Zmysłowy, zabawny, frywolny, czuły seks. Bo grzeczna już byłaś!
Ekspertka w dziedzinie kobiecej seksualności Joanna Keszka zdradza, jak mieć dobry seks. Liczy się to, żeby dzielić się swoimi pragnieniami, marzeniami i wspierać. Aby podkręcić atmosferę, wystarczy rozmowa. Możemy na przykład wspólnie pofantazjować, co byśmy zrobili w pokoju hotelowym, gdybyśmy mieli okazję w nim być...
Dobry seks łączy bardziej niż gar zupy na stole. Dlatego zajęła się pani seksem kobiet?
Zajmuję się promowaniem kobiecej seksualności, bo uważam, że w polskich rozmowach na ten temat brakuje kobiecej perspektywy. Stosuje się wobec pań wyłącznie męski wzorzec seksu. Mówi się, że seks jest ważny dla mężczyzn, a kobiecą seksualność sprowadza głównie do dostarczania im bodźca erotycznego i zaspokojenia męskich potrzeb. Stąd tyle porad skierowanych do nas pod hasłem „jak być sexy”, które nie mają nic wspólnego z odkrywaniem przez kobiety własnych erotycznych pragnień, a tylko z wyglądem, który ma zaspokajać męskie gusta. Jak możemy mówić o prawie kobiet do przyjemności z seksu, kiedy szkoli się nas jedynie we wzbudzaniu męskiego pożądania, a niewiele mówi o tym jak zaspokajać własne?
Proszę powiedzieć mężczyźnie, że ma iść do sypialni, ale nie będzie miał z tego przyjemności, to zapyta „Po co mam iść?”. A kobietom wciska się do głowy wzorzec, że seks służy do tego, by przyciągnąć do siebie i zatrzymać partnera. O satysfakcji niewiele jest mowy, a jeżeli już, są to jakieś nierealistyczne bajki rodem z porno w stylu, że on w nią wszedł, a ona jakoby miała oszaleć z rozkoszy. W polskich sypialniach brakuje poważnego traktowania prawa kobiet do odkrywania i przeżywania seksu na własnych zasadach. Uważam, że dążenie do orgazmu wyzwala kobietę. Uczy zauważać, że moje potrzeby też są ważne, że to, czego chcę, też się liczy, że zasługuję na rzeczy dobre, na dobre traktowanie.
Od czego miałybyśmy zacząć odkrywanie?
Od przyjrzenia się własnej seksualności. Zapytania: czego chcemy, potrzebujemy, co sprawia, że czujemy się w seksie lepiej, a co odbieramy jako złe, fałszywe, wymuszone. Znajdując odpowiedzi na te pytania, kobieta uczy się być po swojej własnej stronie. To wzmacnia, nie tylko zresztą w sferze seksualnej. Seksualność to nie jest oderwana orbita, która niezależnie krąży wokół naszego codziennego życia. To stały element dorosłości i związków. Bardzo ważny. Problem polega na tym, że kobiet się nie zachęca do seksu, nie podpowiada - przy jednoczesnym ogromnym nacisku na wygląd i odgadywanie, co lubi męskie oko, umysł i ciało - co mają zrobić, by same czuły się dobrze. Z sobą i dla siebie.
Z przekonania, że ograniczanie roli kobiet w seksie do przyciągania męskiego spojrzenia i zaspokajania męskich fantazji jest nieuczciwe, krzywdzące i złe, wzięła się moja książka, mój sklep z gadżetami erotycznymi oraz spotkania i warsztaty dla kobiet, które prowadzę. Robię to od lat, na szeroką skalę, a ciągle mam poczucie, że naruszyłam dopiero czubek góry lodowej. Mówi się, że wokół nas jest pełno seksu, że wręcz jesteśmy nim zalani. Ale o tym, jakie to słabiutkie zalanie, świadczy chociażby to, jak niewiele kobiet zna i lubi swoje części intymne. Bystre, zabawne, otwarte, ciekawe życia kobiety są bardzo odcięte od swojej sfery seksualnej. Daję im różnego rodzaju narzędzia, by uczyły się patrzeć na tę sferę jak na coś, co też w życiu się liczy, co nas buduje, wzmacnia i polepsza związki. Przyznajmy: seks łączy bardziej niż ten gar zupy na stole. Zawsze zadziwia mnie to, jak wiele uwagi kobiety poświęcają zrobieniu kurczaka w sosie czy obejrzeniu serialu, a jak niewiele znajdują czasu na swoje życie seksualne. A jeśli je zaniedbamy, na 100 procent będzie to miało o wiele większe konsekwencje niż opuszczenie odcinka serialu czy przygotowania kurczaka. Lubię powtarzać, że czasami trzeba wybierać: kotlety albo seks. Sztuka polega na tym, żeby wybrać dobrze.
Przyglądając się swojej seksualności, mamy pomyśleć, jakie są nasze potrzeby w tym względzie, o czym marzymy i zaakceptować fakt, że mamy pragnienia. A potem do łóżka?
A potem przestać myśleć o seksie jako o akcie penetracji. To też jest taki rodzaj myślenia, który ogranicza kobiety, ale - w dalszej perspektywie - i mężczyzn. Penetracja to jest jeden z elementów seksu. Dość istotny, bo w pewnym momencie chcemy poczuć w sobie penisa i to jest w porządku, ale nie traktujmy tego, że jest to równoznaczne z seksem. Bo to będzie bardzo ubogi seks. Wiele osób w taki właśnie sposób podchodzi do swojej seksualności. Problem polega też na tym, że ludzie mylą oglądanie porno z edukacją seksualną, gdzie głównym elementem zabawy jest właśnie penetracja różnych otworów kobiecego ciała. To nie jest szczyt możliwości. W moich artykułach i podczas rozmów z kobietami nie używam, bo szczerze nie znoszę, słów „gra wstępna”. Sugerują, że ma przygotować kobietę do tego, by była gotowa na danie główne. A może w naszym przypadku zabawa z wibratorem byłaby lepsza nie tylko na rozgrzewkę? Może to penis powinien być rozgrzewką, a wibrator daniem głównym, byśmy mogły skończyć w swoim tempie? I to jest już zupełnie inne myślenie o własnych pragnieniach seksualnych. Jak rozmawiamy w kobiecym gronie, by nie traktować penetracji penisem jako dania głównego, zawsze pojawiają się głosy...
... jak to powiedzieć facetowi?
I kiedy. Im wcześniej, tym lepiej. Najlepiej na jak najwcześniejszym etapie związku mówić o naszych potrzebach seksualnych. O tym, że uważamy, że urozmaicony seks też się w życiu liczy.
Załóżmy, że pani Kowalska jest 20 lat po ślubie i chciałaby coś zmienić. Jak?
Rozmawiając. Najpierw sama ze sobą. Poczytać w wolnej chwili książki o seksie. Pomyśleć, na co miałabym ochotę, gdyby nie ograniczało mnie zawstydzenie, obawa przed tym, co mężczyzna o mnie pomyśli. Jednym słowem: najpierw warto odkryć, na co naprawdę, tak naprawdę mamy chęć w sypialni. A kiedy już wpadniemy na jakiś erotyczny pomysł, podzielić się tą dobrą nowiną z partnerem. Ale nie w łóżku, bo to nie miejsce na rozmowę o zmianach w seksie. Lepiej zrobić to przy porannej kawie, na przykład w sobotę, gdy mamy przed sobą cały weekend i nie musimy się nigdzie spieszyć. Na pewno będziemy w lepszym nastroju do rozmów niż w poniedziałek rano. Wyłączmy laptopy, odłóżmy smartfony i pogadajmy o seksie. Ale nie zaczynajmy nigdy od narzekań i gotowej listy żądań oraz oczekiwań. Wykażmy się inteligencją emocjonalną i założeniem, że robimy to, aby było lepiej. Zacznijmy od pochwał, od przypomnienia czegoś pozytywnego, co wydarzyło się w naszej sypialni, a potem powiedzmy o czymś nowym, czego moglibyśmy wspólnie spróbować, do czego chcemy zachęcić partnera.
