Ze Śląska do Los Angeles. Kariera tancerki z naszego regionu [ZDJĘCIA, WIDEO]
Natalia Kotowska to 28-letnia tancerka, która urodziła się w Żorach, a wychowała w Jastrzębiu-Zdroju i Wodzisławiu Śląskim. Teraz robi karierę za granicą. - Ale nigdy nie zapomnę o rodzinnych stronach i zawsze będę tu wracać - podkreśla Natalia.
Urodzona w Żorach, wychowana w Jastrzębiu-Zdroju i Wodzisławiu Śląskim - Natalia Kotowska, 28-letnia tancerka, robi karierę za granicą. Przez ostatnie dwa tygodnie prowadziła warsztaty taneczne w naszym regionie dla najmłodszych pasjonatów. We wtorek wróciła do Londynu, gdzie szykuje się na przeprowadzkę do Los Angeles.
- Zawsze czułam się z Jastrzębiem związana, jeszcze jak tutaj mieszkałam, mama zawsze zabierała mnie na koncert Majki Jeżowskiej czy Antkowiaka. Mieszkaliśmy na os. Przyjaźń. Stąd pochodzi cała moja rodzina. To samo jest w przypadku Wodzisławia Śląskiego, tam do dziś mieszka moja rodzina, dokładnie na ul. 26 Marca. Zawsze będę odwiedzać te strony - mówi Natalia, której historia z tańcem rozpoczęła się w Wodzisławiu z klubem tanecznym ,,Miraż”.
- Miałam wtedy 6, może 7 lat. Od dziecka zawsze tańczyłam, wychowałam się na poezji śpiewanej, na muzyce. Mama zainspirowała mnie tańcem, bo zawsze chciała być tancerką - opowiada 28-latka. Taniec był więc w jej życiu od zawsze. Nie ukrywa, że jej początki w Wodzisławiu były dobre, ale mogły być jeszcze lepsze.
- Jestem troszeczkę zawiedziona tym miastem. Za mało dzieje się tutaj rzeczy kulturalnych dla dzieciaków, za mało jest miejsc, gdzie mogą one się wyrazić, nie ma takiego typowego centrum sportowego. Okej, są gdzieś w okolicach, w Jastrzębiu, Rybniku czy Gorzycach, a w Wodzisławiu jest tylko jedna szkoła tańca i jest to MOK, czyli ,,Miraż” i inne formy. Jak komuś to nie pasuje, to nie ma dla niego alternatywy - ocenia tancerka. Natalia zaznacza, że ten rodzaj rozrywki mógłby się lepiej w Wodzisławiu rozwinąć.
- U mnie fitness i sport gra ogromną rolę, a jak tutaj przyjeżdżam, to zabieram swojego psa i idę biegać po okolicy, ale poza tym muszę jeździć po innych miastach i kombinować, żeby poćwiczyć. Gdybym chciała potańczyć gdzieś na jakiejś sali w Wodzisławiu? Ciężko znaleźć taką do wynajęcia. Wiem, że jest to potrzeba społeczna drugiego rzędu, ale uważam, że inwestowanie w takie formy edukacyjno-rozrywkowe jest bardzo przydatne dla dzieciaków, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy potrzebne są odpowiednie wzorce - mówi.
Zaznacza jednak, że to właśnie w Jastrzębiu-Zdroju jest więcej możliwości. - Jastrzębie jest w lepszej pozycji, tych szkół jest więcej. Prowadziłam tam warsztaty, więc wiem, że kultura i taniec są tam na wyższym poziomie, prężniej się to rozwija - mówi 28-latka.
Jak podkreśla Natalia, to dla niej pewnego rodzaju ucieczka od codzienności. - Jako dziecko to była forma wyrażenia siebie, gdy nie zgadzałam się na rzeczywistość. Byłam zbuntowanym dzieckiem. Tańczyłam zawsze w domu, nie mogłam nigdzie znaleźć dobrego miejsca, więc jako 16-latka uciekałam ze szkoły, by jechać do Krakowa i tam tańczyć. Najlepsze imprezy, ale bez alkoholu czy czegokolwiek innego - tylko ja, parkiet i taniec. Była tam muzyka, którą kochałam, czyli R&B i hip-hop - wspomina tancerka.
