Zwolnij i nie przegap życia - radzi psycholog i psychoterapeuta Wojciech Eichelberger
- Ważne, żeby nauczyć się angażowania w to, co akurat robimy. Bez fałszywych przekonań - mówi Wojciech Eichelberger - Życie płynie. Z wybitnym psychologiem i psychoterapeutą, współzałożycielem i dyrektorem Instytutu Psychoimmunologii w Warszawie, rozmawialiśmy o szczęściu i powiązanej z nim uważności.
Jest pan wybitnym psychologiem i psychoterapeutą, autorem wielu książek. Ludzie pana cenią. Ma pan dom, rodzinę. Osiągnął pan sukces. Czy jest pan szczęśliwy?
Jeśli uważałbym się za człowieka szczęśliwego, to pewnie bym nie był szczęśliwy. Bo to znaczy, że ja muszę podjąć jakąś decyzję, samego siebie ocenić. Niebezpiecznie jest używać słów. Życie nie polega na tym, żeby być szczęśliwym. Szczęście kojarzy nam się właśnie z hedonistyczną wersją życia, wyłącznie doświadczaniem przyjemności. Ale życie nie składa się tylko z przyjemności - składa się także z trudnych chwil i nieraz bolesnych. Czasem człowiek choruje, cierpi, kogoś traci, bywa głodny, a czasem jest mu zimno. To nie są szczęśliwe sytuacje. Nie można tak o nich powiedzieć. Ale jeśli przeżywamy je bez oceniania i porównywania, w otwarty sposób, nie mając fałszywych przekonań, to wtedy jest szczęście. Ale nie ma wówczas osoby, która miałaby być szczęśliwa, bo ona się jednoczy z tym doświadczeniem, które akurat w danym momencie jest.
Czym zatem jest szczęście? Może dla każdego oznacza ono zupełnie coś innego ? Dowiedział się pan tego podczas wykładu i warsztatów poprowadzonych w Piekarach Śląskich podczas piątej edycji „Spotkań z psychologią”?
Szczęście pojawia się wtedy, kiedy dotkniemy istoty życia, czyli również własnej istoty. Możemy o nim mówić, kiedy doświadczymy. Ale niekoniecznie szczęścia rozumianego jako jedzenie wspaniałego deseru, czy przeżywanie miłosnej sytuacji z ukochaną osobą. Szczęście jest ponad tym. Szczęście będzie nawet, kiedy przeżywamy ból czy rozstanie. A w potocznej definicji to nie jest szczęście. To się łączy z uważnością. Na wykładzie zapytałem ludzi, czy przeżyli kiedykolwiek chwile szczęścia. Odpowiedzi można się domyślać - oczywiście każdy przeżył. Jednak jak podrążyliśmy temat, to okazało się, że podstawowym atrybutem tego doświadczenia szczęścia była uważność, czyli kompletne „wkręcenie się” w daną sytuację. Trudno już było powiedzieć, gdzie jest ten doświadczający podmiot, a gdzie jest doświadczenie. Wszystko to staje się jedną przestrzenią.
Czy ludzie dziś potrafią widzieć rzeczy takimi, jakimi są, bez analizowania, oceniania i modyfikowania? Bo tym właśnie jest uważność.
To bardzo rzadko się zdarza. Ale jeśli już się zdarza, to wcale nie dlatego, że potrafimy. Są to sytuacje, kiedy dzieje się coś gwałtownego, zadziwiającego, zachwycającego, a nawet tragicznego. Coś ma taką energię, że nas wciągnie, pochłonie. I nagle ten nasz mózg nie nadąża z tymi interpretacjami - nazywaniem, ocenianiem, porównywaniem i rzeczywistość nam wpada. Albo my nagle lądujemy w tej rzece zdarzeń zupełnie nieprzygotowani, zanim zdążyliśmy coś pomyśleć - nazywamy te sytuacje momentami szczęścia. Wyłączają nam się te wszystkie filtry i klisze. Ale jest jeszcze inna droga - żmudna i trudna. Jednak bardzo zachęcam do jej podejmowania. Co to za droga? Świadoma praca nad tym, żeby wyłączać tę funkcję filtrowania zdarzeń i to nie tylko w nagłych, gwałtownych sytuacjach, ale też w zwykłych, z którymi spotykamy się każdego dnia.
Jak ćwiczyć umysł, by zauważał to, co dzieje się wokół nas - żeby był uważnym?
Na początek trzeba zwolnić, tak jak w uczeniu się każdej nowej czynności. Przykładowo, kiedy uczymy się jeździć samochodem, na początku jeździmy bardzo wolno. Tak samo jest z chodzeniem - najpierw uczymy się chodzić wolno, pisać także uczymy się wolno. Należy ułatwić sobie zadanie, dać czas naszej jeszcze niewprawnej świadomości, dać czas uwadze, by rejestrowała ten cały proces. I dopiero jak zwolnimy i znajdziemy się w sytuacji wyciszonej, zaczniemy słyszeć własne myśli. Wtedy można zacząć się im przyglądać, robić remanent w naszych filtrach, kliszach i różnych niesprawdzonych przekonaniach. Albo uczymy się takich technik, które pozwalają ten cały bałagan, który nam przeszkadza i wchodzi pomiędzy nas, a świat, odsunąć czy ignorować. Bardzo ważne jest, żeby nauczyć się sposobów angażowania w to, co robimy. O proszę, chociażby w takiej rozmowie z panią. Trzeba skupić się na niej. Istnieje tylko ten jeden moment, ta rozmowa, bez żadnych filtrów i nadmiernej kontroli. Być może to jedyny taki moment w naszym życiu. Dlaczego więc go przeoczyć? Byłoby szkoda. Otwieram się na ten moment. Po prostu płynie życie.
Wielu osobom ze szczęściem kojarzy się także wolność. Wszak człowiek wolny - człowiek szczęśliwy. Czy tak jest?
To inny wymiar szczęścia. Ale gdy w pełni doświadczamy tej istoty szczęścia, to uwalniamy się również od lęku przed śmiercią - podstawowego lęku człowieka. A dopóki się od niego nie uwolnimy, to nigdy nie będziemy do końca wolni. Bo ktoś nas może w taki sposób zaszantażować, że nam odbierze życie, że w tym momencie utracimy naszą wolność.
W czym ludzie dziś widzą swoje szczęście?
Wszystkim ludziom zależy na szczęściu, dążą do szczęścia. Mogą je różnie rozumieć i czasami wybierają kiepskie drogi do tego, by to szczęście znaleźć. Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Co człowiek, to inna odpowiedź. Są pewne przestrogi, o których wiadomo, pochodzące od różnych autorytetów czy innych źródeł, że np. posiadanie nie daje szczęścia - nie na tym szczęście polega. I to słuszna przestroga. Jeśli skupimy się na tym, by kolekcjonować przedmioty czy pieniądze, to nie doświadczymy szczęścia. Choć to może otwierać pewną drogę, ale wtedy znowu będziemy dążyć do tego celu. I ignorować wszystko, co nam się przydarza po drodze, czyli wszystkie okazje do tego, wszystkie furtki do szczęścia, które nieustannie się przed nami otwierają.
Szczęścia trzeba szukać? A może lepiej pozwolić, by samo wpadło nam w ręce w odpowiednim miejscu i czasie?
Szczęścia wręcz nie można szukać. Przecież ono jest ciągle w zasięgu ręki. Wystarczy otwierać się na sytuacje, których doświadczamy. Jeśli będziemy szukać szczęścia, wyobrażać sobie, że ono gdzieś jest i kiedyś będzie nasze, to wszystko, co nas spotyka po drodze, zostanie pominięte i zlekceważone. A to droga jest celem. Poszukiwacze szczęścia nie idą ślepi i głusi tą drogą. Bo każdy krok na tej drodze ma potencjał szczęścia.
Możemy nauczyć się bycia szczęśliwymi ludźmi i kierowania swoim życiem tak, by osiągnąć szczęście?
My jesteśmy immanentnie szczęśliwi, tylko zwyczajnie nie potrafimy tego dostrzec. Można powiedzieć, że źle myślimy, mamy różne fałszywe przekonania. Jesteśmy źle ukształtowani przez system wartości, który zachęca nas do podążania za pozorami szczęścia bardziej niż za szczęściem. To interesujące w tej naszej cywilizacji, która jest strasznie nastawiona na konsumpcję, nabywanie różnych przedmiotów, otaczanie się przedmiotami i zdobywanie coraz więcej pieniędzy. Trzeba na to uważać. Ludzie są rozczarowani, ale nie zdają sobie sprawy z tego, że nie o to w życiu chodzi. Bo to droga jest celem. A cel nie uświęca wcale środków. I należy o tym stale pamiętać.