A on wtedy zapyta, jak na imię ma ten, który nam pokazał te nowości...
Odpowiedzmy, że chyba nas nie docenia, jeśli podejrzewa, że same nie możemy wpaść na dobry erotyczny pomysł. A mówiąc poważnie: warto w trakcie takich rozmów podpierać się tak zwanymi zewnętrznymi autorytetami. Czyli informacjami z internetu, pomysłem z filmu, podpowiedzią z poradnika. Możemy powiedzieć, że czytałyśmy w książce na przykład o zabawie z jedzeniem i że w sumie byłoby fajnie zamiast deseru, wysmarować sutki bitą śmietaną i dać je sobie zlizać. Innym sposobem na zabawne wprowadzenie czegoś nowego do sypialni jest wspólne czytanie poradników erotycznych. Zaznaczmy dowolnie wybraną stronę i zacznijmy ją czytać na głos, komentując, że to jest śmieszne albo ostre, ale w sumie dlaczego by tego nie spróbować? Może się okazać, że druga strona tylko czeka na taką propozycję.
I w życiu, i w seksie warto być optymistką, a na pewno warto próbować wprowadzać zmiany. Z seksem jest jak z jedzeniem: jeśli nie spróbujemy czegoś nowego, to skąd będziemy wiedzieli, czy to lubimy, czy nie? Najtrudniej zacząć. Jest niepokój, czy się nie wygłupimy, czy nie będziemy bardziej śmieszni niż podniecający. Ważne jest żeby nie dawać się prowadzić lękom. Podążajmy za tym, co wzbudza w nas ciekawość i podniecenie.
Pamiętajmy też jednak o podstawowej zasadzie dobrego seksu: nie da się mieć dobrego seksu bez dobrego partnera. Jeśli na zabawne, przyjazne próby zachęcania partnera do spróbowania czegoś nowego ciągle słyszmy „nie”, zastanówmy się, w jakim właściwie związku jesteśmy. Seks to papierek lakmusowy. Nie ma co się oszukiwać: jeśli w sypialni nie ma miejsca na nasze potrzeby, to zazwyczaj to, czego chcemy, nie liczy się również poza nią.
A gdy zaczyna brakować seksu w związku?
Nie musimy od razu pakować się i do mamy, ale nie udawajmy też, że nie ma sprawy albo że jest super, gdy jest monotonia i dokładnie wiemy, co się wydarzy w łóżku, bo zawsze jest tak samo. Warto wziąć sprawy w swoje ręce i zaangażować się w poprawę życia erotycznego. Kiedy wprowadzamy coś nowego do sypialni, bierzmy pod uwagę, na jakim etapie jest nasz związek. Przychodzą do mnie różne osoby, mówiąc, że szukają czegoś do wspólnych zabaw we dwoje. Wtedy zawsze pytam, na jakim są etapie związku. Bo jeśli to jedna z ich pierwszych nocy, raczej nie sprawdzą się packi do klapsów, kajdanki, duże wibratory. Na początek najlepsze są olejki i świece do masażu, opaska na oczy, żel owocowy do seksu oralnego. Zresztą nie tylko na początku. Kiedy jesteśmy parą z większym stażem, możemy obejrzeć wspólnie dobre kobiece porno, kupić opaskę do oczu i szarfy do wiązania. To gadżety dla osób, które znają się dobrze i ufają sobie.
