Związkowcy żądają od miasta wyższych pensji
Na czwartkowej (10 grudnia) konferencji w Zielonej Górze przedstawiciele związków zawodowych podległych miastu znów mówili, że będą domagać się podwyższenia pensji.
W przygotowywanym budżecie na 2016 r. związkowcy z jednostek podległych miastu zauważyli, że nie zostały ujęte podwyżki o które walczą od czerwca. - Co roku słyszymy, że zgłaszamy się za późno. Budżet jest już podzielony i jesteśmy proszeni o wskazanie, komu zabrać pieniądze na spełnienie naszych oczekiwań - mówi Ewa Kostrzewska, prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego. - W czerwcu prezydent twierdził, że jeszcze nie wie, jak będą się kształtowały wpływy do budżetu miasta. Ta wiedza miała być 16 października. Wtedy, na spotkaniu usłyszeliśmy, że dalej nic nie wiadomo, a pieniądze są już podzielone.
Miasto to ludzie, a nie tylko betony, budynki i ulice
Miasto zapewniło też wówczas związkowców z jednostek jemu podległych, że jeśli pieniądze się znajdą, to dostaną je w styczniu. - Chcielibyśmy, żeby zaczęto zauważać człowieka. Miasto to ludzie, a nie tylko betony, budynki i ulice. Inwestycje są ważne, ale muszą służyć mieszkańcom. Odnosimy wrażenie, że mieszkańcy są jedynie sponsorami tego, co się w mieście dzieje - dodaje E. Kostrzewska.
Związkowcy obliczyli, że przez ostatnie osiem lat każdego miesiąca tracili po 400 zł. Oczekują też ze strony miasta jakiejś konstruktywnych propozycji. Jak mówią, te drobne podwyżki, a właściwie rewaloryzacje nie zrekompensowały ich strat.
- Jeśli nie zaczniemy podwyższać pensji pracowników w jednostkach budżetowych, to inni pracodawcy też tego nie zrobią. Przecież jeśli ci ludzie zaczną więcej zarabiać, to będą też wydawać, co napędzi gospodarkę - stwierdza Krzysztof Peno, przedstawiciel związku zawodowego EKO-SORT przy ZGKiM.
Protestujący zapowiadają, że jeśli nie uda im się porozumieć z miastem, to będą organizowali różne formy protestu. Na razie nie chcą o nich mówić. Liczą na porozumienie.
Co na to prezydent? - Wspieram ich protest całym sercem. Będę protestował razem z nimi, żeby nowy rząd dał samorządom więcej pieniędzy na pensje - stwierdził.