Życie z epilepsją. Kiedy wieje wiatr, Daria może dostać ataku
29-letnia Daria Łuksza z Hajnówki od ponad 20 lat choruje na padaczkę. Co najmniej raz w roku ląduje w szpitalu, bo atak może wywołać nawet... mycie rąk czy powiew wiatru.
Miałaś zaledwie 8 lat, kiedy w twoim życiu pojawiła się epilepsja?
Tak, niedługo minie już 21 lat, kiedy jesteśmy razem – ja i moja padaczka. Pierwsze napady pojawiały się podczas snu. Były połączone z utratą przytomności, więc nawet nie zdawałam sobie z nich sprawy. Dopiero rano rodzice mi mówili, że miałam drgawki. I tak zaczęło się jeżdżenie po lekarzach i szukanie pomocy. W ciągu kilku miesięcy postawiono diagnozę.
Choroba zniszczyła ci dzieciństwo?
Nie do końca, bo napady miałam na szczęście tylko w nocy. Nie było więc tak źle. Jedyne co odróżniało mnie od innych dzieci to to, że musiałam bardziej na siebie uważać i się wysypiać. Tym niemniej zdarzyła się sytuacja, która była największą traumą mojego dzieciństwa. Na przerwie w szkole podstawowej dostałam ataku i spadłam ze schodów. Dzieciaki zebrały się dookoła i się ze mnie śmiały... To było straszne. Potem, podczas okresu dorastania, napadów było coraz więcej. Średnio raz w roku leżałam w szpitalu. Zresztą do tej pory tak jest. Śmieję się, że rok bez szpitala, to rok stracony.
Jako nastolatka zbuntowałaś się i odstawiłaś leki...
Tak, nie akceptowałam tego, że jestem chora. Chciałam żyć tak jak moi rówieśnicy. Były imprezy, było, więc zdecydowałam się odstawić leki. Doprowadziło to do tego, że przed egzaminami na architekturę miałam silny stan padaczkowy. Napady były non stop, jeden po drugim... Jednej nocy miałam trzy, następnej cztery, później pięć. W końcu byłam w takim stanie, że musiałam położyć się do szpitala, by mnie trochę ustabilizowali.
[b]No to dostałaś nauczkę.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień