Związał i gwałcił poznaną w internecie kobietę?
– Gabriel S. i pokrzywdzona znali się już wcześniej. Poznali się w internecie – mówi prokurator. Do dramatu doszło, gdy się spotkali
O tej sprawie policja nie chce nic mówić. – Sprawę prowadzi prokuratura – mówi Maciej Kimet z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie. Również słubicka prokuratura, która prowadzi sprawę, zasłaniając się dobrem poszkodowanej mówi niewiele. – Gabriel S. decyzją sądu został aresztowany na miesiąc. Czekamy na wyznaczenie przez sąd terminu, kiedy będziemy mogli przesłuchać poszkodowaną – mówi Małgorzata Fila, prokurator rejonowy ze Słubic. Dowiadujemy się jeszcze, że 42-latek usłyszał łącznie sześć zarzutów. To m.in. pozbawienie wolności, groźby karalne i gwałt.
Ale w Kostrzynie o tej sprawie wie niemal każdy. Dotarliśmy do osób, które były świadkami zatrzymania Gabriela S. – Około drugiej w nocy zaroiło się od radiowozów. Były też duże, policyjne busy. Wiedzieliśmy, że to jakaś policyjna akcja, ale wtedy jeszcze nikt nie wiedział, o co chodzi – mówi mieszkanka bloku przy ul. Asfaltowej. Radiowozy i policjantów widzieli też inni mieszkańcy miasta, którzy wracali akurat do domu po skończonej imprezie.
Kobietę (z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że to mieszkanka Witnicy) z rąk domniemanego oprawcy odbijali antyterroryści z Gorzowa. Przyjechała do Kostrzyna kilka godzin wcześniej. Chciała się spotkać z mężczyzną, którego poznała w internecie. Znajomość trwała od dłuższego czasu. – Ofiara i domniemany sprawca znali się – potwierdza prokurator Fila.
S. zaprosił kobietę do domu i tam miał jej zgotować istne piekło. Związał ją, a niektóre doniesienia medialne mówią, że nawet przykuł do kaloryfera. Przez kilka godzin miał kilkakrotnie zgwałcić swoją ofiarę. Wszystko nagrywał, grożąc publikacją tych nagrań. Groził również kobiecie śmiercią. Usłyszał sześć zarzutów, przyznał się do winy.
Po kilku godzinach gehenny kobieta wykorzystała chwilę nieuwagi i zadzwoniła do swojego męża. Ten powiadomił policję.
Funkcjonariusze szybko namierzyli, gdzie znajduje się telefon poszkodowanej i wytypowali dom, w którym może być przetrzymywana.
– To taka spokojna okolica. Chodziłam tu w nocy sama z psem na spacer. Kto by pomyślał, że u nas mogą się dziać takie rzeczy? – łapie się za głowę kobieta, mieszkająca w pobliskim bloku. W szoku są też osoby, które znały S. – Pracowaliśmy razem, to był spokojny facet. Nikt by nie pomyślał, że jest zdolny do czegoś takiego – mówi nam jeden z jego współpracowników. – Aż nie chce się w to wierzyć – dodaje drugi.
Gabrielowi S. grozi 12 lat więzienia. Kluczowe w tej sprawie mogą się okazać zeznania pokrzywdzonej.