Zdzisław Beksiński. Prace tak dobre, że aż... strach
Rozmowa z Andrzejem Zujewiczem, komisarzem wystawy „Zdzisław Beksiński - grafiki komputerowe” w Suwalskim Ośrodku Kultury.
Suwałki stały się miastem Zdzisława Beksińskiego. Znakomita wystawa malarstwa tego artysty w Muzeum Okręgowym, a teraz - grafiki w Suwalskim Ośrodku Kultury. To było zamierzone, czy tak wyszło?
Każda galeria ma swój program wystawienniczy i konsultacji między nami w zasadzie nie ma. Powiedziałbym więc, że to szczęśliwy traf, ponieważ wystawy te wzajemnie się uzupełniają. Dobrze się stało, iż obie są w tym samym czasie.
W muzeum można było usłyszeć opowieść o tym, że jego pracownicy przewidzieli zainteresowanie, które będzie towarzyszyło Beksińskiemu, gdy na ekrany wejdzie film o nim i jego rodzinie, dlatego wiele miesięcy wcześniej tę wystawę zamówili. Dzisiaj musieliby czekać w długiej kolejce. Czy SOK zaplanował grafiki też wiele miesięcy temu?
Ofertę tej wystawy, a przypomnę, że pochodzi ona ze zbiorów prywatnego kolekcjonera -pana Dariusza Matyjasa, mieliśmy wcześniej. Czekała tylko na swój moment. Słyszałem, że jest nią spore zainteresowanie.
Inne miasta, włącznie z Białymstokiem, zazdroszczą takich wydarzeń artystycznych. Bo tam nie ma, a w Suwałkach są. Z czego to wynika? Z wyczucia momentu? Ze zdolności organizacyjnych?
Pewnie ze wszystkiego po trochu. Może mamy nieco więcej szczęścia, a może ktoś inny mniej się stara. Ważne jest, że w suwalskich placówkach pracują osoby, które interesują się danym rodzajem sztuki. A inni kuratorzy mogą takich akurat zainteresowań nie podzielać. Mają swój program wystawienniczy, swoje oczekiwania wobec sztuki nowoczesnej i Beksiński niekoniecznie w tym się mieści. Niektóre galerie wybierają po prostu zupełnie inną drogę. I może w tym tkwi przyczyna.
A czy artysta Andrzej Zujewicz prywatnie ceni Zdzisława Beksińskiego? Bo to przecież kontrowersyjny twórca. Niektórzy na jego obrazy nie mogą patrzeć.
Wspominam jego twórczość jeszcze z lat młodości, kiedy byłem uczniem liceum plastycznego w Katowicach. Zawsze robiła na mnie wrażenie. Wtedy nawet na myśl mi nie przyszło, że kiedyś będę organizował jego wystawę. Ziściło się jedno z moich marzeń. Oczywiście, cenię twórczość Beksińskiego, choć ciarki przechodzą po plecach, gdy oglądam te prace.
Zainteresowanie wystawą obrazów w muzeum jest bardzo duże? Spodziewa się pan, że w SOK-u będzie podobnie?
Wystawa znajduje się w patio, gdzie i tak przemieszcza się dużo ludzi. Przypuszczam, że może ją zobaczyć jeszcze więcej osób niż w muzeum. Wstęp jest bezpłatny, przestrzeń otwarta, a zwiedzenie da się połączyć z udziałem w jakimś - organizowanym w SOK - koncercie czy zajęciach.