Zostajesz w szpitalu przy chorym dziecku? Musisz zapłacić. Gdzie w Lubuskiem pobierane są opłaty?
25 zł za dobę. Tyle kosztuje nocleg w schronisku w górach. Albo nad morzem, poza sezonem. Tyle też płaci rodzic, gdy zostanie z chorym dzieckiem w szpitalu. Za co płaci? Za prąd, wodę, łóżko... - To nieporozumienie! Kto ustala te stawki? Jak można w ogóle brać od rodziców pieniądze?! - pytają nasi Czytelnicy z Zielonej Góry. Sprawdziliśmy.
Twoje dziecko musi zostać w szpitalu. Stres, niepewność, lęk przed wynikami badań, strach, co przyniesie kolejny dzień - to masz zagwarantowane. Nawet nie przychodzi ci do głowy myśl, żeby zostawić pociechę samą na oddziale. Dla dziecka to także stresująca sytuacja. Wtedy potrzebuje twojego wsparcia, poczucia bezpieczeństwa i bliskości. Nie zażyje tego w postaci tabletki czy syropu. Nie podadzą tego w kroplówce. Ogromnie ważną rolę w powrocie do zdrowia odgrywa właśnie rodzic. I nie mówimy tu tylko o pomocy przy zabiegach czy nocnym czuwaniu. Naukowcy nie od dziś podkreślają, że to jego obecność zdecydowanie przyspiesza proces leczenia. Udowodnili to na wielu przykładach.
Owszem, jeszcze jakiś czas temu mogliśmy się spotkać z sytuacjami, kiedy taki kontakt był utrudniany. Dziecko zabierane było na oddział, odizolowywane i skazywane na stres. Dziś nie ma mowy o zabranianiu rodzicowi przebywania z hospitalizowaną pociechą. Ale pojawiają się inne problemy. Chodzi o opłaty pobierane za możliwość czuwania przy najmłodszych.
- Choroba dziecka to wystarczające zmartwienie, a niejednokrotnie wydatek dla rodzica. Pobyt ze swoim dzieckiem w szpitalu powinien być bezpłatny, bez dwóch zdań - zauważa Paulina na stronie „Gazety Lubuskiej” na Facebooku.
- To rodzice opiekują się w nocy dzieckiem, za co jeszcze brać pieniądze - dodaje Stanisław.
- Rodzic cały czas przebywa z dzieckiem. Karmi, przebiera, kąpie, więc i też się nim zajmuje. Pielęgniarki nie muszą już zaglądać, o ile nie jest to pora podania leku. W nocy też rodzic czuwa przy dziecku. Więc my je wyręczamy z tej opieki. Nie powinniśmy nic płacić - podkreśla Małgorzata.
Terapia? Nie, to zużyty prąd
25, 22, 15 zł za dobę - to stawki z cenników szpitali w naszym regionie. Tyle rodzic płaci za to, że będzie miał łóżko, czyli zostanie na noc z dzieckiem na oddziale. Choć na pierwszy rzut oka nie są to jakieś drastyczne kwoty, to przy dłuższym pobycie mogą stać się poważnym obciążeniem dla rodziców.
Pierwsza kwota dotyczy szpitala w Zielonej Górze. - Już podczas przyjmowania na oddział otrzymuje się informację „zostaje pani z dzieckiem, trzeba będzie zapłacić 25 zł”. Wiadomo, że rodzic zrobi wszystko, aby jego dziecko w takim momencie na chwilę nie odczuło jego braku - stwierdza nasza Czytelniczka i pyta, dlaczego tak drogo.
Jedni opuszczają oddział po trzech dniach, innym pobyt przeciąga się do tygodnia, a nawet dłużej. Szybki rachunek. Za 7 dni trzeba zapłacić 175 zł. Mało tego, przy wypisie dostajemy tzw. kartę należności, z której dowiadujemy się, że jest to „opłata za usługi medyczne - rodzaj usługi: pobyt osoby towarzyszącej ze względów terapeutycznych podczas hospitalizacji dziecka”. Czyli jesteśmy potrzebni. Czyli nasza obecność jest dość ważną terapią. Szpital zdaje sobie z tego sprawę, a mimo to, każe nam płacić? Dlaczego? Tak naprawdę to tylko zapis, bo pobiera od nas opłatę za coś innego. Za co? To pytanie skierowaliśmy do rzeczniczki Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
- Zgodnie z naszym wewnętrznym cennikiem osoba towarzysząca całodobowo dziecku podczas hospitalizacji wnosi opłatę za dobę w wysokości 25 zł. Dotyczy to jednak wyłącznie osób, które otrzymują do dyspozycji łóżko wraz z pościelą - tłumaczy Sylwia Malcher-Nowak.
- Rodzice mają do dyspozycji łóżka stojące przy łóżeczkach oraz rozkładane, bardzo wygodne łóżka polowe, które są wstawione do tych sal, gdzie jest mniej miejsca.
- Z czego wynika ta opłata? - dopytujemy
- Z faktu, iż osoby towarzyszące małym pacjentom uczestniczą w kosztach ponoszonych przez szpital, m.in. wynikających ze zużycia mediów. Mowa tu o korzystaniu z łazienki, toalet, szpitalnej pościeli, podłączaniu (nawet kilku jednocześnie) urządzeń elektronicznych i elektrycznych do prądu - telefonów, tabletów, czajników itd. - wylicza rzeczniczka.
Na pytanie, dlaczego rodzic nie otrzymuje takich informacji na dzień dobry czy na „paragonie”, do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi.
Naturalna rekompensata?
Na niektórych oddziałach dziecięcych w kraju już dawno zrezygnowano lub rezygnuje się z pobierania za to pieniędzy. Przykład? W maju 10 zł kosztował nocleg rodzica na leżance, ale pod warunkiem, że miał własną pościel, a 20 zł spanie w łóżku z pościelą zapewnioną przez szpital w Pabianicach. Rada miasta postanowiła to jednak zmienić. Rodzice już nie płacą i nie kryją, że to dobra decyzja. Czy w Zielonej Górze nie mogłoby też tak być? - Obecnie nie planujemy znieść tej opłaty - odpowiada Malcher-Nowak.
O komentarz poprosiliśmy także urząd marszałkowski. Przypomnijmy, samorząd województwa jest mniejszościowym udziałowcem spółki szpitalnej (posiada 49 proc.), natomiast większość (51 proc.) należy do Uniwersytetu Zielonogórskiego. - To naturalne, że szpital stara się zrekompensować sobie koszty ponoszone z tytułu pobytu dodatkowej osoby, za którą NFZ przecież nie płaci. Na te koszty składają się m.in. zużycie wody, prądu itp. Proszę jednak pamiętać, że nie od wszystkich pacjentów lecznica pobiera opłatę, a zawsze można wystąpić z wnioskiem o zwolnienie z niej - tłumaczy Tomasz Wróblewski, dyrektor departamentu ochrony zdrowia.
Fakt. NFZ nie rekompensuje takiego pobytu. Ale czy jedna osoba, przez 7 dni, może zużyć prądu i wody za 175 zł? - Płacę połowę tego za miesiąc w mieszkaniu - zauważa matka, która niedawno była w zielonogórskim szpitalu. Prawdą jest też - i warto to zapamiętać - że opłata nie dotyczy wszystkich. Zwolnione z niej są matki karmiące piersią dzieci do ukończenia 6. miesiąca życia. - Nie pobiera się także opłat od rodziców dzieci z ciężkimi rozpoznaniami, np. chorobą nowotworową, cukrzycą, czy też dzieci niepełnosprawnych ruchowo i umysłowo, np. z porażeniem mózgowym. W przypadku złej sytuacji materialnej rodzice mogą - i często z tej możliwości korzystają - złożyć do dyrekcji szpitala podanie z prośbą o zwolnienie z opłaty - wyjaśnia Malcher-Nowak.
