Zapomniana dziś forma bajki swój renesans przeżywała w Polsce w XIX stuleciu, w czasach zaborów. Za pomocą postaci zwierząt opisywano ówczesną rzeczywistość, unikając w ten sposób ocenzurowania. Historia jest nie tylko nauczycielką życia. Ma również tę właściwość, że często się powtarza, lubi zatoczyć koło i wrócić w to samo miejsce. Dlatego dziś chciałbym opowiedzieć pewną bajkę z przeszłości. Wszelkie odniesienia i skojarzenia z aktualną sytuacją w naszym kraju są jak najbardziej oczekiwane i mile widziane.
Był sobie Wielki Orzeł. Jego wkład w wybawienie zwierząt z obcej niewoli sprawił, że uznano go za zbawcę. Jednak po wojnie 1920 roku jego osoba podzieliła zwierzęta. Jedne uważały go za herosa, inne - za nieudacznika. Orzeł, pomimo tego, uznał swoje zadanie za skończone i udał się na odludzie na emeryturę.
W atmosferze sporów i różnych zdań wybrana Reprezentacja Zwierząt uchwaliła nową konstytucję, wprowadzającą pełnię demokracji i wybrała Sejm. Jednak interesy różnych gatunków zwierząt były bardzo odmienne. Nieustanne kłótnie i spory po sześciu latach bardzo zdenerwowały Orła. Zebrał swoich wiernych wiarusów sprzed lat, pofrunął na ich czele na stolicę i zdobył ją po krwawej walce, zyskując wielu zwolenników. A wtedy sam zasiadł na tronie i pozornie przestrzegając konstytucji, sparaliżował pracę Sejmu. Ponadto, 2 sierpnia 1926 roku, uzyskał zgodę na wydawanie własnych rozporządzeń z mocą ustawy.
Dać grosza i przywileje
Z chwilą powrotu Orła do władzy, część zwierząt próbowała się zorganizować, by wspólnymi siłami, ale w ramach konstytucji i demokratycznego porządku, zwalczyć dyktaturę Orła. Zebrania odbywały się na tych łąkach, na których było najwięcej przeciwników wład-cy, na Kujawsko-Pomorskiej, Wielkopolskiej i Śląskiej.
„Pogrążamy się w bagnie demagogji i nieuczciwej walki politycznej” - napisano w sprawozdaniu z pierwszego zebrania w „Dzienniku Bydgoskim”. Niewiele więcej słów zachowało się w gazecie z uwagi na wprowadzoną właśnie cenzurę prasową.
Kto zobaczył w zmianach szansę na własną karierę, stawał u boku Orła. Takich zwierząt, nawet tych z dotychczasowego świecznika, przybywało. Ale byli też inni, którzy postanowili bez względu na wszystko stanąć na straży konstytucji i jej bronić. Tych świta władcy sekowała.
Orzeł spoglądał dumnie z wysoka na to, co się działo. Wiedział, że zwierzęta lubią zdecydowanych władców, że wielu z nich go poprze. Wiedział też, że musi pozbyć się przeciwników, zarzucając im wszystko, co tylko da się złego o nich dowiedzieć. Zdawał sobie sprawę, że większość zwierząt nie lubi chaosu i jeśli tylko sypnie groszem i przywilejami, pójdą za nim.
Bo Orzeł wciąż nie miał dość. By zyskać jeszcze więcej władzy, zażyczył sobie od swoich najwierniejszych druhów zmiany konstytucji.
Zmienić! Skrócić! Przerobić!
- Panie - raportował Orłowi Wierny Pies - to trudna sprawa. Co z Trybunałem Konstytucyjnym? On się nie zgodzi...
- Sparaliżować! Zabronić mu sprawdzania zgodności rozporządzeń z konstytucją!
- A co zrobić z Sądem Najwyższym? On na pewno będzie się sprzeciwiał - Wierny Pies miał mnóstwo wątpliwości.
- Zmienić sąd - krótko rzucił władca.
- Ale jakże, Panie? Niezawisłość sądy mają zagwarantowaną w konstytucji.
- To usunąć prezesa i część opornych sędziów i posadzić tam naszych ludzi.
- Będzie krzyk w świecie całym, o Panie, bo prezes ma konstytucyjnie zagwarantowaną kadencyjność.
- To ją skrócić i ogłosić, że ustawa jest ważniejsza od konstytucji! - to rozkazawszy Orzeł pomachał skrzydłami.
- Panie, a co będzie, jeśli przegramy wybory? Kiedyś będziemy musieli je ogłosić…
- Załatw nam Głównego Komisarza Wyborczego. To wystarczy, żeby nie przegrać wyborów.
Nie chcieli zamieszek
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień