Bankierzy mimo woli
Związki z błyskotliwą, gwiazdorską komedią kryminalną „Ocean’s Eleven” nasuwają się same. Tak jak tam, za sympatię dla przestępców można się wstydzić, ale trudno nie sekundować im pozytywnie.
„W starym, dobrym stylu” to relaks w sensacyjno-lirycznym klimacie. Reżyser Zach Braff wraca do fabuły sprzed prawie 40 lat. Zachowuje dawny tytuł, imiona bohaterów i zdarzenia, odsłanianą historię wpisując we współczesne realia.
Joe (Michael Caine), Willie (Morgan Freeman) i Al (Alan Arkin), trójka uroczych tetryków, po pracowitym życiu nagle dowiaduje się, że ich fundusze emerytalne nie istnieją i końcówka życia zapowiada się marnie. Joe, któremu grozi utrata domu (mieszka z córka i wnuczką) pertraktując w banku z bezdusznym urzędnikiem, trafi akurat na napad. Trójka rabusiów niezwykle grzecznie wygarnęła pieniądze. Zainspirowany tym wydarzeniem namawia kumpli na podobny skok i zabranie z banku, który ich oszukał, sumy, na jaką przez najbliższe lata mogli liczyć. Nie od razu udaje się przekonać do ryzykownego pomysłu. Akcja nie ma szczególnego tempa, nie iskrzy się brawurowymi popisami sprawności. Bohaterowie nie mają na koncie żadnych skrywanych umiejętności. Kiedy, sprawdzając samych siebie, próbują wynieść różne produkty ze sklepu, najdobitniej widać, jak bardzo nie pasują do narzuconej sobie roli. Rzetelność i umiejętność zdobywania zaufania okazuje się jednak ich potężną, tajną bronią. Potrafią przekonywać i zyskiwać wiernych sojuszników. Kiedy wreszcie skok na bank dochodzi do skutku, napięcie rośnie i do końca nie słabnie. Wiodąca trójka wybornie zarysowała sylwetki swoich bohaterów sprawiając, że widz staje się sojusznikiem każdego z nich. Scenariusz zasługuje na uznanie. Jest w nim wyrazisty rys często niełatwej sytuacji osób starszych, których „trzeba szanować”, ale też nie ma ckliwego użalania się nad ich losem. Ujmujące aktorstwo, dialogi nasycone humorem, wątek romansowy, perypetie rodzinne - to wszystko zostało zręcznie połączone. Warto się przekonać. (96 min)