Zmiany po roku „dobrej zmiany” [infografika]
Ten tydzień będzie gorący dla kilku ministrów rządu Beaty Szydło. Premier zapowiedziała rekonstrukcję gabinetu i zmiany systemowe.
To już pewne: w tym tygodniu dojdzie do zmian w ministerialnych gabinetach. Ale na razie nic nie wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński mógłby zostać premierem.
- Jeszcze nie teraz - mówi poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL. - Ale dojdzie do tego w przyszłym roku. Jeśli sprawy pójdą źle dla PiS, to zostanie prezesem Rady Ministrów. Tym bardziej że za rok zaczną się przygotowania do kampanii samorządowej.
Przyczyną gorączkowych zmian na szczytach władzy jest nie tylko niezadowolenie Jarosława Kaczyńskiego z pracy kilku resortów. Coraz bardziej gorąco robi się wokół budżetu państwa. Reformy są niezwykle kosztowne. Politycy opozycji spekulują, że resort finansów ma trafić w ręce wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który jest - według prezesa PiS - niezwykle kompetentny.
Czara goryczy przelała się jednak po doniesieniach mediów o „desancie” PiS na niemal wszystkie spółki Skarbu Państwa. Premier Szydło mówiła nawet, że „czas złotych chłopców w spółkach Skarbu Państwa się skończył”.
Jakie mogą być inne zmiany? Medialnym spekulacjom nie ma końca, ale dla posłanki Nowoczesnej Joanny Scheu-ring-Wielgus sprawa jest jasna: - Zacznijmy od tego, że premierem powinien zostać Jarosław Kaczyński. A pierwszym wyrzuconym członkiem ekipy rządowej powinien być wicepremier Piotr Gliński, który niszczy kulturę.
A poza tym, zdaniem posłanki, na bruku powinien wylądować cały rząd, wyjąwszy minister cyfryzacji Annę Streżyńską.
Posłowie PiS z regionu odmawiają komentarza, zasłaniając się niewiedzą na temat zmian. Jedynie senator Andrzej Miodusze-wski z partii Kaczyńskiego wolno cedzi słowa: - Ocena ministrów należy do pani premier. Mieliśmy spotkanie w Jachrance, na którym wielu ministrów tłumaczyło się z tego, co robią, jakie mają plany, i nie wygląda to źle. Jest wiele obiektywnych, ale też nieobiektywnych przyczyn tego stanu rzeczy.
Senator zaznacza, że nie zna dokładnie spraw związanych z budżetem: - Wiadomo, że na każdym posiedzeniu rządu są spory o pieniądze, ale pani premier panuje nad wszystkim.
Inny, ale proszący o anonimowość, poseł PiS, nie ma złudzeń: - O to, kto zostanie wyrzucony z rządu, proszę pytać prezesa partii. Tylko on wie, co ma w tym tygodniu ogłosić premier Szydło...
Ciekawe są wyniki ostatniego sondażu IBRIS dla „Rzeczpospolitej”. Zapytano reprezentatywną grupę Polaków, którzy ministrowie powinni pożegnać się z fotelem. Blisko połowa badanych wskazała, że przede wszystkim szef MON Antoni Macierewicz. Dalej są Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości, minister edukacji Anna Zalewska, szef resortu zdrowia Konstanty Radziwiłł, minister finansów Paweł Szałamacha oraz Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa.
- To za mało - przekonuje pół żartem, pół serio poseł PO Arkadiusz Myrcha. - Trzeba wymienić cały rząd. Natomiast bezwzględnie muszą zostać zdymisjonowani Antoni Macierewicz, minister Witold Waszczykowski, Krzysztof Jurgiel i minister Mariusz Błaszczak.
Jednak szanse na tak rewolucyjną rekonstrukcję rządu są niemal zerowe. Oznaczałoby to zaprzeczenie tezy prezesa Kaczyńskiego, który od niemal roku, wraz z premier Szydło, mówi o niekończących się sukcesach rządu.
- Nie naciągniecie mnie na spekulacje związane z personalnymi zmianami - deklaruje Eugeniusz Kłopotek. - Niewątpliwie w gabinecie premier Beaty Szydło są osoby, które zupełnie się nie nadają do kierowania ministerstwami. Przykładem jest szef resortu zdrowia Konstanty Radziwiłł. Kiedy był po drugiej stronie barykady, w samorządzie lekarskim, zawsze miał pretensje pod adresem ministrów. A dziś kompletnie się nie sprawdza, wygłasza tylko frazesy.
- Radziwiłł? - wtóruje poseł Myrcha. - Przecież on dotąd nic nie zrobił. Natomiast zdziwiłbym się, gdyby minister finansów Szałamacha został odsunięty, o czym się głośno mówi. Trudno sobie wyobrazić dyskusję na posiedzeniu rządu między wicepremierem Morawieckim i ministrem finansów Morawieckim.
Większość polityków regionu jest jednak przekonana, że zmiany, planowane przez premier Szydło, będą kosmetyczne. Natomiast wczoraj szef resortu spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak zapowiedział, że zmianom w rządzie towarzyszyć będą również dymisje niektórych wojewodów. Nie padły jednak żadne nazwiska. Jedno jest tylko pewne: w maszynerii rządowej „dobrej zmiany” nadszedł czas na zmiany. Pytanie, czy będą prawdziwe, czy tylko kosmetyczne?