3 tys. zł kary za nieopłacone parkowanie w centrum Łodzi!
3 tysiące złotych kary za nieopłacone parkowanie w centrum miasta powinien uiścić właściciel auta, które całą zimę stało przy ul. Zachodniej. Fiat zniknął, lecz zostało do spłacenia 60 mandatów!
W 2016 r. w Strefie Płatnego Parkowania na ulicach centrum Łodzi kontrolerzy upoważnieni przez ZDiT wystawili 55 tysięcy mandatów opłat dodatkowych kierowcom niepłacącym za postój. W tym samym okresie liczba sprzedanych biletów parkingowych przekroczyła 400 tysięcy.
Aż 60 mandatów (formalnie: opłat dodatkowych) za nieopłacony postój w łódzkiej Strefie Płatnego Parkowania dostał kierowca granatowego fiata palio, który przez co najmniej cztery miesiące stał zaparkowany przy ul. Zachodniej 58. Samochód zniknął z ulicy dopiero w ostatnich dniach lutego. Teraz jego właścicielowi - o ile to właśnie on zabrał auto - pozostała do przełknięcia gorzka pigułka. Jest miastu winien 3 tysiące złotych z tytułu kar za nieopłacone parkowanie. To bez wątpienia jeden z łódzkich rekordzistów w tej kategorii, być może nawet lider.
- Wobec właściciela pojazdu, tak jak wobec wszystkich ukaranych opłatą dodatkową za niewniesienie opłaty za postój w SPP, wszczęte zostanie postępowanie windykacyjne - zapowiada Tomasz Andrzejewski z Zarządu Dróg i Transportu.
O garanatowym fiacie palio stojącym na chodniku przy ul. Zachodniej z całą talią foliowych woreczków z blankietami opłat dodatkowych wetkniętą za wycieraczki pisaliśmy w „Expressie” już kilkakrotnie. Po raz pierwszy w listopadzie ubiegłego roku. Najstarszy z mandatów był datowany na dzień 4 listopada, lecz niewykluczone, że samochód stał tam już wcześniej. Pojazd obserwowaliśmy przez całą zimę. Ani razu nie zmienił miejsca postoju choćby o metr. Najwyraźniej nikt nim nie jeździł, więc robił wrażenie auta porzuconego. Po pierwszych opadach śniegu ktoś usunął wszystkie mandaty zza wycieraczek. Do lutego, gdy znów odwiedziliśmy auto, kwitków opłat dodatkowych znów tkwiło za wycieraczkami kilka.
Dlaczego auto tak długo stało w jednym miejscu i kto je stamtąd zabrał? Nie wiadomo.
- Nie podejmowaliśmy żadnych interwencji w sprawie pojazdu - zapewnia Leszek Wojtas z łódzkiej straży miejskiej.
Jeśli samochód nie został skradziony, wielce prawdopodobnym jest, że zajął się nim wreszcie właściciel.