Zespół „Śląsk”. Gdy w kulturę wkracza polityka, nigdy nie kończy się to dobrze [ROZMOWA]
O roli Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk” i możliwościach, jakie dałoby mu współfinansowanie przez ministerstwo, rozmawiamy z dyrektorem „Śląska” Zbigniewem Cierniakiem.
Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” ostatnio często wymieniany jest w medialnych doniesieniach za sprawą kwestii współfinansowania przez ministerstwo kultury. Wszyscy chcą dla zespołu dobrze, tylko chęci nie przekładają się na efekty.
Marszałek Wojciech Saługa bardzo dobrze dba o zespół, czego potwierdzeniem jest choćby jego ostatnia wizyta w Koszęcinie i spotkanie z pracownikami. Myślę, że działania, które rozpoczął już w ubiegłym roku - a była to kwestia podjęcia uchwały apelującej do ministerstwa o współfinansowanie Zespołu „Śląsk” - to przykład wielkiej troski o rozwój zespołu. Stosowny apel w tej sprawie wyszedł ze strony Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego na początku tego roku, a pan minister ustosunkował się do niego pozytywnie. Teraz jest czas, by te dwie strony usiadły do stołu i omówiły szczegóły. Z ust pana marszałka padają czytelne deklaracje dotyczące przyszłości „Śląska” i nie mam wątpliwości co do jego dobrych intencji.
Dotychczas to województwo miało wpływ na finansowanie zespołu.
Po reformie administracyjnej w 1999 roku „Śląsk” został samorządową instytucją kultury i od tego momentu Śląski Urząd Marszałkowski w stu procentach jest organizatorem i podmiotem finansującym naszą działalność. Temat ewentualnego współfinansowania przez ministerstwo nie jest nowy. Nasze starania trwają już kilka lat. Zapewne kolejka do środków ministerialnych jest długa, a każde województwo ma znakomite instytucje, które chciałoby współfinansować. Myślę, że w tej chwili jest dobry czas, by także „Śląsk” otrzymał dodatkowe finansowanie. Będzie to impuls do dalszego rozwoju i nie należy tego traktować w inny sposób.
Czyli to nie jest dla zespołu być albo nie być?
Współfinansowanie pozwoliłoby na łatwiejsze niż do tej pory programowanie kolejnych lat działalności, zdecydowanie wpłynęłoby na wzrost naszych możliwości. Oznacza to także dostęp do projektów, które ministerstwo adresuje do instytucji finansowanych czy współfinansowanych, więc na wielu płaszczyznach szeroko otwierają się drzwi. Moim marzeniem jest, by plan finansowy był zakładany na 2-3 lata do przodu, tak jak to się dzieje np. w Niemczech. Dla dyrektorów tego typu instytucji projektowanie przed-sięwzięć z kilkuletnim wyprzedzeniem to ogromne ułatwienie. Daje to naprawdę dużo możliwości, tym bardziej że Zespół „Śląsk” jest instytucją wielowymiarową.
Dysponują państwo budżetem na poziomie blisko 19 mln zł. To chyba suma wręcz zawrotna.
Takim budżetem dysponowaliśmy w roku ubiegłym, obecnie mamy nieco mniej. Przede wszystkim należy podkreślić, że zespół „Śląsk” ma do wypełnienia misję, która ma na celu upowszechnianie polskiego dziedzictwa kulturowego. To nie jest kwestia bagatelna. Warto sobie zadać pytanie, co by było, gdyby takie instytucje przestały funkcjonować, co stałoby się z naszą narodową, kulturową tożsamością za lat 20, 30, 50? Pamiętajmy, że zespół prowadzi nie tylko działalność artystyczną, ale także zajmuje się szeroko rozumianą edukacją, turystyką, czy wreszcie troszczy się o materialne dziedzictwo kulturowe - zabytkowy kompleks pałacowo-parkowy w Koszęcinie. Ta instytucja kumuluje w sobie kilka zadań, które wbrew pozorom niełatwo wypełnić. Trzeba nie lada sprytu, zapału, pasji osób, które tutaj pracują i tworzą wielkość tej instytucji. 19 mln zł nie jest kwotą, która daje nam możliwości programowania czegoś ponad stan. To duży wyczyn, by utrzymać instytucję i co ważne - stale podnosić jej poziom.
W związku z dyskusją nad współfinansowaniem zespołu przez ministerstwo pojawiły się - wprawdzie nieliczne, ale jednak komentarze, że tak znany i popularny zespół powinien się sam utrzymywać.
Jeżeli ktokolwiek stawia tezę, że instytucja kultury - w Polsce, Europie czy gdziekolwiek na świecie, ma się utrzymać sama, to nie wie, o czym mówi. To jest fizycznie niemożliwe. Tego typu wypowiedzi są pozbawione jakiegokolwiek sensu. Każdy, kto pracuje w kulturze, wie, jak to działa. Jeśli ktoś twierdzi, że utrzymuje prywatny teatr, to pytam, skąd ma środki, bo na pewno nie z biletów.
A jak pan skomentuje polityczne przepychanki wokół zespołu i tematu współfinansowania jego działalności przez państwo, ministerstwo kultury?
Nie można angażować zespołu w politykę, bo naszą nadrzędną misją jest kultura i edukacja - dziedziny, które są ponad podziałami politycznymi. Gdy w kulturę wkracza polityka, to nigdy nie kończy się dobrze. Dla nas najważniejsze jest, że marszałek województwa śląskiego wspiera nas, troszczy się o przyszłość zespołu i daje czytelne komunikaty, w jakim kierunku wyobraża sobie jego rozwój. Mam nadzieję, że pozytywny obrót, zainicjowanego przez pana marszałka procesu pozyskania ministerstwa kultury jako partnera finansowego, w końcu uciszy wszelkie spekulacje i komentarze na ten temat.
