Allo, allo. Czy to pan prezydent? Tu sekretarz generalny ONZ
Czy fakt, że prezydenta Andrzeja Dudę połączono przez telefon z rosyjskimi żartownisiami, którzy podali się za sekretarza generalnego ONZ, rzeczywiście go obciąża? Wcale nie. Prezydent wyszedł obronną ręką dzięki żubrówce.
Z pewnością jest to jednak rysa na sprawności służb czuwających nad bezpieczeństwem państwa i jego przedstawicieli. Może ta rysa nie byłaby taka wielka, gdyby nie to, że za rządów PiS przez cały czas pompowany jest balon, jakie to sprawne państwo się teraz buduje. Jak jeden balon pęka, to się dmucha następny.
Z ostatnich informacji wynika, że za wpadkę poleciało dwóch pracowników Stałego Przedstawicielstwa RP w ONZ. Jeden z nich pozytywnie zweryfikował prośbę o rozmowę, którą następnie skierowano do Kancelarii Prezydenta, a kancelaria przełączyła na telefon komórkowy prezydenta. Pewnie na dymisjach się nie skończy i nie powinno się skończyć.
Jest jednak w tej sprawie kilka pozytywów. Po pierwsze, prezydent RP znalazł się w doborowym gronie światowych przywódców; wcześniej Rosjanie w podobny sposób nabrali m.in. Borisa Johnsona i Emanuela Macrona. To prawie taki sam zaszczyt jak być pierwszym gościem po pandemii u Donalda Trumpa. Po drugie, jak widać z przebiegu rozmowy, jest człowiekiem otwartym i nie boi się żadnego tematu. I wreszcie, po trzecie i najważniejsze: trudny polski język to potężna broń. Anonimowy przedstawiciel Kancelarii Prezydenta, cytowany przez TVN24, mówi, że prezydent zorientował się, że coś jest nie tak, gdy rzekomy sekretarz generalny zbyt dobrze wymówił słowo „żubrówka”.
Cóż, niech żyje żubrówka, niech żyje prezydent, niech żyje trudna polski język.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień