Zwabiali chłopców z Poznania i Wrocławia do pracy w seksbiznesie
Handlarze żywym towarem mieli sprzedawać Polaków do pracy w agencji towarzyskiej w Niemczech. Swoje ofiary wyszukiwali we Wrocławiu oraz w Poznaniu - w parku Karola Marcinkowskiego i w okolicach poznańskiego Dworca Głównego PKP.
Przed wrocławskim Sądem Okręgowym stanie czterech mężczyzn oskarżonych o handel żywym towarem. Mieli sprzedawać chłopców z Polski do agencji towarzyskiej w Niemczech. Tadeusz L., Mariusz M., Piotr C. i Artur P. mieli tworzyć gang. Grozi im do 10 lat więzienia. Swoje ofiary wyszukiwali we Wrocławiu oraz w Poznaniu - w parku Karola Marcinkowskiego i w okolicach poznańskiego Dworca Głównego PKP.
Akt oskarżenia po latach
Wszystko działo się w latach 2002-2006. Ale dopiero teraz akt oskarżenia - i to nie wobec wszystkich zamieszanych w tę sprawę - trafił do sądu.
Wojtek - miał 16-lat. Tadeusz L. pseudonim Tabaza spotkał go w Poznaniu, niedaleko Dworca Głównego. Chłopak potrzebował pieniędzy. „Tabaza” miał ofertę pracy: montaż boazerii w Niemczech. Dopiero na miejscu usłyszał, co naprawdę ma robić. Zdaniem śledczych z Wrocławia „Tabaza” to jeden z szefów gangu handlarzy chłopcami. Często bywał w miejscach, gdzie można spotkać gejów, by wyszukiwać kandydatów do pracy w agencji towarzyskiej w niemieckim Essen. Jej szefem był Hans Gunter M. pseudonim Max.
Wśród jego ważnych pomocników - oprócz „Tabazy” - był też Mariusz M., dziś jeden z oskarżonych.
Właśnie Hans i Mariusz M. bili Wojtka - 16-latka z Poznania. Kazali mu się rozebrać i pozować do zdjęć. Nie chciał. Dostał pałką po nogach.
Gdy Wojtek powiedział, że nie chce uprawiać seksu za pieniądze, usłyszał od Mariusza, że może już nie wrócić do Polski. Ze strachu zgodził się. Po trzech, czterech klientów dziennie. Po kilku tygodniach udało mu się uciec do Polski.
Latem 2005 roku w parku Marcinkowskiego „Tabaza” poznał Tomka i Artura. Drugi z chłopców miał dopiero 15 lat. Uciekł z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego. Ale nie przeszkadzało to Tadeuszowi L. Chciał chłopaka zabrać do Niemiec.
Nawet fakt, że piętnastolatek nie miał paszportu, nie stanowił problemu. Dostał jakiś paszport. Na szczęście na granicy polsko-niemieckiej celnicy zorientowali się, że zdjęcie w paszporcie to nie jest zdjęcie Artura i zatrzymali chłopca.
Tomek opowiadał policjantom, że do Niemiec wyjechał zwabiony podstępem. Nie wiedział, że jedzie pracować w agencji towarzyskiej, a do uprawiania seksu był przymuszony groźbami. Miał mieć 8 nawet 9 klientów dziennie. Później mężczyzna zmienił zeznania. Powiedział, że gróźb nie było, a on wcześniej tak zeznawał, bo się wstydził. Tak czy inaczej dziś jest jednym z pokrzywdzonych w całej sprawie.
Paweł miał 16 lat, gdy poznał Tadeusza L. „Tabazę”. Poznali się w parku koło Panoramy Racławickiej. Tadeusz zaproponował Pawłowi wyjazd do agencji w Essen. Wiedział, że chłopak jest nieletni, ale to mu nie przeszkadzało. Paweł zgodził się, bo potrzebował pieniędzy. Był 2002 rok.
Grzesiek nie wrócił z przepustki z poprawczaka. „Tabazę” spotkał w parku przy wrocławskiej Panoramie. Zgodził się na pracę „na zmywaku” w Essen. Tadeusz kupił mu bilet na autobus i razem pojechali do Niemiec. Na miejscu odebrał ich Hans Gunter M. Tadeusz przedstawił go Grześkowi jako właściciela restauracji. Hans zabrał chłopakowi dokumenty. Dopiero wtedy powiedzieli mu, co ma robić naprawdę.
Grzesiek się nie zgodził. Ale „Tabaza” nie chciał oddać dokumentów. Mówił, że Grzesiek musi je wykupić za 800 euro. Chłopak pracował więc przez sześć dni. Obsługiwał po trzech, czasem czterech klientów dziennie. W sześć dni zarobił żądane 800 euro, oddał je Tadeuszowi, odzyskał swoje dokumenty i wrócił do Polski.
Hans wciąż w akcji
Takich historii jest więcej. Prokuratura i policjanci z CBŚP nie dotarli do wszystkich ofiar. Gangsterzy wpadli w 2008 r. Zatrzymano też Hansa M. Przesiedział dwa lata w areszcie i wyszedł. Śledztwo w opisywanej przez nas sprawie zawieszono, by szukać wszystkich pokrzywdzonych. Odwieszono je dopiero niedawno i posłano akt oskarżenia, który objął czterech wspólników Hansa. Pokrzywdzonych doliczono się co najmniej 20. Za Hansem rozesłano list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania.
Ale w czasie - w którym śledztwo przeciwko niemu było zawieszone - Hans M. wrócił do biznesu. Znowu zaczął kupować chłopców z Polski. Znów pojawiły się relacje o zwabianiu podstępem i zmuszaniu do seksu. Tym razem prokuratura doliczyła się 9 pokrzywdzonych (w latach 2014 i 2015). W kwietniu zapadły wyroki na trzech członków gangu: od 4 do 8 lat więzienia. Na dodatek po 5 tys. zł nawiązki dla każdego z pokrzywdzonych.
Kilka miesięcy temu wrocławska prokuratura zaczęła trzecie śledztwo w sprawie Hansa M. i jego agencji dla gejów.
Imiona chłopców zostały zmienione