A propos komentarzy. Pojawiły się w mediach takie, po których można odnieść wrażenie, że w zespole nie dzieje się najlepiej.
W każdej społeczności znajdą się ludzie, którzy będą uważali, że nie wszystko jest tak, jak powinno. Zespół nie jest wolny od tego typu problemów, bo w demokratycznym wymiarze nie ma instytucji, w której wszyscy byliby ze wszystkiego zadowoleni. Zarzut grania do tzw. kotleta, realizowania zbyt wielu małych form koncertowych - bo domyślam się, że do tego pani nawiązuje - jest podszyty czymś, z czym nie mogę się zgodzić. Najwięksi artyści w ten sposób również nawiązują znakomity kontakt z publicznością. Czy uświetnienie choćby poniedziałkowej uroczystości otwarcia posterunku policji w Koszęcinie, gdzie zespół pokazuje się w pięknych śląskich strojach i śpiewa 5-6 utworów, by podnieść rangę wydarzenia, jest czymś niewłaściwym? Proszę mi wierzyć, nawet kilku solistów „Śląska” jest w stanie godnie reprezentować zespół i wystarczająco przykuć uwagę odbiorców.
Czyli bez przesady można rzec, że Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” ma się dobrze?
Jak najbardziej. Prowadzimy bogatą działalność i szczycimy się tym, że naszym prawdziwym recenzentem jest widz, który przychodzi na koncerty, jak np. w piątkowy wieczór w Spodku - 7 tys. osób. Tylko ostatni weekend to trzy duże koncerty przy komplecie publiczności. Tak liczny i pozytywny odbiór to najbardziej wymierna opinia o działalności zespołu w kraju i na świecie. To ogromnie cieszy, bo na widzach - którzy nam kibicują, którzy nas oklaskują, najbardziej nam zależy.
Nawet, proszę wybaczyć mi ironię, jeśli zespół występuje przed nimi w wesołym miasteczku?
Jeżeli ktoś mówi, że pojechaliśmy do USA koncertować w wesołym miasteczku, to absolutnie mija się z prawdą. Artyści baletu występowali w ramach jednego z największych międzynarodowych festiwali kulturalnych w USA, który gości każdego roku znanych i cenionych artystów z całego świata, prezentujących szerokiej publiczności unikalną kulturę swojego kraju. Zespół „Śląsk” był tam pierwszym i jedynym przedstawicielem polskiej kultury. Trwający niemal miesiąc festiwal dedykowany był amerykańskim rodzinom, dla których pobyt w takim miejscu to czasem jedyna okazja bliższego poznania różnych kultur. „Śląsk” występował w pięknej sali koncertowej na 700 osób, a polską kulturę w ich wykonaniu zobaczyło 40 tysięcy widzów! Umniejszanie tego osiągnięcia poprzez zarzut, że były to koncerty w wesołym miasteczku, jest totalną ignorancją. Zespół jest ambasadorem polskiej kultury, niezależnie od miejsca na ziemi, w którym koncertuje.
Zawsze podkreśla pan, że miejsce zespołu jest na Śląsku, ale przecież instytucja rozsławia na całym świecie nie tylko sam Śląsk, ale i kraj.
Swoją siedzibę mamy na Śląsku od blisko 65 lat, ale jesteśmy instytucją o zasięgu ponadregionalnym, wykraczającym daleko poza granice kraju. Dowodem są liczne nagrody i wyróżnienia przyznawane przez bardzo różne gremia. Pozwolę sobie wymienić choćby tylko kilka z nich: nagroda w konkursie Polska Pięknieje - 7 Cudów Funduszy Europejskich w kategorii Zabytek, Marka Śląskie w kategorii Kultura, „TOTUS Specjalny” - Nagroda Fundacji Rady Episkopatu Polski „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, Godło Honorowe „Teraz Polska”, tytuł Modernizacja Roku 2014, Nagroda Europejskiego Klubu Biznesu Polska „Bene Meritus” - Dobrze Zasłużony, Honorowy Ślązak Roku 2015 - przyznany po raz pierwszy instytucji, czy Jurajski Produkt Roku 2015. To zaledwie dorobek kilku ostatnich lat, że nie wspomnę o nagrodach indywidualnych, które zdobywają nasi artyści. Te wyróżnienia świadczą o tym, że działalność zespołu jest fantastycznie odbierana na zewnątrz, także przez osoby, które nie zajmują się bezpośrednio kulturą. Potwierdzamy w ten sposób swoją jakość, pokazując dobrą twarz polskiej kultury.
A ta twarz ciągle się zmienia, co widać w mnogości i różnorodności działań.
Kiedy 25 lat temu pojawiłem się w zespole, to była wówczas zamknięta instytucja. Poza pracownikami nikt nie miał prawa tutaj wejść. Teraz każdy może nas odwiedzić, zwiedzić pałac i park. Przyjeżdżają do nas wycieczki, mamy doskonałe kontakty z Polonią, lipiec i sierpień to czas, gdy przyjeżdża do nas młodzież, by się tutaj szkolić. Cały rok, praktycznie dzień w dzień, coś się u nas dzieje. Jest bardzo wiele działań edukacyjnych kierowanych do dzieci i młodzieży, ale również dla seniorów. Najbardziej cieszy nas to, że ludzie do nas wracają. A robią to naprawdę chętnie.