Zielonogórskie szkoły pełne obaw. Nie tylko rodzice chcą strajku
Rodzice z Zielonej Góry: - Strajk to nasza oddolna inicjatywa. Nikt nas nie słucha. Chcemy konsultacji. Bo chodzi o przyszłość naszych dzieci!
Za osiem miesięcy szkoły czeka rewolucja. Ale do tej pory ani rodzice uczniów, ani nauczyciele nie wiedzą, jak będzie wyglądała nauka w nowym roku szkolnym.
- To zakrawa na kpinę! Nasze dzieci mają być królikami doświadczalnymi i ponosić koszty tego chaosu, który się szykuje - denerwuje się Piotr Rudy z Zielonej Góry, rodzic Agaty z klasy VI i Tomka z II gimnazjum. - Chore to państwo!
Nerwy puszczają coraz częściej. Można się było o tym przekonać w grudniu podczas spotkania zorganizowanego przez Zielonogórskie Forum Rad Rodziców.
- Tak przygotowanej reformie, a właściwie w ogóle nieprzygotowanej, mówimy stanowcze: Nie! Nie puścimy dzieci do szkół! To jedyna forma protestu - krzyczeli rodzice.
- Na spotkanie w Gimnazjum nr 6, które odbyło się 14 grudnia, przyszło 130 osób. Po nim wiele osób kontaktowało się z nami. Chcemy w większym gronie zdecydować, co dalej- mówi Jarosław Kostecki, wiceprzewodniczący Zielonogórskiego Forum Rad Rodziców.
O strajku i obawach rodziców przeczytasz sobotę, 7 stycznia, w papierowych wydaniu "GL" oraz w wydaniu Plus: Szkoły pełne obaw. Nie tylko rodzice chcą strajku