Właścicielem kamienicy przy Długiej 15 był kupiec Juljusz Scharmach, który z rodziną zajmował lokal pod numerem 1. Pod „trójką” mieszkał i usługi krawieckie oferował Cwi.
Traktat wersalski (czerwiec 1919 r.) nie tylko urządzał na nowo powojenną Europę. Miał także wpływ na losy milionów ludzi, którzy wtedy decydowali się rozpoczynać życie w nowych „ojczyznach”.
Z Bydgoszczy, która mocą wersalskich postanowień przypadła Polsce, wyjeżdżali nie tylko Niemcy. Także Żydzi. Prof. Zdzisław Biegański, historyk z UKW podaje, że w tym czasie z miasta wyjechało około tysiąca osób pochodzenia żydowskiego.
Exodus okazał się jednak zjawiskiem nietrwałym, bo wkrótce pojawili się Żydzi z Polski centralnej. Obserwując tę wewnętrzną migrację ówczesny wojewoda poznański stwierdził, że Żydzi szczególnie upodobali sobie Bydgoszcz. Mówił przede wszystkim o łódzkich Żydach, którzy w mieście nad Brdą, na ul. Długiej i jej okolicy zamierzają urządzić „Bydgoskie Nalewki”.
Kamienicznicy, kupcy
Uwaga wojewody okazała się celna. To właśnie na ul. Długiej (za pruskiego panowania Friedrichstrasse, zwana w polskiej Bydgoszczy także ulicą Fryderykowską) zamieszkało wielu nowo przybyłych Żydów. Także tu prowadzili swoje biznesy. Stąd też mieli blisko do okazałej synagogi, która stanęła na rogu ul. Jana Kazimierza i ul. Pod Blankami w 1894 r.
Wystarczy otworzyć „Księgę adresową Miasta Bydgoszczy na rok 1936/1937” (ostatnia, jaka ukazała się w międzywojniu), by przekonać się, że na liczącej ponad 600 metrów ulicy swoje domy miało wielu Żydów, którzy mieszkania wynajmowali nie tylko współbraciom w wierze.
Wśród lokatorów kamienicy pod nr 15 (na fasadzie charakterystyczna figura flisaka, na parterze sklep, w którym można kupić pamiątki z Bydgoszczy), poza Pinkusem Cwi, byli także Fischbein i Lachman. Kamienica pod numerem 33 należała do dwóch Żydów: Złobica i Rewalda. Ponadto mieszkały w niej jeszcze trzy żydowskie rodziny: Kirszblumów, Renkawitzów i Glasenappów.
„Bydgoskie Nalewki” krawcami stały. Z metrem na szyi żyło tu jeszcze kilkunastu Żydów (z „Księgi adresowej” wynika, że czternastu, ale dwa zakłady są pod tym samym adresem). Krawiectwem parała się Szloma Lejbo Loterman (Długa 35) oraz Zyskind Silberstein (Długa 47). Na Długiej 42 (współcześnie kamienica, która od lat czeka na remont) krawieckie usługi oferował Grojne Borensztejn.
Ulica Długa miała... długie tradycje kupieckie, w którą Żydzi też się wpisali. Do nich należały sklepy spożywcze, galanteryjne, rzeźnickie, odzieżowe, etc. Firszt Mendel prowadził na Długiej 56 sklep z bielizną (pod tym numerem nie ma dziś żadnego lokalu handlowego). Pod „czwórką” (obecnie w tym miejscu jest nowy dom) towary bławatne oferował Samuel Izbicki, stając w szranki z takim potentatem jak Czesław Borys (pl. Teatralny 2).
Żydzi to kupiecka nacja. Potwierdzają to dane dotyczące struktury zawodowej tej drugiej co do wielkości mniejszości w międzywojennej Bydgoszczy. Wśród podatników Żydowskiej Gminy Wyznaniowej (lata 1933 i 1939) najwięcej było kupców i rzemieślników.
„Nie kupuj u Żyda”
Pod koniec lat 30. zaczęło ubywać tych, którzy trudnili się handlem i kupiectwem. Czy miały na to wpływ antyżydowskie ekscesy? Niewątpliwie.
Jak pisze prof. Biegański (jest m.in. współautorem rozdziału „Mniejszości narodowe” w: „Historia Bydgoszczy 1920-1939”, Bydgoszcz 1999) najbardziej spektakularne formy zwalczania kupiectwa żydowskiego w Bydgoszczy miały miejsce w latach 1935-1938, w okresach przedświątecznych. To wtedy pojawiały się hasła: „Na Gwiazdkę nie kupuj nic u Żyda” czy „Bydgoszcz bez Żydów”.
W akcjach tych główną rolę odgrywali endeccy aktywiści, którzy przed sklepami na ul. organizowali pikiety, a potencjalnych klientów kierowali do polskich placówek handlowych.
Aż 50 pikieciarzy wzięło udział w przedświątecznej akcji (11-19 grudnia) w 1937 r. Wtedy to „Dziennik Bydgoski” komentując te wydarzenia pisał: „Złota” niedziela okazała się „blaszaną” dla kupców żydowskich, którym okazywano znowu niechęć i pogardę. Czy nie mogą zrozumieć, że w tak czystym i kulturalnym mieście, jak Bydgoszcz, nie ma dla nich miejsca”.(sic!)
Kupcy z Długiej (i nie tylko) próbowali się bronić. Na bojkot odpowiadali np. obniżeniem cen. To musiało kusić biedną polską klientelę, która - ryzykując, że trafi na łamy pisma antyżydowskiego „Szabes- Kurjer” jednak zakupy robiła.
Na pikietach antyżydowskie ekscesy się nie kończyły. Prawicowi bojówkarze wybijali szyby w sklepach czy w oknach w synagodze (23 września 1938 r.). Kres temu położyły zdecydowane działania policji.
Początek „ostatecznego rozwiązania”
Przed wybuchem II wojny światowej w Bydgoszczy mieszkało nieco ponad 2 tys. Żydów (ostatni spis był w 1938 r.). Część opuściła miasto zanim niemieckie czołgi rozjechały nasze granice. Ci, którzy pozostali (około 500), padli ofiarą nazistowskiej ideologii. Przypomnę, że plan „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, którego konsekwencją miała być eksterminacja 11 milionów europejskich Żydów, przedstawiono 20 stycznia 1942 r. na konferencji w Wannsee pod Berlinem.
Bydgoscy Żydzi byli aresztowani i rozstrzeliwani już w pierwszych dniach okupacji. Część więziono w koszarach 15. Pułku Artylerii Lekkiej na ul. Gdańskiej (tam okupant zorganizował największy w mieście obóz internowania), skąd byli wywożeni i zabijani. Do dziś nie są znane wszystkie miejsca kaźni.
W 2012 r. przy ul. Pod Blankami, w miejscu, w którym stała zburzona przez Niemców synagoga, odsłonięto tablicę memorialną. Wtedy to prof. Biegański powiedział: - Jakiś czas temu sformułowałem tezę, że Bydgoszcz była pierwszym miastem, w którym dokonał się Holocaust. Pierwszych aresztowań Niemcy dokonali już 8 września. Wielu Żydów na pewno zginęło w Tryszczynie i w Lesie Gdańskim.
Ilu bydgoskich żydów przeżyło niemiecką okupację? Wiemy, że kilkudziesięciu wróciło do miasta w 1945 r.
Przed laty rozmawiając na ten temat z dr. Tomaszem Kawskim, historykiem z UKW, usłyszałam: - Autochtonicznych Żydów pozostało siedemdziesięciu. Oczywiście, możemy domniemywać, że przeżyło więcej. Tę siedemdziesiątkę udało mi się wyodrębnić na podstawie „Alfabetycznego wykazu Żydów polskich ocalałych z II wojny”. To jest potężna kolekcja, licząca trzydzieści tomów.
Jak podają autorzy broszury „Spacerownik. Śladami żydowskiej historii miasta (publikacja ukazała się nakładem Fundacji dla UKW w 2017 r.) w mieście nad Brdą do narodowości żydowskiej przyznawało się w 2002 r. jedenaście osób.