Aktorka, która stała się ciszą
Mam paskudną cechę, do której postanowiłam się przyznać w ramach wakacyjnej ekspiacji. Otóż uwielbiam podsłuchiwać ludzi. Zdarza mi się to wszędzie - w kawiarni, w poczekalni do lekarza…
Miejsce ani czas nie mają znaczenia. Ważne, by historie opowiadane sobie przez ludzi były ciekawe. Bo jak nie są, wyłączam się błyskawicznie, potrafię nacisnąć w głowie guzik pilota i przenieść się myślami w inne rejony, bądź przekierować słuch na innych opowiadaczy.
Na widowni Teatru Nowego Proxima podczas najnowszej premiery czułam się ostatnio trochę tak, jakbym siedziała w którymś z pubów na Kazimierzu i przysłuchiwała się monologowi jednej z zajmujących sąsiedni stolik dziewczyny. Były w nim historie wielokrotnie już przeze mnie słyszane, od obcych, jak i znanych mi kobiet. X. i Y. mogłyby równie dużo opowiedzieć o pewnym okresie swojego życia, sprowadzającym się do mało kreatywnych czynności, do których są potrzebni mężczyźni i używki. Z. nie raz wywoływała we mnie ukłucia zazdrości wspomnieniem, jak poznała faceta swojego życia. Gorsza zdecydowanie była jej relacja z sali sądowej, podczas której ów inteligentny przystojniak zachowywał się jak zwykły palant. Zwierzenia pani, jadącej obok mnie w tramwaju o tym, jak usiłuje ogarnąć dzieci, z którymi święty by sobie nie poradził, wywołały u mnie przelotny uśmiech, a opowieść stojącej za mną po bilety na spektakl dziewczyny, jak udało jej się kompletnie spieprzyć rozmowę kwalifikacyjną i mimo tego dostać nowa pracę, rozbawiła mnie do łez.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień