"Ziemia jest nasza, a nie partyjna". Młodzieżowy Strajk Klimatyczny
Z Mateuszem Spichem, jednym z organizatorów Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w Gdańsku, rozmawia Ryszarda Wojciechowska
Co to za „zwierz’” ten Młodzieżowy Strajk Klimatyczny?
To nasza forma protestu. Pierwszy szkolny strajk dla klimatu. 15 marca zamiast iść do szkoły, młodzi ludzie na całym świecie wyjdą na ulice, żeby sprzeciwić się bierności polityków wobec postępujących zmian klimatycznych. W Gdańsku zbieramy się tego dnia o godzinie 10 na Placu Solidarności. I każdy kto chce może się do nas przyłączyć. Chcemy, żeby zwrócono na nas uwagę.
Kto ma zwrócić na was uwagę?
Cały świat. Bo klimat to nie jest tylko problem gdański czy polski, ale światowy.
Dlaczego Plac Solidarności?
Bo to jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Gdańsku i do tego o znaczeniu symbolicznym. Poza tym może się tam pomieścić bardzo dużo osób. I mam nadzieję, że się wszyscy pomieścimy. Chociaż fajnie byłoby gdybyśmy się nie zmieścili.
Siedemnastolatek chyba bardziej interesuje się imprezami, niż klimatem?
Jedno drugiemu nie przeszkadza. Ale nawet młody człowiek zdaje sobie sprawę, jak może wyglądać jego przyszłość. I że to nasze pokolenie może najboleśniej odczuć skutki dzisiejszego braku decyzji, dotyczących na przykład polskiej polityki węglowej. W styczniu tego roku złożyliśmy uwagi w Ministerstwie Energii. Zażądaliśmy m.in: edukacji w szkołach, uświadamiającej o przyczynach i skutkach zmian klimatu, przyjęcia raportu IPCC za podstawę działań politycznych, dostępu do informacji pozwalających dokonywania świadomych wyborów konsumenckich i uznania za temat priorytetowy w mediach i przestrzeni publicznej zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi. Stan naszej Ziemi jest krytyczny. I żeby uniknąć katastrofy klimatycznej, wiele spraw musi się zmienić.
Z jednej strony mówicie: strajkuj razem z nami, z drugiej - nie idź do szkoły. To nawoływanie do niesubordynacji.
Ale w dobrym celu. Domagamy się sprawiedliwości klimatycznej. Dlatego chcemy, żeby nasz głos był słyszany. Nie pozwolimy na życie w strachu i zniszczeniach. Mamy prawo żyć naszymi marzeniami i nadziejami. I dalej piszemy, że my młodzież ruszyliśmy z miejsca. I zmienimy losy ludzkości, czy wam się to podoba, czy nie.
Piękny idealizm. Ale kiedy jest na to czas, jeśli nie w wieku kilkunastu lat?
Może nie tak od razu, ale krok po kroku i uda się wprowadzać zmiany. Idea tego strajku zaczęła się od Grety Thuberg ze Szwecji. Miała wtedy 14 lat. Niedawno, podczas swojego wystąpienia na Cop 24 w Katowicach, dziś już 16-letnia Greta mówiła m.in., żeby nie szukać nadziei tylko działania. I dodała: - Jeśli kilkoro dzieci może trafić na okładki całego świata tylko dlatego, że nie poszły do szkoły, to wyobraźcie sobie, co moglibyśmy osiągnąć razem. Ona zaczęła już dwa lata temu. Strajkowała wówczas w obronie klimatu cały miesiąc, stojąc pod parlamentem w Sztokholmie.
Co na to wasi rodzice?
Moi rodzice bardzo mnie w tej akcji wspierają. Mówią: - działaj, nie rezygnuj. Ale są też tacy, którzy zabraniają pójścia swoim dzieciom na strajk. Ale jak słyszę, one i tak się pojawią. Kiedy zaczęliśmy w szkole na przerwach rozmawiać o klimacie, niewiele osób zdawało sobie sprawę, że to jest tak ważny temat. Ale po rozmowach zaczęli się tym interesować i postanowili iść z nami 15 marca. Oczywiście jest też taka grupa, która przyjęła do wiadomości problem, ale uznała, że nic z nim nie zrobią.
Chcecie zwrócić uwagę polityków, ale sam strajk ma być apolityczny bez symboli partyjnych, transparentów.
To jasne, bo chodzi nam o to, żeby wszyscy, niezależnie od poglądów, złączyli siły w tym strajku. Ziemia jest nasza, a nie partyjna.
Jak ciebie ten temat wciągnął?
Zaczęło się od tego, że najpierw wraz z przyjaciółmi założyliśmy projekt społeczny Deadly Straws, który miał promować styl życia zgodny z naturą, oraz ograniczenie używania plastiku. Wiemy, że edukacja o środowisku i jego ochronie w szkołach praktycznie nie istnieje. Uczniowie często nie wiedzą, jak poważny jest problem klimatu, z którym będą się musieli w przyszłości zmierzyć. Owszem, słyszą, że trzeba segregować śmieci, nie zaśmiecać lasu. co z tego jak jeszcze do niedawna w szkołach był tylko jeden pojemnik na śmieci. W mojej szkole w bufecie nadal wszystko jest zapakowane w plastikowe siatki, nadal są słomki plastikowe.
A może to snobizm te projekty, ten strajk?
Nie. Zainspirowała mnie moja przyjaciółka Zuzia, która już nie używała plastiku. Zacząłem „kopać” w temacie, dowiadywałem się coraz więcej i coraz bardziej zaczęło mnie to niepokoić. Złożyłem śmieci, plastik i jeszcze parę innych rzeczy i zobaczyłem, że czeka nas mała katastrofa, jeśli czegoś nie zrobimy. Stąd strajk. Nie udało nam się, niestety, zorganizować nagłośnienia. Ale na pewno będziemy podczas strajku rozmawiać o klimacie. Ale to jest młodzieżowa pikieta, więc nie może być tak bardzo poważnie. Wprowadzimy też elementy zabawy ze śpiewem i tańcami. Spędzimy razem czas, apelując w jednej sprawie.
Żyjesz zgodnie z eko?
Nie powiem, że żyję tylko ekologią. Bo nie jestem eko świrem, fanatykiem. Ale próbuję żyć tak, żeby jak najmniej zanieczyszczać środowisko. Takie już najbardziej banalne rzeczy to segregacja śmieci. Zrezygnowałem całkowicie z plastiku. Staram się unikać oleju palmowego. To proste starania. I im więcej osób tak będzie robić, tym lepszy skutek przyniesie. Jest coś takiego jak dollar voting, czyli głosowanie pieniędzmi. Działa to na takiej zasadzie, że jeżeli jakiś produkt zostanie wprowadzony na rynek, a nie będzie na niego popytu, to zostanie wycofany. Jeśli będziemy mniej kupować plastikowych rzeczy, to zmniejszy się produkcja.
Przejdzie ci to kiedyś?
Wątpię. To się stało moim nawykiem. Może się tylko zaostrzyć, bo myślę o przejściu na weganizm. Ale jeszcze nie wiem. Ciężko w naszych czasach całkowicie uniknąć kontaktu z plastikiem, ale staram się nie używać go szerzej. Ze słomki nie korzystałem od dawna, w plecaku noszę takie metalowe, z których korzystam. Mam też w plecaku metalową butelkę na wodę, a szklaną w domu. Zamiast siatek foliowych, używam wielorazowego użytku.
Nie patrzą na ciebie jak na dziwaka?
Raczej dostrzegam osoby, które biorą z nas przykład.
Zmienimy losy ludzkości, czy wam się to podoba czy nie
- zapowiada grupa Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w Gdańsku