Natalia jednocześnie zaznacza, że kariera w Polsce jej jednak nie wystarczała. Chciała sięgnąć o wiele dalej. - Nie satysfakcjonowało mnie tylko uczenie innych lub otworzenie szkoły tańca, bo to są rzeczy, które każdy tak naprawdę może zrobić bez większego warsztatu. Wystarczą pieniądze. Dla mnie to nie był wyznacznik sukcesu, chciałam robić z tańcem coś więcej, może zapisać się na kartach historii - wspomina Natalia.
Wtedy zdecydowała o wyjeździe do Londynu. A tam jej kariera rozwinęła się już prędko. Żorzanka dołączyła do grupy tanecznej pod nazwą ,,StoryTellerz”. Podczas tej współpracy Natalia wystąpiła w różnych przedstawieniach, takich jak ,,PanAfrik”, ,,Aspire”, ,,Unified” czy ,,Glo in the Dark”. Razem ze ,,StoryTellerz” zdobyła 5. miejsce na międzynarodowych zaowdach tanecznych ,,IDance UKChampionship”. Wzięła też udział w wielu edycjach batelli tanecznych pod nazwą ,,Juste Debout”, przechodząc do ścisłej 16-tki.
- Reprezentowałam Londyn na międzynarodowych zawodach, takich jak House Dance UK, SDK, FunkinStylez, UKBboy Championship czy CTG project - wylicza tancerka. Jako przedstawicielka Polski i Londynu tańczyła m.in. w USA w Nowym Jorku i Los Angeles, w Calgary w Kanadzie, w Niemczech i Estonii.
A to nie wszystko, bo w listopadzie Natalia ukończyła londyński uniwersytet, gdzie studiowała kierunek taneczny Dance Urban Practice. Podczas 3-letnich studiów występowała wielokrotnie na deskach ,,Stratford Theatre”. Ponadto wzięła udział w dwóch produkcjach bollywodzkich pod tytułem ,,Love Shuda” i ,,Shaandar”.
Teraz w Los Angeles będzie rozwijać nie tylko karierę taneczną, ale także modelingową, którą rozpoczęła w wieku 12 lat. - A do Jastrzębia na pewno będę jeszcze wracać - zaznacza Natalia
Natalia Kotowska tańczy nie tylko dla siebie, ale jest również zaangażowana w edukację taneczną dzieci i młodzieży. Prowadzi warsztaty z hip-hopu i house.
Właśnie przez ostatnie dwa tygodnie, od 11 do 26 kwietnia, Natalia Kotowska uczyła młodzież w Wodzisławiu Śląskim, Pszczynie czy Rudzie Śląskiej. Wielokrotnie prowadziła również warsztaty w Jastrzębiu-Zdroju.
- Dzieciom powtarzam, że trofea i medale wyglądają pięknie, ale nie są ważne. Ważne jest to, co taniec im daje. To, kim są, gdy tańczą. Po latach mojej pracy i walki ważne jest to, co taniec dalej mi daje, gdy słyszę muzykę. Jeżeli zatracę siebie i pasję, charakter, naturalność w tańcu, to pojawia się problem. Dla mnie największym sukcesem jest to, że nie zatraciłam siebie, a taniec nadal jest moją pasją i miłością. Nie mogę bez tego żyć - mówi wieloletnia tancerka.
Natalia jednocześnie podkreśla, że to nie pierwsza jej wizyta w rodzinnych stronach i nie ostatnia. Planuje w najbliższym czasie ponownie odwiedzić nasz region.
- Za dwa miesiące mam kolejne warsztaty, więc ponownie przyjadę. Później mogę mieć dłuższą przerwę związaną z kontynuacją pracy w Los Angeles - podkreśla Natalia Kotowska. - W Stanach taniec jest na najwyższym poziomie. Będę tam między rekinami, najlepszymi z najlepszych, którzy przyjeżdżają tam realizować marzenia. Jedno jest jednak pewne: nie zapomnę o rodzinnych stronach - dodaje.