Auto wypełniłem kapustą
Zawsze chciałem zrobić to, co Salwador Dali w 1955: wypełnić swoje auto warzywami. Akurat nadarzyła się okazja, bo zostałem nominowany do Hot16Challenge i zamiast udawać gangusa, zreanimowałem mojego 24-letniego saaba cabrio, który stał przez ostatnie pół roku opuszczony, a do tego z rozładowanym akumulatorem.
Ktoś powie - Jaki Dali, taki Płatek; jaki rolls-Royce, taki saab - i to wszystko będzie prawdą, bardzo się jednak wzruszyłem, że po uzupełnieniu powietrza w kołach i podpięciu kabli, mój post-krokodyl zaburczał wesoło i zaczął rączo przebierać oponami, zupełnie, jakby przez całą zimę czekał na ten dzień. Nie miał, wszelako, o moich planach zielonego pojęcia.
Mnie się zresztą pomieszało - zawsze myślałem (a jak człowiek czegoś pewien, to nigdy nie powinien pewnym być do końca), że w 1955 roku Dali wypełnił swojego rolls-royce’a połową tony kapusty, potem się okazało, że to były jednak kalafiory, o tym jednak nie wiedziałem, gdy o świcie na Placu Rybitwy nabywałem ponad 100 kapu-główek za oszałamiającą kwotę 210 PLN plus 15 za wjazd za szlaban.
Z załadunkiem nie było problemu - połowa targu się zleciała, żeby mi worki zielonogłówne ładować. Wjeżdżając na ulicę, byłem przekonany, że ta stylówka wzbudzi sympatię pozostałych uczestników ruchu drogowego, ale oczywiście nikt tego nie zauważył. Ludzie mają poważniejsze zmartwienia niż komentowanie faceta z kapustami w kabriolecie. Zresztą - gdyby to jeszcze był Rolls, to wiadomo, ale stary saab, posiadający tylko duszę i legendę dla wtajemniczonych komponował się warzywnie do tego stopnia, że wszyscy brali mnie raczej za rolnika.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień