Zrobiliśmy to, co powinniśmy
Dwa heroiczne wyczyny policjantów z Gubina odbiły się ostatnio głośnym echem w naszej okolicy. Rozmawiamy z funkcjonariuszami, którzy byli w środku akcji.
Czy sytuacja, w której się znaleźliście zdarz się często policjantom? Wszak z pożarami walczą strażacy. Też oni najczęściej odpowiadają za ewakuacje.
Tomasz Bończyk (wraz z Grzegorzem Łukowiakem uratowali nieprzytomnego mężczyznę z płonącej kamienicy): Na szczęście pożary nie zdążają się często, a my tak samo jak straż pożarna jesteśmy po to żeby pomagać. W tej akurat sytuacji my dotarliśmy na miejsce zdarzenia jako pierwsi i nie było czasu na to żeby zastanawiać się nad tym, do kogo należy ewakuacja, tylko trzeba było szybko działać.
Grzegorz Łukowiak: Rzadko zdarza przybyć się na miejsce pożaru przed strażą pożarną, gdyż załogi PSP jako pierwsze powiadamiane są o takich zdarzeniach. Tym razem nasz dyżurny otrzymał sygnał o zaprószeniu ognia i natychmiast nas tam skierował. Na miejscu, gdy zobaczyliśmy, że jeszcze nie ma straży pożarnej, podjęliśmy natychmiastowe działania w celu ratowania mieszkańców.
Gerard Gozdek (brał udział w drugiej akcji, gdy w pobliżu komendy zapalił się blok mieszkalny): Często działamy w terenie, dlatego zdarza się, że jesteśmy pierwsi na miejscu zdarzenia, ponieważ po prostu mamy najbliżej. W przypadku mojej interwencji, usłyszałem jak dyżurny przyjmował zgłoszenie. Sytuacja ma miejsce blisko komendy, więc wybiegłem na pomoc.
Co czuliście jak weszliście do środka? Jak cala akcja przebiegła?
TB: W takiej sytuacji człowiek nie zastanawia się co czuje. Ważna jest każda sekunda, bo chodzi tu o życie drugiego człowieka. Moim zdaniem cała akcja przebiegła sprawnie. Duży wpływ na jej przebieg miał z pewnością fakt, iż byłem tam razem z moim kolegą Grzegorzem Łukowiakiem, którego znam już od czasów szkoły średniej i wiem że w pracy w każdych okolicznościach mogę na nim polegać, jak również dzięki mieszkańcom kamienicy, którzy zachowali czujność i powiadomili służby ratownicze o wybuchu pożaru.
GŁ: Zdarzenie to przebiegało bardzo dynamicznie, jedyne co mieliśmy na celu to jak najszybsze dotarcie do wszystkich mieszkańców, było duże zadymienie, słaba widoczność , a my musieliśmy sprawdzić, czy nikt z mieszkańców nie potrzebuje pomocy. Z Tomkiem rozumiemy się praktycznie bez słów.
GG: Nie jestem w stanie powiedzieć co wtedy czułem. Działałem schematycznie. Denerwowałem się, że nie mogę wejść na strych, ponieważ wszystko zajął ogień. Paliły się drzwi, płomienie wychodziły na zewnątrz. Bałem się, że w środku może ktoś być, a ja nie byłem w stanie tam wejść i mu pomóc. Na szczęście nikogo tam nie było.
Bardzo dobrze poradziliście sobie z ewakuacja. Czy jesteście szkoleni jak reagować w takich sytuacjach, czy to raczej był instynkt?
TB: W tej sytuacji zadziałał instynkt i adrenalina.
GŁ: Szkoleni jesteśmy do innych działań, jednak ratowanie ludzkiego życia i mienia wpisane jest w naszą służbę. Działaliśmy instynktownie, zdając się na nasze wieloletnie doświadczenie, nie bacząc a to, że wchodziliśmy do budynku bez żadnego sprzętu do tego przeznaczonego, którym dysponują strażacy.
Kreuje się was na bohaterów (w końcu uratowaliście życie i narażaliście własne). Ale czy czujecie się jak bohaterowie, czy to raczej dla was chleb powszedni?
TB: Nie czuję się jak bohater. Zrobiłem to co do mnie należało najlepiej jak potrafiłem. Najważniejsze że nikomu nic się nie stało. Przyjmując się do policji ślubowałem strzec bezpieczeństwa państwa i jego obywateli, nawet z narażeniem życia i to każdego dnia staram się robić.
GŁ: Czy czuję się jak bohater? Raczej nie, była to jedna z bardzo wielu interwencji, które obsługujemy podczas naszej służby. Zrobiliśmy to co do nas należy. Cieszę się, że udało się pomóc innemu człowiekowi.
GG: Każdy zrobiłby na miejscu to samo. Szkoda mi osób, które zostały poszkodowane podczas pożaru. Spoglądałem na chłopaka i dziewczynę z małym dzieckiem, którzy wynajmowali stancję obok wejścia na strych. Od płonącego pomieszczenia dzieliła ich tylko mała ścianka działowa. Stracili cały dorobek życia. Być może przydałoby się zorganizować jakąś zbiórkę dla pogorzelców. Ten kto by ją zorganizował byłby bohaterem. Ja tylko wykonywałem swoją pracę.
Większość ludzi bardziej ceni sobie pracę strażaków czy ratowników. Policjant nie cieszy się dobrą sławą. Czy uważacie, że takie wydarzenia jak te ostatnio mogą zmienić te opinie? Czy według was jest ona krzywdząca?
TB: Większość ludzi nie ma pojęcia na temat pracy policjanta i nie wiedzą co tak naprawdę robimy. Nie lubią policji dla zasady nie wiedząc nawet dlaczego. Ratownicy, strażacy zajmują się ratowaniem ludzkiego życia my natomiast oprócz tego zajmujemy się wykrywaniem przestępstw, wykroczeń oraz ściganiem ich sprawców, dlatego pewnie niektóre osoby nas nie lubią.
GŁ: Strażacy postrzegani są jako ratujący życie i pomagający ludziom. W naszym wypadku pomaganie jednym wiąże się z nakładaniem represji na innych, co przysparza nam wiele nieprzychylnych opinii. Mam nadzieję, że nasze działanie pozwoli choć w drobnym stopniu poprawić nasz wizerunek.
Dziękuję za rozmowę