25 lat temu Jurij Karaczarow pojawił się w Lesznie. - Nim się obejrzałem, a już minęło ćwierć wieku - mówi fizjoterapeuta z Ukrainy, który masował nie tylko żużlowców, ale również... radzieckich dygnitarzy.
Jurij Karaczarow to postać pod każdym względem wyjątkowa. W naszym kraju jest znany przede wszystkim z tego, że pomaga żużlowcom. Jego pacjentami byli m.in. wspomniany już Piotr Pawlicki senior, Eugeniusz Błaszak, Bogusław Nowak czy w nieco późniejszym czasie Krzysztof Kasprzak.
Mało kto jednak wie, że ten fizjoterapeuta pracował z reprezentacją Związku Radzieckiego piłkarek ręcznych, piłkarzami Dynama Kijów i… kilkoma bardzo znanymi dygnitarzami ze wschodu. Jego pacjentami są też zwykli, przeciętni ludzi z ulicy. Bo on nikomu nie odmówi pomocy. Wielu nazywa go cudotwórcą.
- Ja się nim na pewno nie czuję. Bazuję na wiedzy i ogromnym doświadczeniu. Za młodych lat chciałem zostać lekarzem, ale ostatecznie wybrałem rehabilitację - wspomina Jura. On sam w młodości także miał kontakt ze sportem. - Uprawiałem zapasy. Jak się później okazało wiele mi to dało, bo często łapałem kontuzje, a że nie lubiłem biegać do lekarzy, to radziłem sobie sam - dodaje z uśmiechem. Karaczarow chętnie korzystał również z wiedzy innych. Podglądał i notował wskazówki fizjoterapeutów, z którymi współpracował.
W dalszej części artykułu:
- Jak Jurij Karaczarow wspomina współpracę z reprezentantami ZSRR i dygnitarzami?
- Jak trafił do Polski?
- Jak udało mu się postawić na nogi Piotra Pawlickiego seniora?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień