W sprawie co jakiś czas pojawia się wątek dopalaczy. Oskarżeni nie kryją, że brali.
Brat zadawał ciosy. Krzysiek chrząkał. Podszedłem, by mu pomóc. Powiedział, że jest zawiedziony... Wtedy widziałem, jak uchodzi z niego życie - zeznał Krzysztof K., jeden z braci, oskarżonych o zabójstwo 25-letniego Krzysztofa. Na osiedlu o zabitym mówili Cysiu. Oskarżeni Krzysztof K. i Piotr Ż. w sądzie też dziś tak mówią.
Trwa proces o zabójstwo i podpalenie ciała Cysia. Do brutalnej zbrodni doszło w październiku zeszłego roku na szkolnym boisku przy ul. Gwiaździstej.
Tamten wieczór Cysiu spędzał z Rafałem Ś. (dziś oskarżonym o nieudzielenie pomocy), 30-latkiem, na osie¬dlu ma ksywę Miodek. - Chciałem, żeby Krzysiek poszedł ze mną na działki po znicze - zeznał. Już mieli iść, ale Cysiu odebrał telefon od jednego z Żołędzi (tak osiedle mówi na oskarżonych braci K. i Ż.). Przyjechali pod blok 22 przy
Gwiaździstej, żeby się z Cysiem policzyć za nieudaną imprezę. - Krzysiu wyrzucił Piotrka z imprezy, bo źle się zachowywał. Ma
problem z alkoholem, narkotykami i agresją... Brat miał o to żal - zeznawał oskarżony K. Inaczej mówił oskarżony Ż. - To brat chciał to wyjaśnić. Szarpali się pod blokiem - zeznawał. Spod bloku wszyscy poszli na boisko.
Awanturę widział Miodek, który szedł na działki. - Piotrek szarpał się z Krzysiem. Powiedziałem, żeby go zostawił. K. powiedział, że ich rozdzieli - zeznał Miodek.
- Brat chciał Krzysia dźgnąć nożem. Zasłoniłem go. Krzysiu chciał uciec. Upadłem. On go gonił, później zadawał ciosy... Kazał mi zamknąć mordę, jeśli nie chcę leżeć jak Krzysiu. Mówił, że go spalimy - zeznawał oskarżony Piotr Ż. i płakał.
Bracia są zgodni co do jednego - razem spalili Cysia. Mężczyzna leżał martwy na boisku. Było już nad ranem. Bracia poszli na stację Orlenu. Kupili podpałkę (do sklepu wszedł Krzysztof, Piotr stał pod dawnym kinem Muza, bo był brudny od krwi). Mieli płyn, ale nie mieli ognia. Chcieli wrócić na stację, ale po drodze wpadli na jakiegoś mężczyznę. Zagadnęli o zapalniczkę. Dał im i pobiegł na przystanek.
Na boisku bracia polali Cysia płynem, podpalili i nic. Nie zajął się. Wrócili więc na stację. Szli drogą, którą pokonywali już wracający z sobotnich imprez i ci, którzy szli na rano do pracy. - Kupiłem chyba diesla - zeznał K. Wrócili na boisko, podpalili ciało... Po wszystkim pojechali do Larisy. - Piotrek pił wódkę w drugim pokoju. Ja uprawiałem seks z Larisą - mówił Krzysztof.
Gdy bracia zabawiali się u przyjaciółki, Miodek, który szedł z działek, zauważył na boisku „leżące, palące się ciało młodego chłopaka”. - Spanikowałem - zeznał Rafał Ś.
Policja przyszła po niego do konkubiny Agnieszki. Po osiedlu już się rozniosło, że Miodek wszystko widział i nie ratował Krzysia. O_samosądzie miał zadecydować Pyra, czyli Łukasz Sz. Do Miodka pisał na Facebooku: Nie masz wjazdu na osiedle!
Raz do mieszkania Miod-ka wdarło się 20 osób. Potem kilka razy był bity. Trafił do szpitala. W sądzie powiedział o tym jego matka. Konkubina Agnieszka: - Skoro Pyra tak wiele o tym wie, to może wszystko widział i powinien stać na miejscu Rafała.
W sprawie co jakiś czas pojawia się wątek dopalaczy. - Wszyscy wiedzą, że Cysiu brał - zeznawał jeden ze świadków. Oskarżeni też nie kryją, że brali.