Żużlowiec Rafał S. z Rybnika spędzić 15 lat w więzieniu? Spowodował koszmarny wypadek i ciężko ranną kobietę zostawił na drodze
Żużlowiec Rafał S. wypił z kolegą 0,7 litra wódki, po czym wsiadł do auta. W prokuraturze twierdził, że nie pamięta momentu jazdy. W poniedziałek 26 kwietnia prokuratura rejonowa w Rybniku przesłała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu rejonowego w Rybniku.
Koniec śledztwa przeciwko żużlowcowi Rafałowi S. Straszliwy wypadek, jaki spowodował prowadząc samochód po spożyciu alkoholu, zniszczył życie 33-letniej Beacie L. z Rudnika
Rafał S. jechał pijany volkswagenem touaregiem 24 marca 2020 roku. Wyprzedzał jedno auto i został na pasie, uderzając czołowo w prawidłowo jadącą mazdę, prowadzoną przez 33-latkę. Popularny żużlowiec o własnych siłach wyszedł z wraku, ale nie udzielił pomocy rannej kobiecie, uciekając z miejsca wypadku. Szybko został zatrzymany przez policjantów, ale nie chciał dmuchać w alkomat. Tymczasem rozgrywał się dramat ciężko rannej kobiety. Miała bardzo poważne obrażenia ciała, w tym głowy. Reanimowano ją.
Dziś już wiadomo, że poszkodowana może nigdy nie odzyskać sprawności, a rodzina wciąż zbiera pieniądze na kosztowną rehabilitację pani Beaty, która feralnego dnia jechała autem po córeczkę do rodziców. Nigdy do nich nie dojechała…
[polecane]21487797,21505779;1;Zobacz koniecznie[/polecane]
Prokuratura rejonowa w Rybniku zakończyła śledztwo przeciwko Rafałowi S., któremu zarzucono spowodowanie wypadku skutkującego ciężkim uszkodzeniem ciała, a także ucieczkę z miejsca wypadku.
- Podejrzany przyznał się do zarzucanego czynu, choć wyjaśnia, że nie pamięta momentu, okoliczności wypadku – wyjaśnia prokurator Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca prokuratury rejonowej w Rybniku.
Żużlowiec, niegdyś bardzo popularny w Rybniku, przyznał, że przed jazdą wypił z kolegą 0,7 litra wódki. Ale to nie przeszkodziło, by wsiadł w auto. Wypadek miał miejsce na ulicy Raciborskiej, gdzie panuje ograniczenie do 50 kilometrów na godzinę. W śledztwie ustalono, że sprawca pędził dwa razy tyle.
- Biegły z zakresu ruchu drogowego wyjaśnił, że w chwili wypadku jego samochód mógł osiągnąć prędkość 102 kilometrów na godzinę. Poszkodowana jechała mazdą z dozwoloną prędkością 44 kilometrów na godzinę. Badanie zawartości alkoholu we krwi wskazało, że miał 2,38 promila – wyjaśnia prokurator.
[polecane]4780908,21481675;1;Nie przeocz[/polecane]
Świadek, którego wyprzedzał żużlowiec, zeznał, że auto jechał z bardzo dużą prędkością. Kobieta ranna w wypadku cudem uszła z życiem. Doznała bardzo ciężkich obrażeń: uraz mózgowo-czaszkowy, zmiażdżone kręgi szyjne. Spędziła cztery miesiące w śpiączce. Dla niej, dla jej rodziny, życie zmieniło się w koszmar.
- Ma silną motywację - swoją małą córeczkę, z którą nie widziała się od dnia wypadku, której nie może przytulić jak kiedyś… - Od trzech tygodni jesteśmy w Krakowie, w ośrodku, gdzie Beata jest intensywnie rehabilitowana. Jestem tu z córką, cały dzień mamy wypełniony po brzegi zajęciami, które przynoszą znakomite rezultaty. Beata już mówi. Bardzo wolno, części muszę się domyślić, ale mamy kontakt! Odzyskała już władzę nad lewą stroną ciała - opisuje na portalu siepomaga.pl trudną walkę pan Ireneusz, tata poszkodowanej.
- Beata ciężko pracuje, by wrócić do swojego życia. Do tego wspaniałego życia, które w jednej sekundzie odebrał pijany kierowca… Żadna kara nie wróci jej zdrowia. Może osiągnąć je tylko intensywną rehabilitacją, a za nią musimy zapłacić sami. Bardzo proszę, pomóż mojej córce. Ona się nie podda, ale tylko z Twoim wsparciem może wygrać i już niedługo tulić w ramionach swoją córeczkę - czytamy w apelu.
Na portalu siepomaga.pl trwa kolejna zbiórka pieniędzy na czteromiesięczny turnus rehabilitacyjny w specjalistycznym ośrodku. Potrzeba 90 tys. zł, zebrano ponad 48. W poprzedniej zbiórce rodzina uzbierała prawie 130 tysięcy złotych. W pomoc zaangażowały się już tysiące osób.
Żużlowiec przebywa w areszcie śledczym. Grozi mu do 15 lat więzienia.
[polecane]21494335,21523259;1;Musisz to wiedzieć[/polecane]