Zmiana w konstytucji jest dobrym wyjściem [rozmowa]
Rozmowa „Gazety Pomorskiej“ z prof. Radosławem Sojakiem, socjologiem z UMK, o scenariuszach wojny konstytucyjnej.
- Jak żyć po Wenecji?
- Najsensowniejsza byłaby zmiana konstytucji - choć nie w przyszłości, jak sugeruje Komisja Wenecka, a jak najszybciej. Zgadzam się w tej kwestii z prof. Zollem, że trzeba przemyśleć sposób wybierania sędziów na nowo.
- Kto z opozycji miałby w tym interes?
- Jakkolwiek naiwnie by to nie brzmiało, jest coś takiego, jak dobro państwa.
- Sądzę, że Grzegorza Schetyny Pan nie przekonał.
- Być może, ale mamy do czynienia z mechanizmem, który nie służy na dłuższą metę nikomu. Rozpadła się koncepcja instytucji, której niezależność - co również potwierdziła Komisja Wenecka - jest zbudowana na kruchych podstawach. Twórcy ustawy założyli kiedyś, że koalicje rządzące zmieniać się będą co kadencję. I ta zasada działała aż do czasu rządów Platformy Obywatelskiej, która przejęła władzę na dwie kadencje i w związku z tym miała wpływ na obsadę niemal wszystkich stanowisk sędziowskich. To nie jest problem, który można zlekceważyć.
- Nacisków międzynarodowych również rząd nie może zlekceważyć.
- Po orzeczeniu Komisji Weneckiej będziemy mieli oczywiście reperkusje międzynarodowe. Polska nie jest małym państwem i mało istotną gos -podarką, więc dla największych graczy w polityce europejskiej nie jest obojętne, kto w Polsce rządzi. Rządy PiS nie są na rękę największym europejskim siłom, bo utrudniają im realizację własnych interesów. Niestety, konflikt wokół trybunału pokazał, jak niesuwerennym jesteśmy graczem. Mało delikatne naciski ze strony USA nie są przecież wyrazem troski o polską demokrację. Amerykanom chodzi wyłącznie o to, aby wewnętrzne tarcia w Polsce nie przeszkadzały im w negocjacjach z Niemcami czy Rosją, w których mogli dotąd dość swobodnie używać polskiej karty.
- Pomijając treść orzeczenia Komisji Weneckiej - marketingowo PiS sprawę w Wenecji ewident -nie przegrał. Efekt „złej prasy”, jakiej dorobił się rząd Beaty Szydło, z czasem przełoży się zapewne na sondaże. Polaków na dłuższą metę irytują polityczne spory.
- Istnieje takie prawdopodobieństwo, ale mamy też do czynienia z efektem znieczulenia pod wpływem dużej dawki konfliktu. Wysoką temperaturę sporu i kłótni między politykami mamy w Polsce już co najmniej od 2006 roku. Paradoksalnie więc bardziej kosztowna może być dla PiS decyzja o odwołaniu szefów stadnin w Janowie niż sprawa Trybunału Konstytucyjnego. Innymi słowy, jeśli na poziomie codziennym państwo będzie funkcjonowało normalnie, to ze względu na abstrakcyjność tego sporu, nie spodziewam się tąpnięcia w sondażach. Cały czas znacząca część elektoratu postrzega ten konflikt przez pryzmat głęboko zakorzenionego antyelitaryzmu. Sędziowie są dla wyborców częścią elity, która po wyborach dostała po nosie. Co więcej, doświadczenia większości Polaków z wymiarem sprawiedliwości są doświadczeniami złymi. Nie bez znaczenia jest jednak to, jak będzie wyglądała dynamika protestów społecznych.
- Idzie wiosna, dobry czas na protesty.
- Z jednej strony trudno się oprzeć wrażeniu, że ich dynamika powoli słabnie. Z drugiej jednak widać wyraźne próby zaostrzenia retoryki. Przywoływanie analogii do ukraińskiego Majdanu czy nawoływanie do nałożenia na Polskę sankcji dały jednak efekt odwrotny do zamierzonego. Pojawiły się bardzo wyraźne pęknięcia wewnątrz obozu protestu, czego symbolem pozostanie odcięcie się partii Razem od polityków PO. Tym ostatnim zresztą po opinii KW powinno być nieco trudniej kroczyć w pierwszym szeregu pochodu na rzecz przywrócenia ładu konstytucyjnego, ich działania zostały wyraźnie wskazane jako początek kryzysu.