Znów nie oddamy guzika
Choć znamy przyczyny wybuchu II Wojny Światowej i naszej klęski we wrześniu 1939 r., to po osiemdziesięciu latach nic się nie zmieniło. Gdy wszyscy wokół dozbrajają swoje armie w nowoczesną broń, my czyścimy z towotu przestarzałe T-72. A naszą jedyną siłą są slogany w stylu: Bóg Honor Ojczyzna. Brakuje jedynie zapewnień, że nie oddamy guzika.
Podobnie jest w doborze sojuszników.
Liczenie jedynie na pomoc Amerykanów jest ryzykowne. Zapewnienia wiceprezydenta USA to tylko obietnice, ładnie brzmią i nic nie kosztują. Warto pamiętać o haśle obecnego prezydenta jak i jego poprzedników - Ameryka przede wszystkim. A to oznacza, że będą militarnie interweniować, gdy będą mieli w tym interes polityczny i gospodarczy. Te mają w Azji, gdzie rozpychają się Chiny, a nie w Europie.
Gdy dojdzie do zaognienia sytuacji, to tam przerzucą swoje wojska. Donald Trump tłumaczył, że nie przyjeżdża do Polski z powodu huraganu jaki zmierza na Florydę, ale w czasie, gdy w Warszawie trwały obchody rocznicy wybuchu wojny, on grał w golfa. Tyle są warte słowa polityków.
Wiceprezydent USA trafił w sedno mówiąc, że „mocny sojusz wolnych, suwerennych i niezależnych krajów jest najlepszą formą obrony naszych swobód i naszych interesów.”
Tyle, że nasi politycy europejskich sojuszników z zachodu i wschodu jak nie obrażają, to dąsają się. Dobrych stosunków nie mamy już nawet na Bliskim Wschodzie. A od naszego sąsiada, z którymi gospodarczo jesteśmy najbardziej związani, domagają się reparacji wojennych. Dopóki w Niemczech rządzą CDU lub SPD, to machanie grzechotką będzie nam uchodziło. Tylko co, jak władzę przejmę partie prawicowe, dążące do porozumienia z Rosją?
Jednocześnie od drugiego agresora nie żądamy niczego. W prorządowych mediach Rosja jakby nie istniała. Rząd jeżeli mówi o Rosji to o tym, że urywamy się z ich gazowej smyczy. Zapominając, że powiesił nas na ich węglowym haku. Gdyby Rosjanie wstrzymali sprzedaż węgla, połowę naszych elektrowni trzeba byłoby zamknąć.