Zgoda na 100-lecie [komentarz Jacka Deptuły]
Jest to jedna z niewielu propozycji rządu PiS, które popieram bez zastrzeżeń. Wiceminister kultury Jarosław Sellin zapowiedział wczoraj, że na stulecie odzyskania niepodległości w 2018 r. w Warszawie powstanie wreszcie Muzeum Historii Polski.
Wielokrotnie dziwiłem się, dlaczego państwo z ponadtysiącletnią tradycją nie doczekało się takiego obiektu. Na razie MHP istnieje głównie na stronach internetowych - dopiero w marcu ub.r. rząd Ewy Kopacz podjął decyzję o budowie muzeum w Cytadeli Warszawskiej oraz pełnym finansowaniu przez rząd. Natomiast sama idea budowy MHP i jego powołanie nastąpiło w 2006 roku za czasów rządu Jarosława Kaczyńskiego.
W stolicy jest kilkadziesiąt muzeów i jeśli turysta chce poznać dzieje naszego państwa, tylko fragmentarycznie, musi przygotować się na wielodniowy rajd po całym mieście. A pamiętać trzeba, że rocznie stolicę Polski odwiedza ponad 1,5 miliona turystów zagranicznych. Bez wątpienia duża część z nich odwiedzi warszawską cytadelę.
Cieszę się, że wiceminister Sellin uznał budowę Muzeum Historii Polski za priorytet. Kiedy w ub.r. zwiedzałem Muzeum Historii Żydów Polskich, wielu turystów pytało mnie, jak trafić do Muzeum Historii Polski. Byli zdumieni, że takie jest tylko w formie cyfrowej, wyrażając się jednocześnie z uznaniem o Muzeum Powstania Warszawskiego i muzeum w Wilanowie.
Otwarcie MHP będzie głównym wydarzeniem obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Kilka razy, także na tych łamach, dziwiłem się pomysłowi kabareciarza Jana Pietrzaka, który forsuje koncepcję budowy łuku triumfalnego bitwy warszawskiej 1920 r. nad częścią stolicy. To dziwaczny pomysł, bo czegóż turysta dowie się, patrząc na łuk? Co innego, jeśli w warszawskiej cytadeli znajdzie dział poświęcony zwycięstwu z 1920 roku.
Niestety, znając polskie realia, obawiam się, że w MHP będziemy oglądać nie tylko bitwę warszawską, ale i polsko-polską. W naszym kraju bowiem są co najmniej dwie historie Polski. Słuszna i niesłuszna. Zależne od tych, którzy sprawują rządy.