Wybór gadżetu erotycznego to też doskonały pretekst do rozmów o seksie. Wszyscy wiemy, że trzeba rozmawiać, a i tak wciąż niewiele par podejmuje ten wątek w dyskusjach. Na tej rozmowie powinno zależeć też mężczyznom. Bo kiedy jej nie ma, szanse na dobry seks w związku maleją. Kiedy kobieta nie kojarzy seksu z przyjemnością, zaczyna go unikać. Mężczyzna musi żebrać, a to nie jest zdrowa sytuacją. Seks nie powinien być narzędziem kary i nagrody, a stałym elementem związku, o który się dba, o którym się rozmawia. Można go także negocjować.
Negocjować? Co, jak?
Na przykład częstotliwość zbliżeń. Zdarza się, że jedna osoba ma większy temperament albo w którymś momencie życia więcej siły i większą ochotę na miłosne igraszki. To normalne, przecież kochanek czy kochanka to inna osoba, z innym temperamentem. Oczywiście, najlepiej jeśli nasze erotyczne apetyty są do siebie zbliżone. Jeśli nie omówimy kwestii ilości seksu w związku, może dojść do spięć. Mogą paść oskarżenia, że „ty nic nie robisz, tylko o seksie myślisz”, „jesteś do niczego, nawet w łóżku nie mam z ciebie pożytku”. To mocne słowa, dlatego zanim dojdzie do spięć i wzajemnych oskarżeń o zbyt rozbuchane czy żałosne zainteresowanie seksem, lepiej porozmawiać. Można wynegocjować, powiedzmy, miesięczną przerwę. Wszyscy mamy prawo do tego, żeby odpocząć od oczekiwań wobec nas, także tych erotycznych, bo potrzebujemy energii na przykład na to, żeby poradzić sobie z trudnym okresem w pracy albo z innymi zakrętami w życiu, które odbierają siły i ochotę na seks. Ważne, żeby jednak pamiętać o tym, że on też się liczy. Nie odstawiajmy go na półkę, tylko przesuńmy w czasie. Nigdy nie wolno też wykorzystywać seksu, by atakować partnera, ośmieszać. Seks jest po to, by łączyć ludzi. To taki klej łączący parę. Bez niego bylibyśmy tylko współlokatorami.
Gdy nie rozmawiamy o seksie, zamiatamy erotyczne śmieci pod dywan, dołączają do innych związkowych brudów - i robi się smrodek. Zawsze zachęcam, by angażować się w swoje seksualne życie tak, jak w inną jego dziedzinę: zawodową, rodzinną, towarzyską. Przecież dzwonimy do znajomych, rozmawiamy z nimi, zapraszamy. Gdybyśmy urwali kontakt, nikt by do nas nie przychodził i do siebie nie zapraszał. Podobnie jest z seksem: pożądanie, namiętność, orgazm nie spadną z nieba. Musimy zatroszczyć się i o siebie, i o partnera. Ale pamiętajmy również, że każdą zmianę trzeba zacząć od siebie.
Czyli wracamy do tego, że musimy znać nasze pragnienia seksualne.
Spotykam kobiety, które mówią, że doskonale znają swoje pragnienia. Nie chcą niczego zmieniać ani próbować. Nie wierzę takim deklaracjom. Większość gadżetów erotycznych przetestowałam na sobie i wiem, że w seksie zawsze jest coś do odkrycia. W sferze seksualnej najcenniejszą rzeczą jest ciekawość. Tak jak w innych sferach życia - warto się rozwijać. Kto mówi, że nie potrzebuje zmian, nie akceptuje faktu, że może mieć inne pragnienia. Tęsknota za czymś nowym nie oznacza, że to, co było do tej pory, nie ma znaczenia, wartości. Nie oznacza, że do tej pory seks był zły. Wręcz przeciwnie, to dobrze rokuje naszemu związkowi. Próbowanie to odkrywanie. Szukajmy - w ramach tego, co nam pasuje - różnorodnych doznań. Nowym doświadczeniem erotycznym może być sprośna rozmowa, pikantne komplementy, zlizywanie bitej śmietany z sutków, striptiz, ale i mycie włosów kochanej osoby. Wszystkie te doświadczenia są tak samo ważne. Nie kierujmy się sztucznie wyśrubowanymi oczekiwaniami, zaleceniami, normą. Nie traktujmy tego zadaniowo, bardzo serio. Seks nie jest poważny, to my niepotrzebnie robimy w łóżku szalenie poważne miny.
