Zmienił świat, chociaż inaczej niż chciał. Komentarz prof. Ryszarda Tadeusiewicza
Michaił Gorbaczow chciał wzmocnić swoje imperium, jednak - paradoksalnie - doprowadził do jego upadku i do rozpoczęcia przemian demokratycznych w Europie.
Obchodzimy 84. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej - największej zbrodni i największego nieszczęścia, jakie przeżyła ludzkość od początków swego istnienia. Nie będę jednak o tym pisał, bo będzie bardzo wiele artykułów.
Zamiast tego chcę wspomnieć, że kilka dni temu była pierwsza rocznica śmierci Michaiła Gorbaczowa. Dzisiaj nie wszyscy go pamiętają, chociaż być może to on zapobiegł trzeciej wojnie światowej, a cały kształt dzisiejszego świata w dużej mierze jest skutkiem jego działań.
Niekoniecznie takim skutkiem, jaki chciał osiągnąć. Ale skutkiem doniosłym!
Zaczynając od końca - to reformy Gorbaczowa spowodowały rozpad Związku Radzieckiego, demokratyczne zmiany w krajach komunistycznych (zapoczątkowane w Polsce, ale potem obejmujące wszystkie kraje podporządkowane po II wojnie światowej ZSRR), upadek „żelaznej kurtyny” i zjednoczenie Niemiec z symbolicznym wyburzeniem muru berlińskiego.
Ale on wcale tego nie chciał!
11 marca 1985 roku objął najwyższą władzę w Związku Radzieckim, bo został wybrany na Sekretarza Generalnego KC KPZR. Nie ma tu miejsca na to, żeby opisać drogę, jaką przebył ten syn kołchoźnika ze wsi Priwolnoje w Kraju Stawropolskim, do najwyższego stanowiska w całym Związku Radzieckim - bo to jest temat na całkiem udaną obszerną powieść przygodową.
Gorbaczow w chwili objęcia władzy miał w swoich rękach kraj o największej na świecie powierzchni (22 miliony km kw.!), dysponował 2,5-milionową armią, rozporządzał pond 40 tysiącami głowic atomowych i rozległymi wpływami na całym świecie.
Ale kraj, który objął swoim władaniem Gorbaczow, nie był już tym Związkiem Radzieckim Stalina, który odwrócił losy II wojny światowej, a potem zniewolił połowę Europy. Nie był też ZSRR Chruszczowa, który przodował w podboju Kosmosu. Był kolosem na glinianych nogach. Siedmioletnia wojna w Afganistanie wyczerpywała zasoby. Wszechobecna korupcja powodowała upadek gospodarki. ZSRR dysponujący największymi na świecie zasobami najbardziej urodzajnych ziem - był zmuszony do ogromnego importu żywności, bo groził głód. W dodatku w USA prezydentem został Ronald Reagan. Były aktor, ale nie lada „twardziel”, który oficjalnie nazwał ZSRR imperium zła i zapowiedział „gwiezdne wojny”, czyli program zbrojeń za 125 mld USD. Związek Radziecki nie mógł sprostać tym wyzwaniom.
Gorbaczow chciał wzmocnić swoje imperium. Głosząc głasnost’ (jawność działań) i pierestrojkę (przebudowę) próbował ukrócić wszechobecną korupcję, czym naraził się działaczom partyjnym wszystkich szczebli. Próbował też ograniczyć wszechobecny w ZSRR alkoholizm, czym wzburzył „lud pracujący miast i wsi”, na który przywódcy ZSRR zawsze się powoływali.
Niezadowolenie wewnątrz ZSRR nie przeszkodziło mu odnosić sukcesów międzynarodowych. Spotkał się kilka razy z Ronaldem Reaganem, czego wynikiem było porozumienie o likwidacji broni atomowej (pocisków krótkiego i średniego zasięgu). Cały świat odetchnął z ulgą, a Gorbaczow otrzymał w 1990 roku Pokojową Nagrodę Nobla. Wycofał wojska radzieckie z Afganistanu. Uwolnił więźniów politycznych. Dopuścił do procesów demokratyzacji w krajach zależnych od ZSRR - dzięki temu w Polsce możliwe były rozmowy okrągłego stołu i przewrót polityczny, który nastąpił w 1989 roku. W tym samym roku padł mur berliński, a RFN i NRD połączyły się w jedno państwo.
To na świecie. A w ZSRR?
Początkowo było dobrze. Zjazd Deputowanych Ludowych wybrał Gorbaczowa na prezydenta ZSRR, a w 1990 roku KPZR wyrzekła się monopolu na władzę. Ale już w marcu tegoż roku Zjazd Deputowanych wybrał nowego przewodniczącego Rady Najwyższej, Borysa Jelcyna, a ten rozpoczął demontaż ZSRR.
Gorbaczow został odstawiony na boczny tor. No a teraz mamy Putina...