W piątek przypada Międzynarodowy Dzień Romów, ale już we wtorek ten dzień świętowany był w Gorzowie.
Danuta Jaworska, Cyganka z centrum Gorzowa
Pamięta pani jeszcze czasy, gdy żyło się w taborach?
Oczywiście. Miałam już 17 lat, gdy zakazano nam jeździć taborami.
I jak to życie osiadłe różni się od taborowego?
W taborach jeździliśmy w dużej grupie, a teraz... każdy żyje sobie. Kultura cygańska nie jest już przez to taka jak kiedyś.
Ale że uwielbiacie chociażby muzykę i opowiadanie sobie długich historii, to pewnie coś z tego jeszcze zostało. Gracie w domach tak jak graliście przy ognisku?
W moim domu cały czas są pianino, gitara i akordeon. Gdy tylko nadarzy się okazja przy jakimś spotkaniu, to oczywiście, że na nich gramy.
A gdy przyjdzie do pani troje dzieci i dziewięcioro wnucząt, to co im pani gotuje? Polacy w niedzielę jedzą z reguły schabowego, a Cyganie?
My jemy gulasz cygański. Robi się go z wieprzowiny i dużej ilości warzyw. Gdy rodzina przyjdzie, to robię ponad dwa kilogramy gulaszu. Do tego cygańskie kluski z mięsa i twarogu.
Ilekroć słyszę Cyganów, to wy wszyscy zwracacie się do siebie: „Wujku”. Zapytam tak: jesteście aż tak ogromną rodziną?
Nie. To dlatego, że u nas nie mówi się „Pan” czy „Ty”. Jak ktoś jest starszy lub kogoś się nie zna, to się go nie „tyka”. Kultury uczymy od małego. Dziecko, by wziąć coś ze stołu, musi przeprosić, nawet jeśli jest to zwykła woda do picia.
Jak wam się żyje wśród Polaków?
Mamy wśród nich dużo znajomych. Gościmy się u siebie nawzajem. Mnie nic złego nie spotkało.
Andrzej Łuczak, doktorant z Uniwersytetu Zielonogórskiego
Ilu jest Romów w Lubuskiem?
Szacuje się, że 500-600. To dużo mniej niż np. w Małopolsce, gdzie Cyganów jest 3,5 tysiąca. Spora część Romów żyje też w Dolnośląskiem. W Lubuskiem ich największym skupiskiem jest Gorzów, gdzie mieszka około 200 Cyganów. Ponad 100 mieszka w Nowej Soli, w Żarach i Żaganiu też sporo, a w Zielonej Górze niewielu. O ile w innych regionach Polski są całe cygańskie osiedla, o tyle u nas nie ma skupisk Cyganów. Żyją pośród innych. Spora część to rodziny, które osiedliły się tutaj po wojnie, po przyjeździe z Kresów.
Życie Cyganów polegało m.in. na wędrówce, ale pół wieku temu rząd nakazał im osiąść w jednym miejscu. Zostało w Romach coś z duszy wędrownika?
Dziś Cyganie umierają przeważnie w tych miejscowościach, w których się urodzili. Mają jednak większą niż inni odwagę, by wyjeżdżać. Najczęściej za granicę, do pracy.
Nasz region słynie z tego, że Cyganie są akceptowani przez społeczeństwo i nie ma u nas konfliktów narodowościowych. Z czego wynika ta akceptacja?
Lubuskie to region, w którym wszyscy, którzy tu przybyli, zaczynali życie od nowa. Także Romowie. Akceptacja dla Romów wynika z tego, że żyje u nas mieszanka kulturowa, są u nas ludzie z różnych części Polski. Zdarzają się jednak pojedyncze przypadki niechęci. Ponad rok temu doszło przecież do incydentu i pobicia Edwarda Dębickiego (muzyk, szef gorzowskiego zespołu Terno - dop. red.). Generalnie jednak na zachodzie kraju Polacy żyją z Cyganami w zgodzie.