Nie wszędzie trzeba płacić
W Polsce, jeśli już padają kwoty związane z pobytem rodzica w szpitalu, to najczęściej wynoszą od kilku do kilkunastu złotych. W naszym regionie dwa razy przekraczamy 20 zł. Na czele jest Zielona Góra, a tuż za nią oddział pediatryczny w Słubicach, gdzie płaci się 22 zł. W cenie jest łóżko i media. Nie pobiera się opłat od opiekunów dzieci niepełnosprawnych, matek karmiących dziecko do 6. miesiąca życia. Dobra wiadomość w tym przypadku jest taka, że szpital czeka na specjalne fotele dla rodziców i wtedy opłat już nie będzie. Najtaniej - z tego, co udało się nam sprawdzić - jest w Żarach. Z ogólnodostępnego cennika zamieszczonego na stronie internetowej Szpitala na Wyspie wynika, że za wynajęcie łóżka zapłacimy 15 zł, a łóżka polowego - 10 zł.
Są też miejsca, gdzie pobyt rodzica nie wiąże się z takimi opłatami. Tak jest w Nowej Soli. Nikt jednak nie ukrywa, że nie ma komfortowych warunków i że nie można zagwarantować łóżka dla każdego. Do dyspozycji są krzesła. Szpital w Gorzowie przed 1 czerwca zniósł opłatę dla rodziców za pobyt na oddziale przy chorym dziecku. Z myślą o opiekunach zakupił tzw. bożenki, czyli specjalne krzesła, na tyle komfortowe, by można było na nich spędzić noc. Wcześniej rodzice płacili 13 zł. Jedyne koszty, jakie ponoszą wtedy opiekunowie, to te związane z wyżywieniem dla siebie (jego wykupienie nie jest obowiązkowe i jest dostępne we wszystkich szpitalach).
Więcej nie zapłacisz?
Więcej nie zapłacisz?
Problem jest w przepisach. Ustawa z 6 listopada 2008 o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta (Dz.U. z 2017 r. poz. 1318, ze zm.) gwarantuje chorym prawo do kontaktu z bliskimi, natomiast jej art. 35 mówi o tym, że jeżeli skutkuje to kosztami dla podmiotu leczniczego, pacjent może być nimi obciążony. Czy to się zmieni? Jest spora szansa. I nie mówimy tu o ustaleniach wewnętrznych szpitali, a o nowelizacji ustawy, którą zaproponował minister zdrowia Łukasz Szumowski. - Obowiązująca ustawa umożliwia pobieranie opłat przez podmioty lecznicze i byłoby to zrozumiałe oraz logiczne, gdyby dotyczyły one konkretnych świadczeń dodatkowych, a nie samego przebywania rodzica przy dziecku. To musi zostać zmienione - zapowiedział w kwietniu. Wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko zapewniła wtedy, że w nowelizacji ustawy znajdzie się wyraźny zapis, że dyrektorzy szpitali nie będą mogli pobierać dodatkowych opłat za sam pobyt rodziców w szpitalu. Opłaty będą mogły być pobierane tylko za korzystanie z dodatkowych usług, a ich wysokość będzie musiała uwzględniać rzeczywiste koszty.
Projekt był już przedmiotem konsultacji publicznych i opiniowania.
- Przewiduje on doprecyzowanie przepisów dotyczących sprawowania w podmiotach leczniczych udzielających stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych dodatkowej opieki pielęgnacyjnej nad pacjentem małoletnim lub posiadającym orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. Doprecyzowanie ma nastąpić poprzez wskazanie, że z tytułu ww. opieki rodzice albo opiekunowie nie mogą być obciążeni opłatą - dodaje Krzysztof Jakubiak, dyrektor biura prasy i promocji w Ministerstwie Zdrowia.
Obecnie trwa analizowanie uwag zgłoszonych do projektu nowelizacji. Pozostaje nam czekać na wiadomość „Rodzic już nigdy nie zapłaci za pobyt przy chorym dziecku w szpitalu”.
WIDEO: Na ile podporządkować swoje życie dzieciom?
źródło: Dzień Dobry TVN/x-news