NFZ przedstawił szefom sieciowych szpitali propozycje ryczałtowego finansowania, które zacznie obowiązywać od 1 października. - Konia z rzędem temu, kto sam sobie wyliczy, ile powinien dostać!
Kiedy w połowie sierpnia resort zdrowia udostępnił matematyczny model, na podstawie którego szpitale same mogły dokonać obliczeń i zorientować się, jakimi budżetami będą dysponować w ostatnim kwartale tego roku, w sieci pojawiły się przedziwne komentarze.
- Bez Rejewskiego nie ruszymy! To wyższa matematyka. Miłośnicy „królowej nauk” pilnie poszukiwani - pisali zainteresowani.
Komu matematyka wyjdzie na zdrowie?
Nawet udostępnienie symulatora ryczałtu systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (w skrócie PSZ), właściwego dla danego oddziału NFZ, na niewiele się zdało.
- To, co proste, okazało się niebywale skomplikowane. Konia z rzędem temu, kto sam sobie wyliczy ryczałt, choćby po to, by się zorientować, czy fundusz nie popełnił błędu na jego niekorzyść. Wzory są bardzo skomplikowane. Trzeba je umieć rozebrać na czynniki pierwsze - mówi dyrektor jednego ze szpitali w Kujawsko-Pomorskiem.
Były domysły (- Może to będzie znacząca podwyżka?) i nieudane próby poradzenia sobie ze skomplikowanymi wzorami. Lawina spekulacji nie ustawała.
Tymczasem 29 sierpnia Kujawsko-Pomorski NFZ zaprosił dyrektorów sieciowych szpitali, by przedstawić im swoje propozycje ryczałtów (fundusz miał na to czas do wczoraj).
Czwarty kwartał biedny czy bogaty?
Jak informuje Barbara Nawrocka, rzecznik prasowy regionalnego oddziału NFZ, w trakcie spotkania omówiono finansowanie świadczeń - w ostatnich trzech miesiącach roku - w szpitalach należących do sieci, a także w tych, które się znalazły poza systemem.
- Dyrektorzy zostali również zapoznani z projektem rozporządzenia w sprawie sposobu ustalania ryczałtu PSZ na kolejne okresy rozliczeniowe (rok 2018) - dodaje Nawrocka.
- Od trzech dni szefowie „Biziela” ślęczą nad wzorami matematycznymi i próbują liczyć - ujawnia rąbek tajemnicy Kamila Wiecińska, rzecznik prasowy Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. dr. Biziela w Bydgoszczy. - Z tego, co wiem, zmienia się sposób rozliczania szpitala z NFZ.
Nie zabraknie na bieżące leczenie i rozwój?
Żadnych konkretów nie mógł nam wczoraj przekazać Edward Hartwich, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy.
- Analizujemy propozycje. Na razie nie widzimy znaczącego przyrostu naszego budżetu. Nie chcę jednak szerzyć fatalizmu i obstawać przy tym, że jest to negatywne rozdanie. Tak nie jest. Ryczałtowe finansowanie daje szpitalowi gwarancje funkcjonowania.
Szef szpitala dziecięcego chciałby mieć pewność, że pieniądze na czwarty kwartał pozwolą również na utrzymanie dobrego tempa rozwoju nowych procedur.
- Dotyczy to w szczególności neurochirurgii. Dotychczasowy kontrakt może się okazać niewystarczający. Są dwa istotne powody: sytuacja epidemiczna oraz fakt, że mamy coraz więcej pacjentów z innych województw, którzy chcą się u nas leczyć. W rozmowach z NFZ użyję właśnie tego merytorycznego argumentu - zapowiada dyr. Hartwich.
Nawet te szpitale, które trafiły do sieci, nie mają zapewnionego ryczałtowego finansowania wszystkich usług - dotyczy to zarówno świadczeń diagnostycznych, jak i terapii.
- Dla naszego budżetu obojętny nie pozostaje fakt, że poza ryczałtem mamy chemioterapię. NFZ musi ogłosić konkurs na te i inne świadczenia. Na pewno weźmiemy w nim udział - dodaje.
Szefowie sieciowych szpitali nie mają wiele czasu na przeanalizowanie otrzymanych od NFZ propozycji finansowych. Termin mija 6 września.
- Kwoty, które otrzymają szpitale, zarówno na świadczenia finansowane w formie ryczałtu, jak i poza nim, powinny zostać ustalone do 15 września - wyjaśnia rzecznik bydgoskiego funduszu.
Umowy na udzielanie świadczeń przez szpitale należące do PSZ muszą zostać zawarte do końca września.
Tymczasem resort zdrowia poinformował, że przed 1 października ochronę zdrowia zasili zastrzyk w wysokości 3 mld zł. Będzie to jednorazowa dotacja z budżetu państwa.