Bejmy Wielkopolan - część 1. Zarobki w polityce i administracji [INFOGRAFIKA]
Polityka i administracja są ze sobą mocno powiązane. To często ta pierwsza decyduje o znalezieniu pracy w urzędach, czy instytucjach z nimi powiązanymi. Trzeba jednak liczyć się z ewentualnymi zawirowaniami, gdy do urzędu przychodzi "nowa miotła".
Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta Poznania musiał zrezygnować z pracy w Urzędzie Wojewódzkim po wygranych wyborach przez Lewicę. Trafił tam po ukończeniu prawa na UAM. - Potrzebowali prawników, bo akurat wdrażana była reforma administracyjna. Zaczynałem, jako referent prawny w zespole ds. tej reformy – wspomina J. Solarski.
Następnie był asystentem wojewody Macieja Musiała, a później Stanisława Tamma. W 2002 r. został dyrektorem wydziału spraw obywatelskich i zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Poznaniu.
- Później wygrałem konkurs na zastępcę dyrektora wydziału organizacyjnego Urzędu Miasta Poznania – mówi J. Solarski. - Po odejściu mojej szefowej w ramach awansu wewnętrznego zostałem dyrektorem.
W sierpniu 2015 r. prezydent Jacek Jaśkowiak awansował go na swojego zastępcę.
- Mój przykład świadczy, że można zrobić karierę w urzędzie w pozytywnym tego słowa znaczeniu
– twierdzi J. Solarski. I dodaje, że praca w urzędzie daje poczucie stabilizacji. Na ten atut zwraca uwagę wielu urzędników.
Swoją karierę zawodową z urzędem związała także Magdalena Buczkowska, sekretarz Starostwa Powiatowego w Poznaniu.
- Przez minione 18 lat pracy byłam kolejno młodszym referentem w kancelarii, a następnie pracowałam w wydziale organizacyjno-prawnym (później organizacyjnym). W 2006 roku zostałam zastępca dyrektora tego wydziału, a 7 lat później starosta zaproponował mi stanowisko sekretarza powiatu – mówi M. Buczkowska.
Początki wcale nie są łatwe, bo szeregowy urzędnik nie może liczyć na kokosy. - Pamiętam swoją pierwszą pensję, którą otrzymałem w 1998 r. Wyniosła 650 zł brutto – twierdzi J. Solarski.
Obecnie te wynagrodzenia również nie są oszałamiające. Po negocjacjach ze związkami zawodowymi pracownicy poznańskiego magistratu dostali 100 zł podwyżki w styczniu, a kolejne 100 zł mają otrzymać w lipcu tak, by nie zarabiali mniej niż 2 tys. zł na rękę.
Wynagrodzenia szefów urzędów są zdecydowanie wyższe. Najwięcej zarabia prezydent Poznania, J. Jaśkowiak (ponad 161 tys. zł w 2016 r.). Niewiele mniej otrzymuje prezydent Gniezna, czy burmistrzowie Międzychodu i Trzemeszna. Trzeba jednak pamiętać, że prezydenci dużych miast i ich zastępcy „dorabiają” w radach nadzorczych miejskich spółek (lub tych, w których mają udziały). I tak np. prezydent Jaśkowiak w 2016 r. otrzymał za zasiadanie w radach nadzorczych MTP i Remondisu ponad 132 tys. zł.
Gdyby nie rada nadzorcza MPK, Jan Grabkowski, starosta poznański „przegrałby” finansowo z wieloma wielkopolskimi starostami. W 2016 r. za swoją pracę otrzymał 160 tys. zł. Więcej od niego zarabiają np. Adam Olejnik, starosta obornicki, Ireneusz Kozecki, starosta nowotomyski czy Julian Hermaszczuk, starosta chodzieski.
Sprawdź, ile zarabia się w polityce i administracji w Wielkopolsce!