Rewolucja w sypialni! Tego pragną Polki
- 69 proc. kobiet chce zmian w życiu seksualnym! Najchętniej widziane są: częstsze kontakty seksualne, więcej eksperymentów oraz wydłużenie i ulepszenie gry wstępnej.
Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez TNS Polska w ramach kampanii „Nie łykam, czyli wszystko, co powinnaś wiedzieć o antykoncepcji”.
Co Polki pragną zmienić w swoim życiu seksualnym? - o to zapytałam też na Facebooku. Prosząc kobiety o szczere wypowiedzi, gwarantując anonimowość. Odzew przeszedł najśmielsze oczekiwania. „Ja bym chciała częściej i częściej” - padało. I wyszło na jaw, że seksualne braki nie zawsze wynikają z babskiej niechęci, przepracowania czy bycia Matką-Polką. - „Co Polki pragną zmienić w życiu seksualnym? Żeby je mieć” - napisała jedna z kobiet.
Bo wielu facetów wyjeżdża do Niemiec i kobiety zostają same z dziećmi w domach. A potem braki powodują naprawdę głupie myśli - na przedzie z tą, że idąc po ulicach, zaczynasz oglądać się za facetami: „Taka prawda okropna. Paradoks takich małżeństw jak moje polega na tym, że bardzo go kocham (nad życie), ale coraz częściej odczuwam brak seksu. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mój mąż myśli podobnie. Jeśli doszłoby do zdrady, wiedziałabym, że prawdopodobnie zrobię lub zrobiłabym to samo... A już najgorsze jest to, że myśląc o tym, wcale nie czuję tych złych emocji związanych ze zdradą, bo wiem, jak silna jest potrzeba seksu u ludzi. Wiele samotnych kobiet mieszka w moim bloku - jedne są po rozwodach, inne - jak ja - czekają miesiącami na swoich mężów, i każda z nas otwarcie mówi o swoich brakach”. - Z badania wynika, że tylko 18 proc. wszystkich kobiet uprawia seks raz w tygodniu (w tym 14 proc. to panie w wieku 20-30 lat, 22 proc. jest w wieku od 30 do 40 lat).
20 proc. badanych Polek decyduje się na współżycie rzadziej niż raz w tygodniu. Ale są i takie, które przerwy od seksu liczą w miesiącach, a nawet w... latach. Tak to opisuje inna kobieta: „Co chciałyby zmienić Polki w swoim życiu seksualnym? Ostatnio mielimy to z dziewczynami bez przerwy. Nie tylko z dziewczynami, bo cały weekend przegadaliśmy w mieszanym towarzystwie, rozmawiając o seksie w związku. Dwie koleżanki: obie mężatki z dziećmi. I jedna, i druga pragnie, aby mąż inicjował seks. Kiedykolwiek, bo seksu prawie nie ma: jedna pół roku, druga prawie rok. Seks wręcz wymuszają, bo inaczej go nie ma. Jedna z nich męża zdradza. Regularnie, ze stałym kochankiem. Czasami to romans kilkumiesięczny, czasami krótszy. Seryjna monogamistka. Ma seks, męża, który płaci rachunki, i stałych kochanków. Chce drugiego dziecka, ale nie widzi na to szans z mężem. Druga koleżanka: od 10 miesięcy na seksualnym poście. Od początku znajomości ona inicjuje seks. Nie było to problemem. Lubi, ale... Czeka od ośmiu lat na ruch męża - nie ma tego ruchu. Przestała brać tabletki, bo uznała to za bez sensu. Nie ma kochanków. Wierzy w monogamię. Myśli o rozwodzie. I mówiąc o seksie, obie mówią nie tylko o samym stosunku, ale np. o seksie oralnym. Jednej mąż to nawet tego nie lubi. Ona jest bardzo rozbudzona, on nawet nie pozwala się dotykać. Obie chcą seksu. Jakiegokolwiek. Obie nie mają nadziei i mówią, że takie teksty, że faceci zawsze mają ochotę na seks, to oszukiwanie nas, kobiet. Spragnionych kobiet”. - Chyba za późno zaczęłam współżycie (miałam 24 lata) i nie jestem w tym wystarczająco dobra - zdradziła inna kobieta.
