Zgierzanin odkrył latającego ozimka. To największy gad latający z triasu
Największy i najstarszy gad latający odkryty w Polsce. O ozimku, który szybował między drzewami niczym latająca wiewiórka, rozmawiamy z jego odkrywcą, zgierzaninem, prof. Jerzym Dzikiem.
Pasję odkrywcy ma w sobie każdy z nas. Jak u Pana profesora wyglądała droga do Polskiej Akademii Nauk, a później na wykopaliska?
Jeszcze jako uczeń liceum im. Staszica w Zgierzu dowiedziałem się o dniach otwartych na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego. Moja obecna teściowa, a ówczesna matka mojej bliskiej koleżanki, wyszperała w prasie informację. Spotkałem wtedy profesor Zofię Kielan-Jaworowską, kierowniczkę Zakładu Paleozoologii Polskiej Akademii Nauk oraz profesora Adama Urbanka, który kierował paleozoologią na Uniwersytecie Warszawskim. Oni poradzili mi, jak zostać paleontologiem. Skończyło się tym, że pierwsze dwa lata studiów spędziłem na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi na Uniwersytecie Łódzkim. Później przeniosłem się na Uniwersytet Warszawski. Tam studiowałem biologię i geologię. Po magisterium pani profesor Kielan-Jaworowska zatrudniła mnie w swoim zakładzie.
Pierwsze poszukiwania skamieniałości przynosiły pojedyncze znaleziska. Chęć znalezienia czegoś większego rosła z dnia na dzień?
Moja rodzina wywodzi się z okolic Radomia, gdzie było mnóstwo chłopskich łomików skał jurajskich. Można było tam znajdować wiele skamieniałości. Zresztą w Zgierzu też w żwirowiskach łatwo można było znaleźć bloki paleozoologicznych wapieni, przyniesione przez lodowiec ze Skandynawii, w których były szczątki skamieniałych zwierząt. Tak się zaczęło, od kolekcjonerstwa. W liceum Staszica mieliśmy ogromną bibliotekę przyrodniczą, stworzoną dzięki darowiznom byłych uczniów. Dlatego mogłem pogłębiać wiedzę jeszcze w szkole. Można powiedzieć, że na dobre wciągnąłem się w poszukiwania jeszcze przed maturą.
Rozpoczęliście wyjazdy na odkrywki w Krasiejowie. Tam odnaleźliście największego gada latającego. Szczęśliwy traf?
To efekt długoletniej pracy na pierwszym polskim stanowisku kopalnym w Krasiejowie (gm. Ozimek). Stanowisko ma niesamowitą obfitość mezozoicznych szczątków gadów.
W wiosce położonej około 20 kilometrów od Opola zawitaliśmy z moim magistrantem Andrzejem Kaimem w 1993 roku. Praktycznie od razu znalazłem czaszkę dużego gada. Potem zaczęły się wykopaliska. I tak nasza praca na tym stanowisku trwa już ponad 13 lat. Stanowisko umiejscowione jest w dawnej kopalni iłu, która należy do Cementowni Opolskie. Po pierwszych publikacjach dostaliśmy dofinansowanie właśnie ze strony przemysłu cementowego. Główne prace wykopaliskowe trwały 3 lata. Uczestniczyli w nich również liczni studenci i wolontariusze. Dla wielu zrobił się to wręcz sposób na życie. W 2014 roku musieliśmy wykopaliska zawiesić ze względów finansowych.
Kopanie w skałach to ciężka fizyczna praca. Na jakiej głębokości udało się znaleźć szkielety nieznanego do tej pory zwierzęcia?
W wyniku ruchów górotwórczych starsze warstwy skalne są wynoszone na powierzchnię i potem erozja je odsłania. Glina w Krasiejowie, w których znajdują się szczątki kopalnych zwierząt, jest po prostu na powierzchni. Cementownia, by ułatwić nam pracę, usunęła tzw. nadkład. Mogliśmy dzięki temu dostać się do „świeżej” warstwy skalnej, która wtedy znajdowała się na głębokości ośmiu metrów. Zdjęli nadkład spychaczami, a my mogliśmy pracować na odsłoniętej powierzchni. Głęboko nie kopaliśmy. Eksploatowaliśmy tylko warstwę "kościonośną", około metra grubości, w której w niektórych miejscach szczątki kostne występują po prostu masowo, są one nieomal jak płyty chodnikowe, czaszka przy czaszce w wielu miejscach. Choć znaleźliśmy tylko dwie czaszki ozimka.
Skąd wzięło się stanowisko odkrywkowe w Krasiejowie? Jak dowiedzieliście, że właśnie tam można znaleźć wiele szkieletów zwierząt kopalnych?
O tym, że znajdują się tam kości, wiedzieli nasi koledzy z Uniwersytetu Wrocławskiego. Nigdzie tego jednak nie opublikowano. Andrzej Kaim, mój magistrant, pracował w kamieniołomie w Strzelcach Opolskich, kilkanaście kilometrów od Krasiejowa. Z ciekawości objeżdżaliśmy sąsiednie wyrobiska. Robert Niedźwiedzki, jeden z kolegów z Uniwersytetu Wrocławskiego, zabrał nas do Krasiejowa. Wiedział, że mogą tam być jakieś szczątki kostne. Na miejscu okazało się, że jest ich cała masa, ale trzeba je zabezpieczyć przed wydobyciem. Zabraliśmy się za to porządnie i już kilka lat później pojawiły się pierwsze nasze publikacje naukowe. Takie znaleziska w wielu sytuacjach są oczywiście również efektem szczęścia. Często tylko szczęśliwy traf prowadzi od pojedynczej kości do tak bogatego znaleziska.
Znaleźliście ogromną ilość kości. Jak udało się ustalić, że były to szczątki dotychczas nieznanego zwierzęcia? Jak też udało się ustalić czas, z którego on pochodzi.
Znalezione kości po prostu były niepodobne do żadnych nam znanych. Na początek znaleźliśmy pojedyncze kręgi, które były podobne do kręgów wodnych, długoszyich gadów z okresu triasowego, zwanych Tanystropheus. Po jakimś czasie pojawiły się też bardzo delikatne, puste w środku, długie kości kończyn, które wyglądały jak kości gadów latających. Po pewnym czasie znaleźliśmy wreszcie kompletne szkielety, w których występowały zarówno kręgi sugerujące, że pochodzą od gada wodnego, jak i puste kości, charakterystyczne dla gadów latających. Czegoś takiego wcześniej nigdzie nie znajdowano. Jest tylko jedno trochę podobne zwierzę (Sharovipteryx mirabilis), które kiedyś odkryto w Kirgizji, a konkretnie jeden szkielet podobnego gada. To wszystko, co można było znaleźć w literaturze na ten temat. Po rozpoznaniu wszystkich kości, a szkieletów było coraz więcej, powstała rekonstrukcja zwierzęcia o bardzo niezwykłej anatomii.
Nazwaliście go Ozimek volans, czyli ozimek latający. Nazwa została już zaakceptowana w świecie naukowych?
Zgodnie z zasadami kodeksu nomenklatury zoologicznej, nazwa musi być napisana kursywą, alfabetem łacińskim i powinna być odczytywana w języku łacińskim. Nie ma tam żadnych polskich znaków diakrytycznych. Pierwszy człon wzięliśmy od nazwy gminy, drugi wskazuje na to, że był to gad latający. Określenie ozimek nie zostało nigdy wcześniej użyte. Nazwa stała się ważna w momencie, gdy opublikowaliśmy oficjalnie opis zwierzęcia w literaturze naukowej. Tekst umieszczony w czasopiśmie „Acta Palaeontologica Polonica” w języku angielskim obejmuje pełen opis zwierzęcia.
To największy gad latający z okresu triasu? Skąd pewność co do okresu jego życia?
Trudne zadanie datowania warstw skalnych polega na tym, że identyfikuje się stadia w ewolucji poszczególnych linii genealogicznych, do których należą zwierzęta występujące w poszczególnych miejscach. Ta się szczęśliwie złożyło, że w Krasiejowie są szczątki różnych zwierząt, których ewolucję dość dobrze znamy. Udało nam się ustalić, że te warstwy skalne, w których znaleźliśmy ozimka, liczą sobie około 230 milionów lat.
Jaki był ozimek? Co jadł, a przed kim musiał uciekać?
Miał bardzo cienkie, delikatne kończyny, ale nie zachowały się ślady po błonie lotnej, która służyła mu prawdopodobnie do szybowania. Odcisk błony lotnej zachował się natomiast u wspomnianego gada z Kirgizji. Na tej podstawie można było postawić tezę, że ozimek miał analogiczną błonę, rozpiętą na tylnych kończynach. Błona mocno ograniczała możliwość jego ruchu po ziemi, więc na pewno nie mógł szybko biegać. Prawdopodobnie był zwierzęciem nadrzewnym, które zagrożone atakiem drapieżników szybowało pomiędzy gałęziami. Sądząc po budowie jego czaszki i uzębienia, odżywiał się głównie owadami i małymi kręgowcami. Miał bardzo długą szyję. Zapewne siedząc na drzewie, wyginał ją w każdą ze stron, by wyłapywać owady. Przednie kończyny miał znacznie krótsze od tylnych. Nie latał aktywnie tylko pasywnie szybował. Jeśli przez pomyłkę zapędził się nad taflę jeziora, nie miał jak wzbić się w powietrze i tonął. Dzięki temu jest tak wiele szczątków ozimka w skamieniałym mule ze zbiornika wodnego w Krasiejowie. Największe osobniki, jakie znaleźliśmy, miały do 90 centymetrów. Być może ozimek jest przodkiem czy krewnym gadów latających aktywnie, które pojawiły się kilkadziesiąt milionów lat później.
Co was najbardziej zaskoczyło w budowie anatomicznej ozimka?
Największy problem mieliśmy z rozpoznaniem czaszki. Większość osobników znajdowaliśmy bez czaszek. Rekonstrukcja była najtrudniejsza właśnie tutaj. Dzięki tomografii komputerowej mogliśmy poszczególne kosteczki rozpoznać i ułożyć w jedną całość bez potrzeby preparowania mechanicznego, bez potrzeby niszczenia okazów. Charakterystyczne dla ozimka jest to, że ma na piersi rozległą tarczę kostną. Kości pasa barkowego są uformowane w swoistą tarczę. Niczego takiego nie opisywano u gadów kopalnych. To może wskazywać na to, że ozimek należał do zupełnie nowej rodziny. Dziwne jest też to, że miał długie żebra szyjne, które musiały utrudniać zwierzęciu swobodne poruszanie długą, łabędzią szyją. Musiał być to lekki gad, którego waga nie przekroczyła prawdopodobnie pół kilograma. Jego kościec składa się z ponad 200 kości. Ciekawostką są też dodatkowe żebra brzuszne, typowe dla gadów.
Udało się waszemu zespołowi znaleźć jeszcze kości innych ciekawych zwierząt?
Zespół moich kolegów całkiem niedawno opisał smoka wawelskiego (naukowa nazwa to Smok wawelski w Lisowicach koło Lublińca. To było znaczące odkrycie. Swego czasu w samym Krasiejowie znaleźliśmy silezaura (Silesaurus opolensis), który jest największym dinozaurem roślinożernym. Waga ekonomiczna tych znalezisk jest żadna, ale daje ogromną satysfakcję zaspokojenia badawczej ciekawości. Bardzo jestem zadowolony, że mam młodszych kolegów w zawodzie z doktorem Tomaszem Sulejem na czele, którzy chcą kontynuować naszą pracę.