Zmiany w pracy ratowników na SORze w Słupsku

Czytaj dalej
Fot. Fot. łukasz capar
Monika Zacharzewska

Zmiany w pracy ratowników na SORze w Słupsku

Monika Zacharzewska

Od początku lipca na SOR pracuje o sześciu ratowników mniej. Dostali podwyżki, ale ma to być dla nich główne miejsce pracy.

Ratownicy medyczni w całej Polsce protestują od kilku tygodni, domagając się lepszych warunków pracy. W tej atmosferze napisali do nas ci, pracujący na słupskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Alarmują, że w ostatnich dniach drastycznie zmniejszyła się ich obsada w szpitalu, a ci, którzy zostali, dostali złotówkę podwyżki za godzinę pracy i są zmuszani do pracy na kontrakcie po 250 godzin w miesiącu. – Sytuacja jest krytyczna, brakuje personelu.

Ratownicy, którzy poprosili zarząd o spotkanie w sprawie podwyżek, w zamian otrzymali wypowiedzenia – piszą. Prezes szpitala nie ukrywa, że po rozmowach z ratownikami, które były konsekwencją protestu trwającego w kraju, rozstał się z sześcioma ratownikami – czterem nie przedłużył kontraktów, a dwóch – do których pracy były zastrzeżenia – zwolnił.

– Ci ratownicy nie chcieli przyjąć warunków, jakie zaproponowaliśmy – mówi Andrzej Sapiński. – Chcemy budować stabilny zespół, który zapewni pewną obsadę na SOR, gwarantującą bezpieczeństwo. Oczekujemy, że ratownicy będą brali minimum 10 dobowych dyżurów w miesiącu. To daje 240 godzin w systemie jeden dzień pracy, dwa dni wolnego. W zamian zaproponowaliśmy podwyżki od złotówki do siedmiu złotych za godzinę pracy w zależności od zaangażowania, umiejętności i dyspozycyjności ratowników.

– Słupski SOR traci najlepszych ratowników w regionie. Są zwalniani lub zastraszani zwolnieniami. Praca tam jest bardzo trudna, wymaga ogromnej wiedzy, dużo wyższej niż w pogotowiu ratunkowym, tymczasem ratownicy mieli najniższe stawki w województwie. Dano im podwyżki o złotówkę i zastraszono zwolnieniami. Powołano nową oddziałową, która nie ma jak zamknąć grafiku. To zagraża pacjentom – czytamy w pełnym dramatyzmu liście przysłanym do naszej redakcji.

Reakacją szpitala na te wiadomości było zorganizowanie spotkania m.in. z zarządem, ordynatorem SOR-u i nową pielęgniarką oddziałową.

– Rzeczywiście kilka dni temu spotkaliśmy się z ratownikami medycznymi, którzy na 
fali ogólnopolskiego protestu domagają się poprawy warunków pracy – przyznaje prezes Andrzej Sapiński. Dodaje on, że organizacja pracy na SOR bywała kłopotliwa, m.in. dlatego, że dla ratowników pracujących na kontraktach szpital bywał często jednym z kilku miejsc pracy obok np. pogotowia i straży. Niektórzy ratownicy mieli zaledwie po dwa, trzy dyżury w miesiącu.

– My chcemy mieć zgrany, dyspozycyjny zespół, więc postanowiliśmy postawić warunek, że dla ratowników z SOR--u szpital na być głównym miejscem pracy i że zobowiążą się do brania przynajmniej 10 dyżurów miesięcznie – mówi prezes. – W zamian zaproponowaliśmy podwyżki. Złotówkę za 
godzinę wyniosła najniższa, niektórzy dostali nawet siedem złotych więcej za godzinę.
Średnio to 3-4 złote. Teraz, od lipca, ratownicy, którzy przyjęli te warunki, dostają od 20 do 24 zł za godzinę pracy.

Nowa pielęgniarka oddziałowa SOR, Małgorzata Żuch-lińska, laureatka naszego plebiscytu Hipokrates, która kilka dni temu zastąpiła na stanowisku Jolantę Treczyńską-Khal-fallah (ta została kierownikiem Zakładu Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Ustce), przyznaje, że w pierwszy weekend lipca miała problem ze skompletowaniem zespołu.

– Każdego dnia na dyżurze jest średnio 10-11 ratowników i pielęgniarek. W sobotę miałam do dyspozycji tylko dziewięć osób – mówi. – Mimo to wszyscy pilni pacjenci byli zaopatrzeni na czas, a nawet dostaliśmy dwie pisemne pochwały. Dodaje ona, że teraz na SOR pracuje 23 ratowników i dzięki nowym zasadom spięła już grafik dyżurów do końca lipca.

Monika Zacharzewska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.