Żłobek pięknieje, a grzywna topnieje
W żłobkach, w przedszkolach, w ośrodkach kultury prace społeczne „odrabia” 600 osób. W przyszłym roku będzie ich jeszcze więcej.
- To bardzo dobry pomysł i bardzo ciekawa inicjatywa. Sami korzystamy - mówi Katarzyna Łuczak, dyrektorka Żłobka Miejskiego nr 2 przy ul. Obotryckiej. To jedna z kilkudziesięciu placówek i instytucji w mieście, do której trafiają osoby skazane przez sąd na prace społeczne. Tak, tak. To nie pomyłka! W przyszłym roku ci, którzy mieli konflikt z prawem, będą pracowali w 36 miejscach. To m.in. żłobki, przedszkola, szkoły, ale też dom pomocy społecznej, urząd miasta, a także Miejskie Centrum Kultury czy Miejski Ośrodek Sztuki. Radni zatwierdzili właśnie listę, która trafi do sądu rejonowego. Tu skorzystają z niej kuratorzy sądowi, do których należy wskazanie miejsca pracy.
Kto jest skazany na prace społeczne? Przykłady można mnożyć. Z reguły dotyczą one drobnych przestępstw. - Taki wyrok można orzec i za drobne kradzieże, i za jazdę pod wpływem alkoholu - wylicza Renata Nowosadzka, rzecznik Sądu Okręgowego w Gorzowie.
Na prace społeczne zostali skazani ostatnio np. kibice, którzy we wrześniu zeszłego roku wykrzykiwali na manifestacji: A na drzewach, zamiast liści, będą wisieć islamiści.
Na taką karę może też zostać zamieniona niezbyt wysoka grzywna, której ktoś nie jest w stanie zapłacić (wyższa kara grzywny jest zamieniana na areszt). Z pracy osób skazanych na grzywny i nie tylko od paru lat korzystają gorzowskie żłobki czy przedszkola. - U nas naprawili piaskownicę, zaszpachlowali tynk, zbierali liście - podaje przykłady Małgorzata Sobolewska - Szadkowska, dyrektorka żłobka nr 1 przy ul. Wróblewskiego.
- My teraz mamy chłopaka, który został skazany na pięć miesięcy prac społecznych. Remontuje żłobek, odświeża pomieszczenia. Niebawem przyjdzie dziewczyna, która skazana jest na osiem miesięcy prac. Będzie dbała o porządki. Dzięki temu trochę odciążymy osoby odpowiedzialne w żłobku za sprzątanie - dodaje dyr. Łuczak. Skazani przychodzą z reguły na dwie - trzy godziny.
- W zeszłym roku szkolnym pracowały tak u nas cztery osoby - mówi z kolei Renata Maniukiewicz, dyrektorka Przedszkola Miejskiego nr 3 przy ul. Słonecznej. Mężczyźni pracowali m.in. w przedszkolnym ogrodzie, kobiety pomagały choćby w obieraniu ziemniaków na obiad dla maluchów.
Za prace społeczne skazani nie dostają żadnych pieniędzy. Tak samo jak część z pracujących skazanych z zakładu karnego. Z ich pomocy miasto korzysta m.in. przy sprzątaniu stadionu im. Jancarza czy wiosennego sprzątania miasta. Część osadzonych w zakładzie chodzi do pracy zarobkowej. Mogą zarobić tzw. minimalną krajową (1.850 zł brutto). Do ich dyspozycji zostaje jednak 440 zł netto, którymi mogą obracać wirtualnie w kantynie. Nie dostają pieniędzy do ręki.