpieliska i domu zdrojowego. Z prawej 272. Dywizja sowiecka zdobyła wreszcie „Kamienny Szaniec”. Z lewej 3. Dywizja wzięła dworzec kolejowy i wyszła na brzeg koło latarni morskiej, a grupy szturmowe 6. Dywizji weszły do portu. Na wybrzeżu i molo wzięto do niewoli obrońców, którzy nie zdążyli się ewakuować. Do portu i na plażę zaczęło ściągać coraz więcej polskich żołnierzy. Cieszono się widokiem morza (niektórzy widzieli je po raz pierwszy), próbowano wody morskiej, obmywano twarze, robiono zdjęcia. Na ruinach latarni morskiej zawieszono dwie biało-czerwone flagi.
Bitwa o Kołobrzeg zakończyła się. Trwała 14 dni i kosztowała 1. Armię WP 3808 żołnierzy, w tym 1013 poległych, 2652 rannych i 143 zaginionych. Straty niemieckie wyniosły około 9 tys. żołnierzy, w tym 5 tys. zabitych i rannych oraz 4 tys. wziętych do niewoli. Po ustaniu walk, 18 marca wieczorem na plaży odbyła się uroczystość zaślubin z morzem. Do jej zorganizowania wyznaczony został 7. pułk piechoty z 3. Dywizji. Złożono meldunek dowódcy armii, odprawiono nabożeństwo, wygłoszono przemówienia, a 40 żołnierzy odznaczono Krzyżami Walecznych. Tekst zaślubin wygłosił kpr. Franciszek Niewidziajło z 7. pułku.
Zdobycie Kołobrzegu było największym samodzielnym sukcesem bojowym WP na froncie wschodnim i pierwszym wielkim zwycięstwem operacyjnym 1. Armii. Zdobycie twierdzy stało się ważnym wydarzeniem, a informacja o tym została podana przez radio i prasę w wielu krajach. W Moskwie sowieckim zwyczajem sukces uczczono 12 salwami oddanymi ze 124 dział. Głównodowodzący Józef Stalin wydał specjalnym rozkaz, w których napisano: „Dzisiaj 18 marca o godz. 21.00 stolica naszej Ojczyzny Moskwa - w imieniu Ojczyzny salutuje walecznym wojskom 1. Frontu Białoruskiego, w tej liczbie 1. Polskiej Armii gen. dyw. Popławskiego, które zdobyły miasto i port Kolberg”.