Kiedy Krystyna walczyła o życie, zmagając się z nowotworem, jej mąż pił, zdradzał ją, a nawet życzył śmierci. Ale ona się nie poddała. I choć straciła obie piersi, znalazła w sobie siłę, by pomagać innym chorym kobietom.
Kiedy Krystyna walczyła o życie, zmagając się z nowotworem, jej mąż pił, zdradzał ją, a nawet życzył śmierci. Ale ona się nie poddała. I choć straciła obie piersi, znalazła w sobie siłę, by pomagać innym chorym kobietom.
Krystyna wychowywała się w jednej z pod suwalskich wsi. Aby podjąć naukę w szkole średniej, przeprowadziła się do Suwałk, gdzie mieszka do dziś. Zaprasza nas do swego mieszkania na czwartym piętrze bloku z wielkiej płyty, aby zacząć swoją opowieść pełną wspomnień, bólu, łez, rozpaczy, a na koniec... radości.
To była miłość jak w filmie
- Przeprowadzka do Suwałk wywróciła moje życie do góry nogami. Właśnie tutaj, spacerując ulicą Kościuszki, poznałam mojego męża Jarka - wspomina 53-latka. - To była miłość od pierwszego wejrzenia, taka jak w filmie. On, gdy mnie zobaczył, nagle podszedł i powiedział, że skradłam jego serce. On zresztą moje też, w jednej chwili.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień