Rozmowa "Gazety Lubuskiej" z Natanem Szaro, 14-letnim Mistrzem Świata boksu tajskiego z Żar. O długiej liście zgromadzonych medali, recepcie na sportowy sukces, rodzinie i nie tylko.
Od czego zaczęła się Twoja przygoda ze sportem? Dlaczego zainteresowały Cię właśnie sztuki walki?
Moja przygoda zaczęła się od tego ze mama z tata zapisali mnie na ta sztukę walki, bo od kiedy pamiętam mnie to interesowało. Inicjatywa więc była moja. Mam już w tym pięcioletnie doświadczenie. Oprócz tego pasję do sportu mam w genach. Gdy mój tata był młodszy również trenował sztuki walki z dobrymi wynikami.
Rodzicie nie bali się o Ciebie wysyłając na treningi? Na temat boksu tajskiego krąży wiele negatywnych opinii, że jest bardzo urazowym, niebezpiecznym sportem...
Najpierw mama uważnie przyglądała się, na czym ten sport dokładnie polega. Widziała, że dzieci są w ochraniaczach od stóp aż po głowę. Zabezpieczone są łokcie, piszczele, głowa. To ją uspokoiło i przekonało, że warto abym rozpoczął treningi pod okiem Dawida Poloka. Miałem wtedy osiem lat. W tym miejscu chciałem mu serdecznie podziękować za wsparcie. Podobnie całemu ŻKSW. Urazy zdarzają się w każdym sporcie a większość legend krążących na temat brutalności muay thai jest przesadzona. Ale tak to właśnie jest, że trenując muay thai nie trzeba być wcale agresywnym i niedobrym człowiekiem. Wręcz przeciwnie - ten sport uczy pokory spokoju i opanowania.
Całe Żary są bardzo dumne z Twoich osiągnięć. W tak młodym wieku możesz pochwalić się już tyloma tytułami mistrzowskimi…
Trochę się tego już uzbierało (śmiech). Obecnie jestem w Kadrze Polski. W 2014 roku wywalczyłem tytuł Vice Mistrza Polski, Vice Mistrza Europy, Brązowy Medal Mistrzostw Polski. Rok 2015 przyniósł mi upragniony tytuł Mistrza Polski. Mam również osiągnięcia w karate – Złoty Medal Mistrzostw Polski 2014 i Srebro Mistrzostw Polski Zachodniej tego samego roku, ale karate jest nudne…
I mówisz to mając na koncie takie osiągnięcia w karate?
Boks tajski zawsze był dla mnie pierwszy i taki pozostanie. W karate wystąpiłem tylko, aby sprawdzić się w innej sztuce walki. Muay thai to sztuka walki ośmiu broni. Zdecydowanie lepiej rozwija ducha i ciało. Oprócz tego walki są znacznie ciekawsze, można wykazać się swoimi wszechstronnymi umiejętnościami.
Wyczerpujące treningi, wyjazdy do Malezji na mistrzostwa… Masz jeszcze w ogóle czas i siły na naukę?
Z tym nie mam problemu, bo uczę się dobrze. Po szkole odrabiam lekcje i wtedy mam czas dla siebie i na trening. Żebym mógł trenować i robić to, co lubię musze się najpierw uczyć więc robię to, co muszę i wszystko jest ok. O nadpobudliwości po walce też nie ma mowy. Ten sport mnie bardzo wycisza i mama mówi, że jestem aż za spokojny w domu (śmiech).
Jakieś rady dla początkujących wojowników?
Chyba jestem jeszcze trochę za młody, aby komukolwiek coś doradzać, ale podstawą w osiągani sportowych wyników jest wytrwałość. Jeśli się czegoś mocno pragnie i robi wszystko, aby to osiągnąć, nie ma rzeczy niemożliwych.
Rozmawiała Teresa Juźko