Złoto można znależć nie tylko w Kalifornii
O złocie mówi wykładowca UZ Dariusz Michalski, który wraz z żoną zajął drugie miejsce w mistrzostwach świata w płukaniu złota w Kalifornii
Jak było na mistrzostwach świata w płukaniu złota w Kalifornii ?
Reprezentacja Polski liczyła 11 osób. W sumie brało udział 600 zawodników z 15 krajów. Wspólnie z żoną Moniką byliśmy jedynymi przedstawicielami Uniwersytetu Zielonogórskiego. Zdobyliśmy srebrny medal w drużynach dwuosobowych. Każda ekipa miała do dyspozycji płucznię, podobną do wanny o rozmiarach 1,3 m. na 1,3 m. Woda miała głębokość 30 cm. Do przepłukania mieliśmy dwa wiadra z piachem. Jedno ja i jedno żona. Było w nich od 7 do 12 grudek złota. Z wiadra piasek sypało się na miskę do płukania. Miskę zanurzało w wodzie i poprzez odpowiednie ruchy pozbywało się piachu. Na misce powinno zostać złoto. Wygrywał ten, kto najszybciej je wypłukał. Nam do zwycięstwa zabrakło kilku sekund.
Jak przygotowywaliście się do mistrzostw?
Zanim dostaliśmy się do USA, trzeba było odbyć rozmowę w ambasadzie w Warszawie. Urzędnicy dziwili się bardzo, gdy mówiliśmy, że jedziemy do Ameryki szukać złota. Jednak uwierzyli i dostaliśmy wizy. Zgrupowanie zrobiliśmy już w Kalifornii, w miejscu gdzie rozpoczęła się amerykańska gorączka złota. W lokalnej rzece, która płynie przez miejscowość Coloma. Chcieliśmy sprawdzić, czy złoto ciągle tam jest. Okazało się, że tak! Ku naszemu zdziwieniu, każde nabranie dwóch garści piachu na miskę, kończyło się tym, że szlachetny kruszec zostawał na dnie. Nie były to duże grudy, ale jednak coś!
Czy w Zielonej Górze znajdziemy złoto?
Na pewno warto szukać pod deptakiem. Dokładnie w strumieniu, który płynie pod ul. Kupiecką. Szkoda, że dziś nie można sprawdzić, czy nadal znajdziemy tam grudki złota. Rzeczka jest bowiem zabudowana i nie można się do niej dostać. Zakładam jednak, że kiedyś nam się to uda. Gdy nasze miasto powstawało, strumień płynący pod Kupiecką nazwano Złotym Potokiem. Generalnie w średniowieczu - bo od tego czasu szukano złota w Polsce - tam gdzie je znaleziono, do nazwy dodawano przymiotnik ,,złoty”.
Może są jakieś inne tropy?
Tak! Złoto będzie można na pewno znaleźć 20 maja przyszłego roku, na Uniwersytecie Zielonogórskim. Tego dnia organizujemy Międzynarodowe Akademickie Mistrzostwa w Płukaniu Złota.
Każdy kto bierze udział w zawodach wraca do domu z grudkami, które tam znalazł. Dodam, że w naszych zawodach uczestnicy szukają prawdziwego kruszcu, a nie miedzianych opiłków, jak to się czasami zdarza. Warto wybrać się też poza miasto. Rzeka Bóbr niesie ze sobą złoto prawie od swojego źródła. Jego drobiny znajdowaliśmy w okolicach Nowogrodu Bobrzańskiego. Innych lokalizacji nie mogę zdradzić. Podpowiem, że wiele z nich znajdziemy na Dolnym Śląsku. W latach 90. ub. wieku, poszukujący wywieźli stamtąd ok. 300 kg. tego kruszcu.
Często Pan myśli o złocie?
Urodziłem się w miejscu, gdzie nie da się o nim zapomnieć. To Złotoryja na Dolnym Śląsku. Płukaniem na zawodach zajmuję się od 12 lat. Biorą w nich udział też moje dzieci. Na co dzień prowadzę zajęcia ze studentami m.in. na temat mechaniki płynów, co ma też związek z płukaniem złota. Od tego nie da się uciec.