4 bankowe miliardy [komentarz]
Dwa miesiące temu SKOK Kujawiak (Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe) był szóstym zbankrutowanym parabankiem, którego długi spłacają wszyscy klienci banków.
Wczoraj padł siódmy SKOK Polska. Mechanizm drenowania naszych kieszeni jest prosty - każdy bank wpłaca część zysków do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, a ten wypłaca odszkodowania klientom bankrutów.
Skandale związane ze SKOK-ami ciągną się ponad dekadę. Teoretycznie SKOK-i, powstałe na początku lat 90., miały być spółdzielniami wzajemnej pomocy udzielającymi tanich pożyczek. Jednym z głównych założycieli „spółdzielni” była Solidarność i Grzegorz Bierecki, dziś senator PiS. Do 1995 r. SKOK-i funkcjonowały według ustawy... o związkach zawodowych. Z czasem stały się wielką instytucją parabankową, lecz niepodlegającą ani bankowym przepisom, ani państwowej kontroli. Dzięki temu m.in. miały konkurencyjne oprocentowanie, ulgi podatkowe, a przede wszystkim polityczny parasol PiS. W 2006 r. Sejm próbował poddać SKOK-i kontroli państwa, ale rząd PiS to uniemożliwił. Doszło do tego dopiero sześć lat później.
Z czasem okazało się, że większość z 52 kas SKOK ma kłopoty. Nic dziwnego, że co jakiś czas któraś kasa bankrutuje.
Do tej pory BFG wypłacił klientom upadłych SKOK-ów gigantyczną sumę 4 miliardów zł! Tajemnicą poliszynela jest również to, że kasy zarządzane przez Biereckiego hojnie wspomagały prawicowe media. SKOK-i są też jedynymi spółdzielniami w Polsce, w których zarządca zbił ogromny majątek. Senator Grzegorz Bierecki przez dwie dekady zaoszczędził 12 mln zł, 1,4 mln dolarów, 1,3 mln euro i pół mln funtów.
Ostatnio bardzo uaktywnił się prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta. I powtarza, że III RP zbudowana została na brudnych interesach i komunistycznych układach. Pozostaje mieć nadzieję, że prof. Zybertowicz odsłoni przed nami także kulisy działania SKOK-ów i rozliczeń senatora PiS z jego obozem politycznym.