Adam Szulc odszedł w niedzielę, 20 grudnia. Miał 62 lata. Jako trener w Żaganiu wypatrzył takich mistrzów, jak Artur Budziłło czy Mateusz Fórmański.
Zawodnikiem Adam Szulc był - jak sam ocenił - „takim średnim”. Plasował się w czołówce seniorów w Polsce. Pchając kulą 18,37, ustanowił w 1981 r. rekord województwa, którego do dziś nie poprawił żaden miotacz na Ziemi Lubuskiej.
Tymczasem nic nie zapowiadało, że Szulc zostanie specjalistą od tej konkurencji.
W SP-9 w Żarach biegał na przełaj. Jako uczeń liceum trafił do trenera Andrzeja Kempy, czyli maratończyka. Próbował sił także w biegu przez płotki. A na wojewódzkiej spartakiadzie ni z tego, ni z owego wygrał... pchnięcie kulą właśnie.
Po zakończeniu kariery Szulc znalazł pracę w SP-7 w Żaganiu
Spod jego ręki wyszedł Artur Budziłło, specjalista od 110 m ppł., młodzieżowy mistrz Europy z 2001 r. U Szulca pierwsze lekkoatletyczne kroki stawiał Mateusz Fórmański, srebrny medalista na 4x400 m młodzieżowych mistrzostw Europy w 2011 r.
- Ja się bawię w lekką atletykę, nigdy nie przesadzam z treningami. Nie można ganiać młodego sportowca po dwie godziny dziennie sześć razy w tygodniu, bo po prostu się go zajedzie. Chodzi o to, by trenować sobie jak najdłużej, cieszyć się lekką atletyką - podkreślał zawsze Szulc.
Zmarł w niedzielę, w wieku 62 lat. Pogrzeb odbędzie się we wtorek, 22 grudnia o 12.30 w Żaganiu.