Często ją coś boli podczas seksu albo jest co najmniej niezbyt przyjemnie, dlatego od orgazmów pochwowych woli łechtaczkowe. Na szczęście ma szczęście do partnerów: czułych, dbających o jej potrzeby. Jej obecny partner miał już 10-letnie doświadczenie, gdy ona dopiero zaczynała, więc zmieniłaby czas pierwszej inicjacji. Znacznie wcześniej. - Polki podejmują w sypialni średnio cztery różne rodzaje aktywności.
Normalny stosunek (90 proc.), oralny bierny (czyli mineta) oraz masturbacja i seks oralny bez wytrysku do ust - to najbardziej znane i jednocześnie najczęściej podejmowane przez badane kobiety aktywności seksualne. A chciałybyśmy i częściej, i inaczej. Najczęściej pojawiające się odpowiedzi na pytanie, jakich czynności chciałabyś spróbować, to: seks oralny z wytryskiem do ust, seks oralny bierny oraz analny. Taki spontaniczny również zostałby pozytywnie przyjęty przez kobiety. - Aż 87 proc. badanych uważa, że ich partner mógłby być lepszym kochankiem, gdyby poprosił o wskazówki... celebrytów.
Takich jak Maciej Zakościelny, Bogusław Linda, Robert Lewandowski. „Mnie najbardziej zadziwia chęć doprowadzenia kobiety do orgazmu. Szybko i wiele razy. Mus po prostu. Kto im tego naopowiadał. A dajcie spokój! Same pokażemy Wam, jak chcemy. Miałam szczęście do fantastycznych kochanków. Seks zaczyna się w głowie, więc jeśli ktoś nadaje na tych samych falach i odpowiada drugą połową słówka na moją pierwszą, to wiem, że go zapragnę. Tylko raz przeżyłam rozczarowanie z kimś, kto mnie kręcił, bosko całował, ale w łóżku chciał jak najszybciej doprowadzić mnie do orgazmu i siebie przy okazji. Nawet nie wiem, jak wygląda jego penis. On też raczej nie poznał mojego ciała zbyt dobrze. Przeraża mnie też zbytnia powaga w łóżku. Przecież ja też się stresuję i chcę rozładowania sytuacji. Ale muszę przyznać, że nie jest z panami tak źle. Wielu to fajni goście, tylko czasem żyją stereotypami, na przykład, że kobieta długo dochodzi do orgazmu albo że koniecznie trzeba wepchać jej rękę w majtki, bo to ją bardziej podnieca. A prawda jest taka, że czasami podnieca, a czasami bardzo nie. Ja lubię, kiedy facet próbuje różnych rzeczy i czyta sygnały z mojego ciała albo po prostu mnie słucha. Zresztą, sama też lubię się dowiadywać, co kręci tę drugą stronę. Jak ludzie są uczciwi w łóżku, to o wiele łatwiej idzie. Ważne, żeby się dobrze bawić i żeby korzyść była obustronna”. - Ale co zrobić, aby seks był ciekawszy? Jak doprowadzić do seksualnej rewolucji!
Rozmawiać! „Pary nie potrafią otwarcie rozmawiać o seksie , o swoich potrzebach, o uczuciach... A potem zdziwienie. że czegoś nam brakuje” - skwitowała wieloletnia mężatka.