Zginął człowiek. Czy to było podpalenie?
Do tragicznego zdarzenia doszło w poniedziałek późnym wieczorem. W Koszalinie w płomieniach, we własnym domu, zginął starszy człowiek.
Na miejsce pojechało aż sześć zastępów straży pożarnej. Na szczęście nie było zagrożenia dla pobliskich domów. Żywioł jednak trzeba było szybko opanować. Drzwi do domu były zamknięte. Strażacy musieli więc je wyłamać, by wejść do środka. Na parterze nikogo nie znaleźli. Dopiero na piętrze, wśród płomieni, dostrzegli nieprzytomnego starszego mężczyznę.
Strażacy z koszalińskiej komendy odebrali zgłoszenie w poniedziałek po godzinie 22. To sąsiedzi zauważyli, że jeden z domków jednorodzinnych na Rokosowie, przy ul. Zdobywców Wału Pomorskiego, się pali. - Ze środka wydobywał się dym, ktoś słyszał wybuch, być może to była butla z gazem - mówią policjanci.
Na miejsce pojechało aż sześć zastępów straży pożarnej. Na szczęście nie było zagrożenia dla pobliskich domów. Żywioł jednak trzeba było szybko opanować. Drzwi do domu były zamknięte. Strażacy musieli więc je wyłamać, by wejść do środka. Na parterze nikogo nie znaleźli. Dopiero na piętrze, wśród płomieni, dostrzegli nieprzytomnego starszego mężczyznę.
- To był 87-letni mieszkaniec Koszalina, który mieszkał w tym domu samotnie - poinformowała nas Monika Kosiec, rzeczniczka koszalińskiej komendy policji. Strażacy czym prędzej wynieśli 87-latka na zewnątrz. Tam podjęto próbę reanimacji.
Bezskutecznie. Starszego człowieka nie udało się uratować. Dogaszanie pożaru zakończyło się po północy. Nie wiadomo, co było przyczyną wybuchu ognia. W środku były kanistry, prawdopodobnie z paliwem, ale to zostanie jeszcze sprawdzone; była też butla z gazem. Strażacy w notatce służbowej podali, że przyczyną przypuszczalnie było podpalenie przez nieustaloną osobę.
- Nie mamy na razie dowodów, które by potwierdziły te podejrzenia - mówi Monika Kosiec. - Został powołany biegły. Musimy też przesłuchać świadków, w tym strażaków, którzy brali udział w akcji.