Czas ucieka, szkoła czeka
- Sąd nie widzi, że to niepełnosprawny chłopak - mówi adwokat Kuby. Chłopak ze Strzelec Kraj. już siedem razy uciekł z ośrodka wychowawczego
- Ja tylko chcę, aby mój syn mógł chodzić do szkoły, a tymczasem musi się ukrywać, aby go policja znów nie zakuła w kajdanki - mówi Magdalena Łyczko. 38-letnia mieszkanka Strzelec Kraj. to mama Jakuba. W grudniu chłopak skończy 15 lat. Gdy jego rówieśnicy chodzą do szkoły, on - z przymusu - siedzi w domu.
Zaczęło się od rozwodu
Sześć lat temu rodzice Kuby się rozwiedli. I od tego czasu chłopak stwarzał problemy wychowawcze. Kradł, niszczył, przypalał dzieci papierosami. W sądzie rodzinnym miał kilka spraw o pobicie innych chłopaków czy o uszkodzenie samochodu. W domu Kuba był wulgarny wobec matki, agresywny wobec młodszego brata. Niszczył sprzęty, nosił przy sobie niebezpieczne przedmioty. Oprócz tego palił papierosy, sięgał również po alkohol, a pieniądze na używki miał z kradzieży w sklepie oraz z portfela matki i babci. Ponieważ 15-latka nie można „normalnie” skazać za łamanie prawa, chłopak trafił do młodzieżowego ośrodka wychowawczego.
Chłopak ma zespół nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi, czyli ADHD. Gdy 15-latek był badany na początku lata zeszłego roku, nie widział konieczności umieszczenia go w szpitalu psychiatrycznym. Uważał jednak, że wskazane jest umieszczenie chłopaka w ośrodku szkolno-wychowawczym. Chłopak jest leczony farmakologicznie.
Z uwagi na stan zdrowia chłopak ma orzeczenie o niepełno-sprawności. A w nim, czarno na białym stoi, że powinien stale być pod opieką osoby dorosłej, mieć wsparcie osoby trzeciej i do tego osobny pokój.
Pod koniec zeszłego roku sąd rodzinny w Strzelcach zdecydował, by chłopaka umieścić w ośrodku wychowawczym w północno-zachodniej Polsce. 15-latek był tam od lutego do lipca, ale aż siedem razy uciekał. - Byłem tam gnębiony, bity przez innych - mówi chłopak, a jego matka pokazuje zdjęcie zrobione mu podczas odwiedzin w ośrodku. Z limem pod okiem.
- Za pierwszym razem wracałem do domu na pieszo. Trzy dni - opowiada chłopak. Jak sobie poradził z przejściem ponad 100 km? Wyrwał skądś mapę regionu i szedł w odległości kilkudziesięciu metrów od trasy prowadzącej do Strzelec - zazwyczaj w lesie, aby nikt go nie zobaczył. Podczas następnych ucieczek wracał autostopem. Raz nawet podwieźli go... kryminalni.
Od trzech lat chłopak ma indywidualny tok nauki. W szóstej klasie podstawówki średnia ocen wynosiła ponad trzy, w pierwszej gimnazjum - ponad dwa. Do czerwca chodził do drugiej gimnazjum. Nie zaliczył jej. Powód? Ucieczki z ośrodka, ale też, jak twierdzi matka, brak należytej opieki, gdy w nim przebywał.
Jeszcze w maju matka Kuby złożyła w sądzie wniosek o to, by decyzję o umieszczeniu w ośrodku wychowawczym zamienić na dozór kuratora sądowego. Powód? - W ośrodku wychowawczym nie ma możliwości dostać oddzielnego pokoju. Poza tym wychowawcy nie byli w stanie dopilnować go w nauce. A gdy syn jest w domu robi się spokojniejszy niż gdy jest w ośrodku - argumentuje w rozmowie z „GL” matka Kuby.
Gdy syn jest w domu robi się spokojniejszy niż gdy jest w ośrodku
- Wobec chłopaka był już raz stosowany dozór kuratorski. Było to do grudnia 2015 r. W tym czasie chłopak wciąż popełniał przestępstwa i to zdecydowało o skierowaniu go do ośrodka - wyjaśnia nam Sybilla Bernatowicz, prezes strzeleckiego sądu rejonowego.
Mijają jednak miesiące, a decyzji o zamianie ośrodka na dozór (tego chce matka) lub odroczenia decyzji o umieszczeniu w ośrodku (tego chce adwokat rodziny) nie ma.
Ktoś tu zawodzi?
- Dla mnie coś jest nie tak. Tutaj zawodzi system. Sąd nie widzi albo nie chce widzieć orzeczenia o niepełnosprawności. Przecież to lekarze, a nie matka stwierdzili, że jej syn ma ADHD. I to oni napisali, że potrzebuje być stale pod opieką oraz mieć własny pokój. W przypadku dorosłych przestępców zleca się badania, czy mogą oni przebywać w zakładach karnych. W przypadku chłopaka sąd nawet tego nie zrobił. Nie sprawdził, czy może on przebywać w ośrodku - mówi Janusz Stefańczyk, adwokat Łyczków. Nie zdziwi się, jeśli lada moment pojawi się zarzut wobec matki, że nie dba o dopełnienie obowiązku szkolnego syna. - W kodeksie rodzinnym i opiekuńczym mowa jest o tym, że należy kierować się dobrem dziecka. Tu tego nie ma. Sąd nie widzi, że ma do czynienia z osobą niepełnosprawną - mówi Stefańczyk.
Sąd nie widzi albo nie chce widzieć orzeczenia o niepełnosprawności
Zapytaliśmy w sądzie, dlaczego chłopak nie został przebadany pod kątem możliwości przebywania w ośrodku wychowawczym. Prezes sądu tłumaczy nam, że była już w tej sprawie wydana opinia sądowa psychiatryczna. Szczegółów jednak nie jest w stanie podać. Akta sprawy trafiły bowiem właśnie do Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów (dawny Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny). To po jego opinii ma zostać wydana decyzja co do przyszłości 15-latka. Badania chłopak ma przejść 28 września.
- Opinia jest ważna tylko do konkretnej sprawy. Nie może wybiegać w przyszłość. Chłopak powinien być znów przebadany przez psychiatrę - mówi Wojciech Mita, autor opinii sądowo-psychiatrycznej o Kubie sprzed 15 miesięcy.
Rozprawa, na której rozpatrywane będą wnioski matki i adwokata chłopaka, zaplanowana jest na 12 października. Na razie chłopak się ukrywa przed policją, która powinna zawieźć go do ośrodka wychowawczego.
- Te wszystkie złe rzeczy to już przeszłość. Chcę w końcu pójść do szkoły. W przyszłości chciałbym zostać mechanikiem samochodowym - mówi chłopak. Smykałkę do „dłubania” ma. Niedawno sam zrobił sobie odtwarzacz MP-3.