Zoo z własnymi strażnikami? To pierwszy taki projekt w Polsce
Dyrekcja poznańskiego ogrodu zoologicznego chce powołać wewnętrzną ochronę. - To pierwszy taki projekt w Polsce - mówi Tomasz Lewandowski, wiceprezydent Poznania.
Spore zamieszanie w Nowym Zoo wywołało ostatnie zgłoszenie o ucieczce jednego z niedźwiedzi. Alarm, co prawda, okazał się fałszywy, a na miejscu szybko pojawiła się policja. Funkcjonariusze, choć przeszkoleni, nie posiadają odpowiednich narzędzi, by potężne zwierzę ujarzmić. Policyjnym glockiem trudno, w sytuacji zagrożenia życia, odstrzelić ssaka ważącego pół tony. Nie jest to zresztą jedyny przypadek kiedy należy szybko i sprawnie reagować, by zadbać o bezpieczeństwo osób odwiedzających zoo, jak i samych zwierząt.
- Mieliśmy już do czynienia z otruciem łabędzi w starym zoo, kradzieżą koźlątka Tadzika, czy przypadkiem dźgania tygrysa kijem. Ogród zoologiczny musi być przygotowany na takie sytuacje - mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektor zoo. Odpowiedzią na zwiększenie poziomu bezpieczeństwa ma być powołanie wewnętrznej służby ochrony ogrodu.
- To pierwszy taki projekt w Polsce, liczymy, że dzięki niemu uda się także zaoszczędzić pieniądze, które obecnie przeznaczane są na ochronę tak ogromnego terenu
- przyznaje Tomasz Lewandowski, wiceprezydent Poznania. W Nowym Zoo na obszarze 120 ha, prawie 2 tysiącami zwierząt co dzień opiekuje się około 100 opiekunów, do tego dochodzą jeszcze pracownicy zewnętrznej firmy ochroniarskie. Koszty tej ostatniej nie są małe - tylko za drugą połowę roku, jak szacuje dyrekcja, z kasy ogrodu na ten cel zostanie przeznaczone ponad 400 tys. zł.
- Wcześniej wydawaliśmy na ten cel mniej pieniędzy, ale wraz z początkiem roku wzrosły też godzinowe stawki pracowników zewnętrznej firmy - tłumaczy Ewa Zgrabczyńska. Kiedy strażnicy rozpoczną swoją pracę? Tego jeszcze dokładnie nie wiadomo, bowiem dyrekcja czeka na dokładne wyliczenia kosztów wprowadzenia nowatorskiego projektu przez Wydział Gospodarki Komunalnej oraz opinię Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Zależy nam na tym, by te osoby były wpisane na listę kwalifikowanych pracowników ochrony, co będzie wiązało się z możliwością stosowania środków przymusu bezpośredniego - wyjaśnia E. Zgrabczyńska.
Nowatorski pomysł stworzenia własnej straży nie jest jednak jedynym związanym z poprawą bezpieczeństwa. Zarówno w Starym, jak i Nowym Zoo ma pojawić się więcej kamer. - Mamy już rozpisane procedury konkursowe - zaznacza dyrektor.
Dyskusja o bezpieczeństwie na terenie zoo toczyła się głównie w ubiegłym roku, po incydentach związanych z dręczeniem tygrysa i kradzieżą koźlątka. Już wtedy mówiło się o niewystarczającej liczbie pracowników i kiepskim monitoringu tego miejsca.
- Udało się nam jednak wprowadzić dodatkowe patrole rowerowe policji, zwłaszcza w weekendy, kiedy odwiedza nas największa liczba gości.
Działa też specjalny telefon alarmowy, dzięki któremu policja błyskawicznie reaguje na nasze zgłoszenia - kończy E. Zgrabczyńska.