Zieliński pobił mężczyznę dwa dni przed jego ślubem. Rutkowski daje 20 tys. zł za pomoc w ujęciu „Cyklopa”
Krzysztof Zieliński „Cyklop“ ma na sumieniu bestialskie pobicie w Jarosławiu. Od dwóch lat jest na wolności, prawdopodobnie przebywa za granicą. Za wskazanie miejsca jego pobytu detektyw Krzysztof Rutkowski oferuje nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych.
Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Zaproszenia dla 230 osób, sala weselna, markowy garnitur i obrączki.
- To miał być najwspanialszy dzień mojego życia. W swoje urodziny miałem wziąć ślub. Ale zamiast przed ołtarz, trafiłem do szpitala. Byłem w takim stanie, że lekarze nie dawali mi szansy na przeżycie - opowiada Michał Jucha.
Mężczyzna dwa dni przed ślubem spotkał się ze swoim znajomym.
- Mateusz na co dzień mieszka i pracuje w Norwegii. Znamy się od liceum i bardzo zależało mi, aby na ślubie był moim świadkiem. Po wielu trudnościach udało mu się przyjechać do Polski - mówi Michał.
Przyjaciele wybrali się na miniwieczór kawalerski w Jarosławiu.
- Na koniec, kiedy wracaliśmy do domu, wstąpiliśmy na zapiekankę przy dworcu - opowiada trzydziestolatek.
Rzucił się na mnie i zaczął katować
Tam został zaczepiony przez Krzysztofa Zielińskiego, pseudonim „Cyklop”.
- Podszedł do mojego kolegi i zaczął go szturchać. Później uderzył kilka razy. Mateusz jest bardzo wysoki, ma 1,96 m wzrostu, więc „Cyklop” tylko go drasnął. Chciałem jakoś załagodzić całą tą sytuację, porozmawiać. Tłumaczyłem mu, że to nie ma sensu, że bijatyką niczego nie załatwi. Wtedy rzucił się na mnie i zaczął katować - opowiada Michał.
Mężczyzna uderzał swoją ofiarę z całych sił, aż bity stracił przytomność. Do szpitala w Jarosławiu trafił z połamanymi żebrami, z urazem oskrzeli, rozwaloną ręką oraz nogą i tak wielkim obrzękiem mózgu, że trzeba było wyciąć kawałek kości czaszki, a potem zastąpić ją tytanową płytką.
- Po przyjeździe karetki, ratownicy zastali mnie w kałuży krwi. Musiałem być trzykrotnie reanimowany. Kilka dni później przewieźli mnie do szpitala w Rzeszowie
- opowiada ofiara pobicia.
Byłem na krawędzi życia i śmierci
W rzeszowskim szpitalu Michał przeszedł skomplikowany zabieg kraniektomii dekompresyjnej. Operacja polegała na wycięciu 1/3 czaszki z prawej strony głowy. Dopiero w ubiegłym roku miejsce brakującej kości wypełniła tytanowa płytka.
- Byłem na krawędzi życia i śmierci. Straciłem częściowo pamięć. Nie pamiętam nic, co wydarzyło się w czasie pięciu lat przed listopadem 2016 roku - mówi Michał Jucha.
Przez okres, w którym chłopak walczył o życie, czuwała przy nim najbliższa rodzina.
- Michał przez kilka tygodni leżał w śpiączce. Następnie przez kilka miesięcy był rehabilitowany. Było ciężko, bo na nowo musiał nauczyć się nazywać przedmioty. Uczył się także nas, bo nie wiedział, kim jest jego ojciec, narzeczona oraz ja. Nie wiedział także, do czego służy widelec czy telefon - wspomina trudne chwile Jolanta Kądzioła, ciocia Michała.
Teraz chłopak stara się ułożyć sobie życie. Najbardziej boli go to, że jego kat cieszy się wolnością.
Krzysztof Zieliński, za którym Prokuratura Rejonowa w Jarosławiu w 2016 roku wydała list gończy, od dwóch lat ukrywa się za granicą. Prawdopodobnie mieszka w Londynie.
- Pytałem policję, czy mają jakieś nowe informacje, ale w mojej sprawie niewiele się dzieje, choć wiem, że „Cyklop“ bywa w Polsce. Rok temu na festynie w Radawie pobił trzy osoby, które znam - mówi Michał.
Nagroda za pomoc w ujęciu „Cyklopa“ z Jarosławia
W poszukiwanie Krzysztofa Zielińskiego włączyło się także biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego, które za pomoc w ujęciu bandyty oferuje 20 tysięcy złotych.
- O tym, co spotkało Michała dowiedziałem się od jego ciotki i ojca. Podobnie jak lekarze nie dawałem mu na początku szans na przeżycie. Teraz wiem, że to cud od Boga, że widzimy Michała, który dobrze wygląda, jest przytomny i może normalnie z nami rozmawiać
- mówił w czasie dzisiejszej konferencji prasowej w Rzeszowie Krzysztof Rutkowski.
Dodał, że po nagłośnieniu poszukiwań „Cyklopa“, w biurze detektywistycznym rozdzwoniły się telefony z informacjami na temat, gdzie sprawca brutalnego pobicia może się ukrywać.
- Wiemy, że Krzysztof Zieliński aktualnie przebywa na terenie Wielkiej Brytanii. Dotarliśmy do osób, które blisko były związane z jego rodziną mieszkającą w Londynie - informuje detektyw Rutkowski.
Wiadomo także, że poszukiwany jest bardzo ostrożny. Prawdopodobnie nie posługuje się prawdziwymi danymi osobowymi. Aby uniknąć kontroli przez policję, podróżuje komunikacją miejską.
- Robimy wszystko, aby poszukiwany zasiadł na ławie oskarżonych - dodał detektyw.